Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Gdzie się człek nie ruszy, szuka kociej duszy” - Kot Psot z Lublina

Klaudia Olender
Klaudia Olender
Andrzej Kot archiwum
W Międzynarodowy Dzień Kota - 17 lutego - przypadła 6. rocznica śmierci Andrzeja Kota, lubelskiego artysty, wybitnego grafika, typografa, drukarza, ilustratora książek, którego oprócz nazwiska łączyło z kotami znacznie więcej...

Jak przystało na kota, chodził swoimi ścieżkami, z przymrużeniem oka patrzył na świat i wszędzie pozostawiał po sobie ślad w postaci kocich miniaturek - ekslibrysów, typograficznych rysunków i kaligrafii, którymi sypał z rękawa. W jego twórczości znajdziemy wiele symboliki, humoru, a także dystansu do samego siebie i art-żartów takich jak: „Luty, z nosa gluty”, „Gdzie się człek nie ruszy, szuka kociej duszy”, „Jak dorastamy to zachwaszczamy”, „Co czcionka to żonka”, „Tyle znaczym, że żebraczym” czy „Kto nie nosił teczki, dźwiga teraz woreczki” i innych, których za życia tworzył tysiące, bawiąc się zarówno tekstem jak i formą.

Urodził się w 1946 roku w Lublinie, wychował i tworzył w samym sercu Starego Miasta na ul. Grodzkiej.

- Andrzej Kot Psot z Lublina to takie zwierzę, mieszka na Grodzkiej, a mnoży się na papierze – tak mówił o sobie lubelski artysta.

W Światowy Dzień Kota i pierwszą rocznicę przejścia Kota do „Krainy Wiecznych Łowów” powstała monograficzna publikacja „OT KOT” o jego życiu i twórczości, autorstwa jego wieloletniego przyjaciela Jarka Koziary, lubelskiego artysty i performera. Pięknie wydany album z grafikami, był pośmiertnym spełnieniem marzenia Andrzeja Kota, który nie chciał, żeby jego prace przepadły. Od czterech lat przy ul. Grodzkiej 17 kamienicę na jego cześć zdobią właśnie koty. Pomysłodawcą projektu fasady „memento-elewacji” wykonanej w technice sgraffito jest również Koziara. Projekt ten upamiętniający Kota Psota z Lublina powstał w ramach obchodów 700-lecia Miasta Lublin, bo to właśnie aktywność tego wyjątkowego artysty, urodzonego i tworzącego przez całe życie w Lublinie stanowi integralną część historii naszego miasta.

- Jego nieobecność trzeba było czymś zastąpić. Ale czym zastąpić kogoś kogo zastąpić nie sposób? Najlepiej jego dziełem czyli częścią niego i najlepiej w miejscu, w którym mieszkał. Jako, że staromiejska kamienica w której spędził większość swego życia była już wyremontowana a sąsiednia w trakcie remontu wpadłem na pomysł by dedykować mu całą elewację i wykorzystać do projektu tylko i wyłącznie jego prace uzyskując w ten sposób jedność treści, formy i miejsca – tłumaczył w dniu odsłonięcia elewacji Jarek Koziara. - I w taki oto sposób magiczny Lublin zyskał nową atrakcję, nowy mit idealnego, prawdziwego artysty, a Jędruś Kot czasową nieśmiertelność i pamięć. Znałem go prawie 30 lat, sztuka była treścią jego życia i bardzo się o to starał by każdego nowo spotkanego obdarzyć swoim pracami. Myślę, że teraz gdzieś tam na górze mruczy zadowolony, że jego dzieło nie przepadło w natłoku zdarzeń wszelakich.

- Sześć lat temu odszedł Andrzej Kot, wybitny grafik, kaligrafii ekslibrista, twórca indywidualnego stylu kaligraficznego i kroju liter, absolutny mistrz w łączeniu odrębnych światów – znaku graficznego, wizualnego symbolu przedmiotu z abstrakcją liter – słów. Niedostrzegany w Polsce i zapomniany od lat chociaż zyskał międzynarodową sławę, gdyż jego prace pojawiały się w największych magazynach poświęconych sztuce, między innymi w niemieckiej Scripturze, kalifornijski Fried Caligrafic, nowojorskim Upper&Lower Case czy Idea z Tokio – wspomina artystę Grzegorz Linkowski, lubelski reżyser, dokumentalista, grafik i twórca m.in. dwóch filmów o Andrzeju Kocie: "Alfabet Kota” i „Zwierzę na papierze” w którym przedstawia portret Człowieka Kota żegnającego się ze światem.

Andrzej Kot, choć mało znany w Polsce, znany i ceniony był za granicą, pierwszy jego album wydali Japończycy, jego ekslibrysy i rysunki robiły światową karierę. Prace Kota Psota z Lublina znalazły się m.in. w prestiżowych periodykach w Niemczech, Nowym Jorku, Kalifornii czy Japonii, jak sam mówił rozsyłał „swoje różności” po całym świecie. W Weimarze, Londynie czy St. Petersburgu odbyły się specjalne kongresy poświęcone jego ekslibrisom. Andrzej Kot znalazł się w wydanej w 1995 roku uznanej i cenionej w środowisku artystycznym niemieckiej monografii pod redakcją Josepha Kiermeiera-Debre oraz Fritza Franza Vogla, zamieszczono tam jego autorski alfabet: Kot-Psot. Kocie alfabety to także: Ot-Kot, Kot-Lot (alfabet polski o motywach hebrajskich), Iza i Kozina (kozo-grafia).

Czternaście lat wcześniej zdobył złoty medal na Międzynarodowym Biennale Ekslibrisu w Malborku, a w 2008 r. Angelusa Lubelskiego w kategorii Artysty Roku.

Sam swoją twórczość określał jako „uz-bałagan graficzny bez ograniczeń w połączeniu z tekstem literackim”. Często porównywany był do Nikofora, ale taka ocena zdaje się być jednak krzywdząca, bo Andrzej Kot, choć nie skończył szkoły to nie miał nic wspólnego z „artystą nieświadomym”. Przez lata wypracował swój własny styl, a jego twórczość znalazła wielu naśladowców i fanów, do których należeli m.in. Leon Urbański, Jan Młodożeniec, Janusz Stanny, a nawet nadworny grawer Królestwa Szwecji - Czesław Słanina.

Andrzej Kot zmarł na raka 6 lat temu w roku 50-lecia swojej pracy twórczej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski