Gdyby nie święte relikwie, Lublina by nie było... Na ulice miasta wraca inscenizacja wydarzeń sprzed ponad 300 lat

O pożarze z 1719 roku wiemy bardzo dużo dzięki źródłom pisemnym i ikonograficznym. Według kronik, wybuchł on 2 czerwca w dzielnicy żydowskiej w okolicach podzamcza. Przyczyn podawanych jest kilka. Jedna mówi o uderzeniu pioruna, a druga o ludzkiej nieostrożności. Gęsta i drewniana zabudowa znajdująca się na Starym Mieście pozwoliła na rozprzestrzenianie się żywiołu. Kroniki podają, że miał on zasięg od okolic dzisiejszej ulicy Kowalskiej aż do placu Litewskiego, gdzie stał kościół ojców bonifratrów. Pomimo tak rozległego żywiołu, miasto nie ucierpiało jakoś bardzo. Przyczynić się do tego miała boska interwencja. Według posiadanych źródeł, gdy wybuchł pożar, ojcowie Dominikanie wyruszyli z procesją z relikwiami krzyża świętego. Według napisu na obrazie, który znajduje się w bazylice, na niebie pojawiły się chmury i spadł ulewny deszcz, który uratował miasto przed żywiołem.

Już w najbliższy piątek (2 czerwca) po przerwie związanej z pandemią na ulice Lublina powróci inscenizacja procesji, która przypomni historię wielkiego pożaru miasta w 1719 r.

- W piątek przejdziemy w procesji śladami miejsc objętych pożarem. Tym razem udamy się w stronę dzisiejszego placu Litewskiego, gdzie mieścił się niegdyś kościół ojców bonifratrów – również zajęty pożarem. Tradycyjnie będziemy szli przy blasku pochodni, a uczestnicy korowodu będą ubrani w stroje w stylu epoki - powiedziała w rozmowie z PAP Maria Kowalczyk z Lubelskiej Trasy Podziemnej Ośrodka „Brama Grodzka Teatr NN”.

Wydarzenie rozpoczyna się o godzinie 20.30 w Bazylice ojców Dominikanów. Wydarzenie ma na celu zainteresowanie mieszkańców historią miasta.