Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Górnik Ł. - Podbeskidzie: Łęcznianie rozwalcowali "Górali", ale dalej walczą o utrzymanie

DH
Fot. Lukasz Kaczanowski/Kurier Lubelski/Polska Press
Kanonada w Łęcznej! Piłkarze Górnika w starciu z ostatnim w tabeli Podbeskidziem wygrali aż 5:1 i wykonali swoją część planu w walce o utrzymanie. To jednak nie koniec przepychanki w dole tabeli, bo z powodu zwycięstwa Termaliki Bruk-Bet Nieciecza z Jagiellonią Białystok wciąż nie są pewni ligowego bytu.

W ostatnich tygodniach Górnik grał bardzo defensywny futbol. Łęcznianie przyzwyczaili kibiców do braku pressingu, małej liczby stwarzanych sytuacji i w konsekwencji do niewielu strzelanych bramek. Z Podbeskidziem miało się to zmienić. – Na pewno zagramy inaczej, jeśli chodzi o taktykę. A czy ofensywniej? Zobaczymy – zapowiadał tajemniczo nowy trener Górnika Andrzej Rybarski.

Młody szkoleniowiec pozytywnie zaskoczył. Tak agresywnie usposobionego Górnika nie widzieliśmy już dawno. Jeszcze w pierwszej połowie zielono-czarni strzelili dwie bramki, co po raz ostatni zdarzyło im w 24. kolejce, gdy Jakub Świerczok odrobił straty w meczu z Koroną Kielce.

Przy obu bramkach górnicy wyprowadzili ciekawe ataki. Najpierw składną wymianę piłek i dośrodkowanie Grzegorza Bonina wykończył strzałem głową Przemysław Pitry. Niespełna 20 minut później świetną kontrę wyprowadziła trójka Tomasz Nowak – Leandro – Grzegorz Piesio, a ten ostatni uderzeniem na krótki słupek podwyższył wynik na 2:0.

Boiskowe wydarzenia mogłyby potoczyć się zupełnie inaczej, gdyby gapiostwo Górnika już w pierwszych sekundach wykorzystał Robert Demjan. Łęcznianie „zamotali się” tuż po rozpoczęciu gry i stracili piłkę. Niezłe uderzenie Słowaka zza pola karnego złapał jednak Sergiusz Prusak.

Podbeskidzie w pierwszej połowie miało jeszcze kilka okazji do zdobycia bramki. Najbliżej był Mateusz Możdżeń, który nieznacznie pomylił się próbując strzału z dystansu.

Gościom, którzy do Łęcznej przyjeżdżali z nożem na gardle, wyraźnie dała się we znaki powaga sytuacji. Bielszczanie popełniali mnóstwo błędów indywidualnych, faulowali i grali bardzo chaotycznie. Nie najlepiej radzili sobie też z pressingiem rywala.
Scenariusz drugiej części spotkania był więc do przewidzenia. „Górale” przejęli inicjatywę i dłużej utrzymywali się przy piłce, ale piłkarze Rybarskiego starali się spokojnie kontrolować wynik mądrą grą w defensywie.

I choć Podbeskidzie częściej gościło na połowie Górnika, to gospodarze strzelali kolejne gole. Grzegorz Bonin dostał znakomite podanie otwierające od Tomasza Nowaka, minął Emilijusa Zubasa i umieścił piłkę w pustej bramce.

To był już koniec zespołu Roberta Podolińskiego. Z trzybramkowym bagażem bielszczanie zupełnie opadli z sił i motywacji. Górnik konsekwentnie to wykorzystywał. Najpierw Zubasa dwukrotnie zaskoczyć próbował Bonin, a niedługo później – już z sukcesem – zaskoczył go Bartosz Śpiączka. Napastnik zielono-czarnych przelobował litewskiego golkipera, gdy… został przypadkiem nabity przez Tomasza Nowaka.

Podbeskidzie w pożegnaniu z ekstraklasą stać było tylko na jednego gola. Po bramce Adama Dei kibice w sektorze gości nawet się nie podnieśli.

Jeszcze raz podnieśli się za to fani z Łęcznej, bo w jednej z ostatnich akcji meczu, po podaniu Śpiączki, piątego gola strzelił Bonin.

To był zdecydowanie najlepszy mecz Górnika Łęczna w tym sezonie, ale nie zagwarantował utrzymania. Termalica Bruk-Bet Nieciecza wygrała z Jagiellonią w Białymstoku, a Korona Kielce tylko zremisował z Górnikiem w Zabrzu. Dlatego zielono-czarni nadal będą walczyć w sobotę na wyjeździe ze Śląskiem Wrocław.

Do utrzymania potrzebują co najmniej remisu lub braku zwycięstwa zabrzan w Niecieczy.

Górnik Łęczna – Podbeskidzie Bielsko-Biała 5:1 (2:0)

Bramki: Pitry 16, Piesio 36, Bonin 67, 90, Śpiączka 75 – Deja 80.
Górnik Ł.: Prusak – Sasin (80 Mierzejewski), Pruchnik, Bożić, Leandro – Szmatiuk, Bednarek (78 Bogusławski), Bonin, Nowak, Piesio – Pitry (68 Śpiączka). Trener: Andrzej Rybarski
Podbeskidzie: Zubas – Wierietiło (89 Jaroch), Piacek, Baranowski, Mójta – Kato (66 Deja), Sokołowski, Kowalski (56 Stefanik), Możdżeń, Chmiel – Demjan. Trener: Robert Podoliński
Żółte kartki: Śpiączka (Górnik), Sokołowski, Baranowski (Podbeskidzie). Sędziował: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski