Pamiętam, jak na początku któregoś lata w wypadku zginęła grupa młodych ludzi, jechali jednym samochodem, ich auto uderzyło w drzewo. Pomyślałam, że choć tragedia ogromna, to może chociaż będzie przestrogą dla innych i ukróci podobne wypadki na drodze. I była. Ale bardzo krótko, bo do następnego weekendu, kiedy doszło do kolejnych śmiertelnych wypadków z udziałem młodych ludzi. Powód? Mogę wymienić kilka: brawura, popisy przed rówieśnikami i przekonanie, że przecież jestem świetnym kierowcą i zapanuję nad autem, że nic złego mnie nie spotka.
Podobnie jest nad wodą: co, ja nie przepłynę zalewu? Ja nie dam rady? Wypiłem tylko jedno piwko... Gdy wspomniana już zbytnia pewność siebie bierze górę nad zdrowym rozsądkiem, trudno o dobre zakończenie.
Gdyby ci młodzi ludzie mogli choć trochę wyobrazić sobie rozpacz swoich bliskich, gdy ich nagle zabraknie (ja widziałam ją na pogrzebach), i to, że przez swoją lekkomyślność zakończyli życie nie tylko swoje, ale może i jeszcze innych osób, że rodzicom zgotowali wegetację, bo po stracie dziecka trudno mówić o normalnej, spokojnej egzystencji, to może każdego roku lato byłoby mniej tragiczne. Może bilans ofiar wypadków i utonięć byłby mniejszy. Może... Problem w tym, że wiele osób nie sięga tak daleko wyobraźnią.
Warto pamiętać, że nasze życie to nie gra komputerowa. Kiedy ktoś lub coś nas powali, nie wstaniemy, bo mamy w zapasie jeszcze trzy życia. Mamy je tylko jedno.
echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?