Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gmina Niemce. Na ruchliwej drodze uderzyło w niego inne auto. Minęły miesiące, sprawcy nie znaleziono

Aleksandra Dunajska-Minkiewicz
Aleksandra Dunajska-Minkiewicz
Archiwum
Mateusz Karabela zatrzymał się i przepuszczał dzieci na przejściu dla pieszych w Ciecierzynie, kiedy w jego auto uderzył inny samochód. Sprawca uciekł, a policjantom przez kilka miesięcy nie udało się go odnaleźć. Zdaniem poszkodowanego – przyczyną były zaniedbania funkcjonariuszy. Policja przedstawia inną wersję zdarzeń i zapewnia, że zrobiono wszystko, żeby znaleźć sprawcę kolizji.

Mateusz Karabela jest strażakiem i radnym gminy Ostrówek (powiat lubartowski). 16 lutego ubiegłego roku jechał drogą krajową nr 19 od strony Lublina w kierunku Lubartowa. W Ciecierzynie zatrzymał się przed pasami, żeby przepuścić trójkę dzieci. Wtedy w tył jego samochodu uderzyło inne auto. – Jego kierowca natychmiast zaczął uciekać – relacjonuje pan Mateusz.

Radny tłumaczy, że sam nie mógł ruszyć w pościg - jego auto było poważnie uszkodzone. – Zadzwoniłem na numer 112 i przekazałem numer rejestracyjny auta sprawcy – tak jak go zapamiętałem. Mogłem się pomylić w nerwach, ale później okazało się, że nawet to, co podałem spisano błędnie - zanotowano numer czterocyfrowy, a ja na pewno podawałem dłuższy – twierdzi Mateusz Karabela.

– Co więcej, samochód sprawcy uległ znacznemu zniszczeniu pozostawiając na trasie olej silnikowy i płyn chłodniczy. Według relacji samej policji ślad ciągnął się ponad 6 km poprzez tereny zabudowane, okrężną drogą do miejscowości Niemce. Była to godzina szczytu, dużo ludzi na drodze, dobra widoczność. Ktoś musiał zauważyć przejeżdżające, mocno rozbite auto. Mimo to dalszych poszukiwań nie podjęto. Na miejscu zdarzenia z pojazdu sprawcy pozostało wiele części, dzięki którym można było potwierdzić markę i model pojazdu, ale policjanci najwyraźniej nic z tym nie zrobili. Dodatkowo, nie zabezpieczono monitoringu – opowiada mężczyzna.

Policja przedstawia inną wersję zdarzeń. – Policjanci od razu po przyjeździe na miejsce sprawdzili okolicę i nadali komunikat do innych patroli – zapewnia kom. Kamil Gołębiowski, oficer prasowy KMP w Lublinie. Jak zaznacza, nie doszło też do błędnego spisania numeru rejestracyjnego.

– Policjanci dokładnie przeanalizowali nagranie rozmowy zgłaszającego z pracownikiem Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego. Wynika z niego, że numery tablic rejestracyjnych zostały błędnie przekazane operatorowi numeru alarmowego 112. Funkcjonariusze sprawdzili też różne kombinacje możliwych numerów rejestracyjnych, które również nie odpowiadały zdarzeniu – tłumaczy kom. Gołębiowski. I dodaje: – Początkowe informacje przekazane przez pokrzywdzonego wskazywały na to, że w zdarzeniu mógł brać udział pojazd marki honda. Dopiero w trakcie dalszych czynności ustalono, że mógł to być nissan. Policjanci ustalili, że w okolicy trasy przejazdu sprawcy kolizji nie było kamer monitoringu, a ślady płynów eksploatacyjnych urwały się przy wjeździe na trasę krajową nr 19. Funkcjonariusze prowadzili także rozpytania wśród okolicznych mieszkańców – wylicza podjęte działania.

Zdaniem Mateusza Karabeli to za mało. – Jestem pewien, że w okolicy była co najmniej jedna kamera. Rzeczywiście – początkowo myślałem, że uderzyła we mnie honda. Byłem jednocześnie pewny, że policjanci dowiedzieli się czegoś więcej po analizie wspomnianych części, które zostały na miejscu zdarzenia. Kiedy tydzień po kolizji poszedłem na przesłuchanie i stwierdziłem, że tego nie zrobili, sam wpisałem w internetową wyszukiwarkę numer katalogowy z reflektora pojazdu sprawcy. Od razu mi wyskoczyło, że to był nissan. Przekazałem tę informację policji – opowiada poszkodowany.

1 czerwca 2020 roku pan Mateusz otrzymał informację, że sprawa została umorzona z powodu niewykrycia sprawcy. – To efekt nieudolnych działań policjantów z komisariatu w Niemcach – ocenia Karabela. I dodaje, że w wyniku wypadku doznał urazu kręgosłupa. Z powodu nieodnalezienia sprawcy nie mógł liczyć na odszkodowanie za zniszczone auto. Stara się teraz o pieniądze z Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego.

Janusz Popiel, prezes Stowarzyszenia Pomocy Poszkodowanym w Wypadkach i Kolizjach Drogowych Alter Ego przyznaje, że takie sytuacje nie należą do łatwych.

– Po pierwsze, zwykle trudno jest znaleźć sprawcę, po drugie są problemy z odszkodowaniami. Nie mogę ocenić, na ile w tej konkretnej sprawie zawinili policjanci. Na pewno jednak nadzór nad ruchem drogowym powinien być lepszy. Jest jednak coraz mniej policjantów, brakuje pieniędzy na szkolenia, co nie poprawia sytuacji – ocenia Popiel.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski