Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Górki czechowskie: społecznicy, przyrodnicy i... ludzkie sentymenty

Małgorzata Szlachetka
Mieszkańcy Czechowa podkreślają, że mają sentyment do tego terenu
Mieszkańcy Czechowa podkreślają, że mają sentyment do tego terenu Anna Kurkiewicz
Już dawno nic nie budziło w Lublinie takich emocji, jak przyszłość górek czechowskich. Sprawdziliśmy, kim są ci, którzy protestują przeciwko ich zabudowie, a także co myślą sami mieszkańcy Czechowa.

Andrzej Wróbel to były radny dzielnicy Czechów i członek Stowarzyszenia Obrony Górek Czechowskich. Obecnie jest na rencie, ale prowadzi stronę internetową naczechowie.pl - nie brakuje na niej artykułów o górkach czechowskich.

„Cztery lata temu ogłosiliśmy na stronie konkurs na zdjęcie chomika europejskiego z górek czechowskich. To teraz czas na czerwończyka nieparka. Taki kolorowy motylek. (…) Mówią, że go na górkach już go nie ma. No, ale o chomiku też tak mówili. Zresztą, jakby był łatwo zauważalny, to co to za wyzwanie dla poszukiwacza z obiektywem?” - czytamy na „prywatnej witrynie lubelskiej dzielnicy Czechów”.

Protestujący
Andrzej Wróbel: - Mieszkańcem Czechowa jestem od 1984 roku, przed tą datą nie bywałem częstym gościem na górkach czechowskich. Nawet dziwiło mnie, że to miejsce to taka biała plama na mapie Lublina. Aleja Kompozytorów Polskich kończyła się w polu. Dopiero jak zacząłem tam bywać, to zrozumiałem, że jest to tak cenny teren, że szkoda w niego ingerować.

Wróbel był jednym z założycieli Stowarzyszenia Obrony Górek Czechowskich. Powstało w 2012 roku, wtedy, gdy właścicielem górek była jeszcze kielecka spółka Echo Investmet, planująca wybudować w tym miejscu hipermarket.

- Na pomysł wpadło kilkoro znajomych m.in. z Czechowa i LSM. Kilka miesięcy temu się reaktywowaliśmy. Impulsem była nowa akcja zbierania podpisów na osiedlu przeciw zabudowie górek - wspomina .

Kolejny z moich rozmówców ze Stowarzyszenia Obrony Górek Czechowskich nie chce wystąpić w gazecie pod nazwiskiem, chociaż pod pismami protestacyjnymi w sprawie górek podpisuje się imieniem i nazwiskiem. Z rozmowy z nim dowiadujemy się, że w Stowarzyszeniu Obrony Górek Czechowskich ma być obecnie „około 11 osób”. - Poza tym jest bardzo dużo sympatyków - podkreśla. - Na sławie w ogóle mi nie zależy. O sobie nic nie będę mówił, bo dostałem już dwie groźby w związku z górkami - zdradza.

- Zgłosił pan to na policję? - pytamy.

- To jest sprawa głębsza. Inaczej to będę załatwiał - ucina.

- Jesteśmy nauczeni, że imputowane nam są słowa, których nie powiedzieliśmy, dlatego wysyłamy własne teksty. Poza tym internetem posługujemy się na różne sposoby, to wystarczy. Badania naukowe wskazują na górki czechowskie, jako pewną enklawę zieleni i wpływ tego obszaru na cały Lublin. Bez niej miasto zacznie umierać - tłumaczy współzałożyciel stowarzyszenia. Po chwili dodaje: - Funkcja miastotwórcza w Lublinie została całkowicie zahamowana.

Nasz rozmówca obiecuje, że zapyta innych, czy chcą rozmawiać z prasą. Nie oddzwania.

Od innej osoby protestującej przeciw zabudowie górek czechowskich dostajemy kontakt do takiej właśnie osoby. Podpisała się pod protestem i mówi, że jak będzie możliwość, to chętnie zapisze się do stowarzyszenia. Woli pozostać anonimowa.

- My, mieszkańcy Czechowa, powinniśmy zaangażować się w obronę tego obszaru. Teren powinien zostać nietknięty. Dla mnie to jest miejsce związane ze wspomnieniami z młodości. Z małymi dziećmi chodziłam tam na sanki. Dziś często jestem na spacerze z psem. Miejsc na budowę bloków w Lublinie jest wiele, dlaczego właśnie u nas? - pyta.

Mocno zaangażowany w walkę o niezabudowywanie górek jest także Andrzej Filipowicz, przewodniczący rady dzielnicy Czechów Południowy. Przykłady? Na cztery pisma dotyczące spornego terenu, jakie w ostatnich miesiącach wpłynęły do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie, pod trzema podpisał się przewodniczący Filipowicz.

Mieszkańcy
Sentyment do górek czechowskich - ten argument pada ze strony mieszkańców osiedla Szymanowskiego, które od górek dzieli ulica Koncertowa. Najczęściej mówią o tym ci, którzy na Czechowie mieszkają długo - 30, 35 lat.

Halina Rawińska na Czechowie mieszka od 36 lat: - W ubiegłym roku wcześnie rano mąż widział na osiedlu dwa małe jelonki. Przyszły do nas z górek. O tym, że podpisy przeciw zabudowie tego terenu były zbierane, dowiedziałam się niestety po czasie, bo na pewno byśmy się z mężem podpisali.

Jadwiga Leonowicz, na Czechowie od 38 lat: - W szkole podstawowej sadziłam na górkach drzewa, od strony ulicy Północnej. Górki powinny zostać zielonymi górkami.

Czesław Mazur, na Czechowie od 1981 roku: - My, mieszkańcy, chcemy, żeby na górkach zostało jak najwięcej zieleni. Tym bardziej że na osiedlu nie mamy typowych obiektów rekreacyjnych, jak inne dzielnice. Ponoć nawet są tam osobliwości roślinne.

Urszula Majcher, na Czechowie od 35 lat: - Górki to są płuca Lublina. Powinny zostać zielone, tyle że tę zieleń powinno się bardziej zagospodarować.

Wiktor Skrzypczak, 15 lat: - Po górkach czechowskich jeżdżę rowerem. Gdyby powstał tam park dla rowerów wyczynowych, to zabudowa by mi nie przeszkadzała.

Wśród moich rozmówców z osiedla Szymanowskiego są też tacy, którzy dopytują o aktualny stan prawny górek. Kto jest ich właścicielem i od kiedy. Niektórzy są nawet zdziwieni, że nie jest to miejski teren, ale prywatna działka.

- Kto kupił górki? Deweloper? Jak chce budować bloki, to co miasto proponuje w zamian? Myślę, że deweloper zabuduje blokami więcej niż obieca i będzie jak na nowych osiedlach: dużo bloków, trzy drzewka i kawałek trawniczka, który jest szumnie nazywany terenem zielonym - komentuje pan Andrzej, którzy na Czechów sprowadził się w 2000 roku.

Spotykam też pojedyncze osoby na tym osiedlu Czechowa, które mówią, że sprawą górek czechowskich w ogóle się nie interesują.

- Ja w ogóle nie mam zdania, bo nie jestem rodowitą czechowianką, ale proszę spytać mojego męża - słyszę.

- Lepiej, żeby na górkach były bloki niż centrum handlowe. Wszystko zależy od tego, czy to miejsce zostanie zaprojektowane z głową. Nie możemy żyć w skansenie - mówi Maciej Szychta. I dodaje: - Jak byłem mały, chodziłem na górki, ale od 20 lat już tam nie byłem.

Naukowcy
Lista naukowców, którzy od lat mówią o walorach przyrodniczych górek czechowskich, nie jest krótka. Począwszy od wybitnego przyrodnika Dominika Fijałkowskiego, założyciela Ogrodu Botanicznego w Lublinie, który wskazywał też na negatywne dla przyrody skutki osuszania bagien na Polesiu. Geograf, prof. Marian Harasimiuk, obecnie szef Zakładu Polityki Przestrzennej i Planowania UMCS, już w latach 90. przedstawił swój projekt rezerwatu przyrody na górkach czechowskich. Prof. Harasimiuk w kontekście górek nazywa siebie „zewnętrznym ekspertem”.

- W tej sprawie należy zachować spokój. Dyskutować będziemy mogli, kiedy powstaną dwie koncepcje: społeczna i przedstawiona przez właściciela terenu. Powinno dojść do dialogu, także z udziałem strony społecznej - komentuje prof. Harasimiuk.

Naukowiec zwraca uwagę na jeszcze jedną istotną kwestię: - Walory przyrodnicze górek czechowskich są niekwestionowane, aczkolwiek dewastacja zachodzi bardzo szybko, bo przez lata na tym terenie nic się nie działo. Następuje wypieranie oryginalnej roślinności, na przykład przez nawłoć - sukcesja tego chwastu jest niezwykle szybka.

Wśród osób, które zostały poproszone do współtworzenia społecznej koncepcji dla górek czechowskich, jest dr hab. Ewa Trzaskowska z Instytutu Architektury Krajobrazu KUL, autorka m.in. artykułu „Zieleń osiedli i inwestycji deweloperskich w Lublinie”.

- Nie jestem w Stowarzyszeniu Obrony Górek Czechowskich, ani nie mieszkam na Czechowie. Moje zainteresowanie tym terenem jest czysto naukowe - zaznacza dr hab. Ewa Trzaskowska.

- Górki to teren, który ma znaczenie ekologiczne dla całego miasta, występują tu gatunki roślin charakterystycznych dla stepów. Ważne jest, aby powstała tam otwarta przestrzeń publiczna. Osobiście nie uważam, że ten teren musi pozostać w ogóle niezabudowany, jakiś kompromis trzeba znaleźć. Byłoby świetnie, aby w tym przypadku nie powstało osiedle ogrodzonych bloków, ale dzielnica naturalnie łączyła się z parkiem - uważa dr hab. Ewa Trzaskowska z Instytutu Architektury Krajobrazu KUL.

Historia
W ostatnich tygodniach na światło dzienne wypłynął nowy wątek w sprawie górek czechowskich. Grupa lublinian zaapelowała do Instytutu Pamięci Narodowej w Warszawie o odnalezienie mogił ofiar hitlerowskiej okupacji. Autorzy apelu, powołując się na publikacje historyczne, uważają, że na terenie górek czechowskich może być pochowanych w masowych mogiłach ponad tysiąc osób, przywiezionych z niemieckiego więzienia na Zamku Lubelskim oraz siedziby gestapo „Pod Zegarem”. Wśród sygnatariuszy pisma są członkowie Stowarzyszenia Obrony Górek Czechowskich, ale też przedstawiciele organizacji kombatanckich. Potwierdziliśmy, że centrala IPN przekazała sprawę do Lublina. Pismo ma być rozpatrywane w ramach już toczącego się śledztwa dotyczącego zbrodni hitlerowskich dokonywanych na Zamku Lubelskim.

- Informacje zawarte w tym piśmie będą wyryfikowane w tym postępowaniu - potwierdza prowadzący to postępowanie prokurator Dariusz Antoniak z Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Lublinie.

Chodzi o śledztwo, którego dokumentacja obejmuje około 50 tomów.

Okazuje się, że do IPN w Lublinie wpłynęło także pismo w sprawie górek czechowskich, którego autorem jest właściciel tego terenu, czyli TBV. Deweloper jest zainteresowany tym, jakie postępowanie jest prowadzone w sprawie górek czechowskich i jakie są jego rezultaty.

Dodajmy, że w kanonicznej dla tego tematu publikacji „Hitlerowskie więzienie na Zamku w Lublinie 1939 - 1944” pod redakcją Zygmunta Mańkowskiego wymieniane są egzekucje lokalizowane ogólnie na Czechowie. Na ten tom powołuje się także IPN w odpowiedzi wysłanej do TBV.

- Nie ma żadnych informacji do precyzyjnej lokalizacji grobów. Nie znamy także nazwisk straconych więźniów - podkreśla prokurator Dariusz Antoniak z lubelskiego IPN .

Wczoraj IPN poinformował, że na przyszły tydzień jest zaplanowanie przesłuchanie autorów apelu. - W charakterze świadków - zaznacza prokurator Antoniak.

Urzędnicy z ratusza
Kolejny krok w sprawie przyszłości górek czechowskich należy do ratusza. Trwa procedura dotycząca zmiany miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. TBV - właściciel 105 ha górek czechowskich - proponuje, aby pod zabudowę zostało przeznaczonych 40 procent terenu, obecnie plan przewiduje 30 proc. pod ten cel.

- Dziś jest za wcześnie, by mówić o konkretnych rozwiązaniach. We wstępnym etapie prac prowadzone są analizy formalne, przyrodnicze, ekofizjograficzne, również analizy wniosków - podaje Joanna Bobowska z zespołu prasowego Urzędu Miasta Lublin.

- Opracowywany projekt będzie uzgadniamy przez zewnętrze instytucje i ustawowo uprawnione do opiniowania organy. Odbędą się dyskusje publiczne i wyłożenie projektu dokumentu do wglądu publicznego. Na tym etapie każdy będzie mógł szczegółowo zapoznać się z propozycją planu i wnieść do niego swoje uwagi - dodaje Joanna Bobowska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski