Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Geopolityka papieża. Felieton dr Grzegorza Gila

Grzegorz Gil
Archiwum
Moda na geopolitykę rośnie systematycznie w Polsce od kilku lat, co tłumaczy dużą popularność blogów, vlogów i innych materiałów, w których historycy, politolodzy, histerycy, prawnicy czy kucharze poruszają geografią i polityką w tę i we wtę. Oprócz ekspertów, łatwe zasięgi popychają także „farbowane lisy” do łączenia problematyki politycznej z przestrzenią i vice versa. Trudno nie odnieść wrażenia, że geopolityką można dziś wytłumaczyć niemal wszystko… Choć spora cześć takich „ekspertów” nie byłaby w stanie podać nawet jednej definicji geopolityki, to pojęcia heartlandu, rimlandu czy „drabiny eskalacyjnej” (sic!) odmienia ona namiętnie przez wszystkie przypadki. W efekcie, na pierwszy rzut oka i „na papierze”, jesteśmy dzisiaj geopolitycznym mocarstwem intelektualnym!

W warunkach Polski geopolityczne myślenie sprowadza się bardzo często do stosowania wyszukanych teorii i budowania (a)historycznych analogii. Trzeba przy tym pamiętać, że polska myśl geopolityczna rodziła się w bólach utraty niepodległości, zadając pytania o przyczyny upadku Rzeczpospolitej (nawiasem mówiąc, ówczesny papież Pius VI pobłogosławił państwom zaborczym w walce z polską anarchią, chcąc zachowania kościelnych przywilejów w Rzplitej). Tak czy inaczej, we współczesną geopolitykę Polacy „grają” dopiero od nieco ponad 100 lat (odzyskanie państwowości), choć połowa tego okresu to zależna forma polskiej państwowości (PRL) i co najwyżej rola zbiorowego sekundanta w geopolityce Moskwy.

Leżąca w strefie zgniotu Polska, doświadczona boleśnie przez fronty obu wojen światowych, zasługuje na elity polityczne, które nie tylko studiują geopolitykę, ale także wariantują, myśląc krytycznie w kategoriach długofalowych i ponadpartyjnych, a nie partyjnych i kampanijnych (wybory). Nie mam wątpliwości, że analizy geopolityczne powinny być elementem nowoczesnej edukacji obywatelskiej, która spowoduje, że Polska nie będzie w geopolitycznym „niedoczasie”, w jakim zdaje się być pomimo akcesu do struktur euroatlantyckich. Pokój zawsze ma swoją cenę, a rzeczywistość międzynarodowa jest dynamiczna i bardzo złożona. Choć polskie myślenie o geopolityce wokół wojny na Ukrainie jest binarne i sprowadza się albo do pomagania Ukraińcom ile się da (uwspółcześniona koncepcja „federacyjna”), albo do unikania niepotrzebnego wciągania w wojnę z Rosją („antykoncepcja”), Polsce potrzebna jest bardziej zniuansowana perspektywa, która operuje na kilku poziomach. Z pewnością wymaga ona jednak wyzwolenia się z myślenia w kategoriach determinizmu historycznego oraz z okowów ideologicznych afiliacji partii aktualnie rządzącej Polską.

Swoją drogą, ciekawi mnie, jakie stanowisko w sprawie wojny Rosji na Ukrainie i pomagania tej ostatniej zająłby święty Jan Paweł II, który marzył o pielgrzymce do Rosji... „Dwuznaczną” (papież jest przecież głową państwa miasta Watykan oraz zwierzchnikiem Kościoła katolickiego jednocześnie) postawę w tym temacie prezentuje jego następca (papież Franciszek), choć na pewno znajdą się zwolennicy bardziej złośliwej interpretacji terminu „dwuznaczności”. Jego pontyfikat (2013) niemal w całości nakłada się na rosyjską agresję na Ukrainę oraz próby zbliżenia z patriarchą Cyrylem. W ostatnich dniach papież powtórzył swoją gotowość do spotkania z Putinem. Zainteresowanie Watykanu rozwiązywaniem sytuacji spornych nie powinno dziwić. Dyplomacja watykańska niejednokrotnie wykazywała się kunsztem mediatora (np. w stosunkach USA z Kubą), ale w tym przypadku wizyta w Moskwie byłaby bardzo ryzykowna. Jakby tego było mało, omylny w kwestiach geopolityki i wojskowości papież zasugerował nawet, że obecny kryzys jest wynikiem „szczekania” NATO u drzwi Rosji i wyścigu zbrojeń, który prowadzi do, jak zwykł mawiać, trzeciej wojny światowej „w kawałkach”. Tak czy inaczej, jeśli strona rosyjska odpowiedziałaby pozytywnie na ofertę Franciszka, mielibyśmy szansę na historyczną wizytę papieża w Rosji (jedną z możliwych dat byłby 9 maja...) Pamiętam, jak przed kilkoma laty Franciszek złamał protokół dyplomatyczny, upadając na kolana przed przywódcami targanego wojną domową Sudanu Południowego i błagając ich o pokój... Na (nie)szczęście, jak donoszą media watykańskie, papież czeka obecnie na zabieg „infiltracji kolana”, uskarżając się na dokuczliwy ból, który zapewne uniemożliwia dalekie podróże (z klękaniem włącznie) oraz łamanie protokołu… geopolitycznego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski