GKS w rundzie jesiennej często rozpoczynał domowe mecze z animuszem, ale takiego mocnego naporu ze strony gospodarzy jak w pierwszym kwadransie piłkarze z Olsztyna chyba nie przewidzieli. Już w pierwszych minutach szansę na zdobycie bramki miał Lebedyński, ale najpierw uderzył obok bramki Skiby, a następnie kilkadziesiąt sekund później, mimo że trafił do bramki, gol nie został uznany ze względu na pozycję spaloną. Chwilę później swoje okazje miał Kamil Jóźwiak, ale i on przegrał pojedynek z bramkarzem gości.
Skiba nie miał prawa narzekać na nudę w pierwszych fragmentach spotkania. Zaledwie minutę po wybronieniu strzału Jóźwiaka uratowała go poprzeczka po główce Lebedyńskiego. Po kwadransie napór gospodarzy nieco ustał, ale to w dalszym ciągu podopieczni trenera Brzęczka nadawali ton boiskowym wydarzeniom. W 26.minucie Foszmańczyk ponownie zmusił golkipera Stomilu do sporego wysiłku, ale i tym razem Skiba uratował skórę kolegom. Pięć minut przed przerwą musiał on jednak skapitulować po świetnej dwójkowej akcji Foszmańczyka i Lebedyńskiego zakończonej precyzyjnym strzałem tuż przy słupku tego pierwszego.
Goście, mimo iż przegrywali mogli cieszyć się, że do szatni schodzili z zaledwie jedną straconą bramką, co dawało im jeszcze nadzieję na wywiezienie z Katowic jakichkolwiek punktów. Trener Adam Łopatko nie czekał na dalszy rozwój wydarzeń i w przerwie dokonał dwóch zmian. Na boisku pojawili się Jakub Piotrowski i Tsubasa Nishi, którzy mieli ożywić grę w ofensywie drużyny z Olsztyna. Mimo, że druga część gry podobnie jak pierwsza rozpoczęła się od ataków gospodarzy, to Stomil niespodziewanie cieszył się z wyrównującej bramki. Marcel Ziemann chyba pozazdrościł ładnego uderzenia Foszmańczykowi i równie dobrym uderzeniem nie dał szans Mateuszowi Abramowiczowi.
Stracona bramka niekorzystnie wpłynęła na postawę GieKSy w kolejnych minutach gry. Gospodarze niby atakowali, ale popełniali błędy w rozegraniu piłki na połowie rywala. Taki stan rzeczy nie trwał jednak długo. W 63. minucie niesieni fantastycznym dopingiem gospodarze ponownie wyszli na prowadzenie za sprawą Kamila Jóźwiaka, który nieco przypadkowo, ale koniec końców pokonał Skibę strzałem pod poprzeczkę z kilku metrów.
Wydawało się w tym momencie, że gospodarze opanują sytuację na placu gry. Nic z tego. Siedem minut po zdobyciu bramki na 2:1, Alan Czerwiński w niegroźnej sytuacji faulował w polu karnym Pawła Wojowskiego i sędzia po konsultacji z asystentem wskazał na wapno. Do piłki podszedł Rafał Kujawa i mocnym strzałem pokonał Abramowicza. Chwilę później goście, biorąc pod uwagę przebieg spotkania, mogli sensacyjnie wyjść na prowadzenie, ale 100% okazji nie wykorzystał Nishi, który trafił wprost w golkipera gospodarzy.
W ostatnich minutach gra przenosiła się zarówno pod jedno jak i drugie pole karne, ale klarownych sytuacji kibice na Stadionie Miejskim już nie zobaczyli. Podopieczni trenera Łopatki kończyli ten mecz w dziesięciu, kiedy to po dwóch żółtych kartonikach musiał opuścić plac gry. Gospodarzom zabrakło czasu, ale także pomysłu na to, aby mimo gry w przewadze, przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Przy Bukowej byliśmy zatem świadkami niezłego spotkania, które w lepszych humorach kończyli goście, dla których punkt zdobyty na gorącym terenie może okazać się niezwykle ważny w kontekście walki o utrzymanie na zapleczu.
Atrakcyjność meczu: 7/10
Bohater meczu: Kamil Jóźwiak
Pod Ostrzałem GOL24
1. LIGA w GOL24
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?