Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Górnik Łęczna przegrał ze Stomilem Olsztyn 1:2. Mecz pełen walki i zwrotów akcji

BLIT
Fot. Górnik Łęczna
Łęczyńscy piłkarze przegrali wyjazdowe starcie ze Stomilem Olsztyn 1:2. Gdy wydawało się, że bramka stracona w pierwszej połowie i czerwona kartka dla Bartosza Śpiączki "ustawiły" mecz, Kamil Kiereś przeprowadził odważne zmiany taktyczne. Dzięki nim "Górnicy" wyrównali, ale gospodarze z Olsztyna ponownie wyszli na prowadzenie.

"Górnicy" rzucili się do ataku bezpośrednio po pierwszym gwizdku. Już w pierwszej minucie byli blisko otworzenia wyniku. Serhij Krykun trafił jednak w słupek. Gospodarze mieli problem z rozgrywaniem piłki na połowie gości, a pojedyncze wrzutki bezbłędnie wyłapywał bramkarz łęcznian, Maciej Gostomski.

Przed upływem pierwszego kwadransa znów zrobiło się gorąco pod bramką gospodarzy. Błąd popełnił bramkarz Stomilu, który zbyt długo układał sobie piłkę przed wykopaniem jej w głąb boiska. Doskoczył do niego Bartosz Śpiączka, ale nie zdołał oddać strzału, bo golkiper z Olsztyna naprawił swój błąd, wyciągając napastnikowi z Łęcznej piłkę spod nóg.

Kolejne 15. minut było nieco lepsze w wykonaniu gospodarzy. Początkowo jedynie pod kątem posiadania piłki. Udało im się zwolnić tempo meczu. Nie potrafili jednak stworzyć pod bramką zielono-czarnych poważnego zagrożenia. Aż do 29. minuty. Prowadzenie miejscowym dał obrońca Stomilu Hubert Szramka po celnej główce zamykającej dośrodkowanie z prawej strony.

Po stracie gola Górnik znów przejął inicjatywę. Najpierw w boczną siatkę trafił Krykun. Chwilę później po podaniu Karola Struskiego głową pod samą poprzeczkę uderzył Śpiączka. Nie zdołał jednak pokonać broniącego bramki gospodarzy Vjačeslavsa Kudrjavcevsa, który sobie tylko znanym sposobem wybronił to uderzenie.

W 36. minucie meczu napastnikowi Górnika puściły nerwy. Śpiączka popchnął zawodnika gospodarzy po spięciu w polu karnym Stomilu, a sędzia wyrzucił go z boiska za niesportowe zachowanie. Od tego momentu goście z Łęcznej musieli sobie radzić bez jednego zawodnika. Jeszcze przed przerwą podopieczni Kamila Kieresia mieli szansę na wyrównanie, ale dobrą akcję zakończyli niecelnym strzałem.

Trener zielono-czarnych w przerwie postanowił postawić wszystko na jedną kartę. Szkoleniowiec zdjął z boiska obu bocznych obrońców. W ich miejsce weszło dwóch środkowych napastników - Przemysław Banaszak i Paweł Wojciechowski. Linię defensywy uzupełnił Kamil Pajnowski.

W 49. minucie Maciej Gostomski podał piłkę wprost pod nogi rywala, ale ten uderzył obok bramki. Dwie minuty później podobny błąd popełnił miejscowy bramkarz. Piłka wylądowała w siatce Stomilu, ale sędzia bramki nie uznał, bo chwilę wcześniej wybrzmiał gwizdek. Po kolejnych pięciu minutach dobrą okazję miał pomocnik gospodarzy, Maciej Spychała, ale posłał piłkę nad poprzeczką.

Przemysław Banaszak miał wymarzoną sytuację do wyrównania, ale nie trafił do pustej bramki w 64. minucie. W ciągu kolejnych dziewięciu minut obie drużyny zaliczyły po strzale prosto w rękawice bramkarza rywali. Goście jednak w końcu dopięli swego. Nieco ponad kwadrans przed końcem regulaminowego czasu gry piłkę w pole karne ze skrzydła wrzucił Kamil Pajnowski. Piłka trafiła pod nogi Pawła Wojciechowskiego, a ten uderzył mocno z pierwszej piłki, nie dając szans na interwencję łotewskiemu bramkarzowi olsztyńskiej drużyny.

Radość gości nie trwała długo. W 83. minucie gospodarze odzyskali prowadzenie. Piłka płasko wbita w pole karne z prawego skrzydła przeszła gładko przez linię obrony łęcznian i trafiła do ustawionego przy długim słupku Huberta Szramki, który zdobył swojego drugiego gola w tym meczu. Górnik walczył do końca, ale ostatecznie wróci do domu bez zdobyczy punktowej.

- Nie udał nam się wyjazd do Olsztyna - mówił po meczu trener Górnika, Kamil Kiereś. - Parę dni temu wygraliśmy w dobrym stylu z ŁKS-em i przyjeżdżając tu, szukaliśmy trzech punktów. Wynik jest jednak korzystny dla Stomilu i trzeba im pogratulować. Wydarzenia na boisku zdecydowały o wyniku. Dobrze weszliśmy w to spotkanie. W okolicach trzydziestej sekundy trafiliśmy w słupek. W pierwszych dziesięciu minutach mieliśmy przewagę. Później też realizowaliśmy założenia, ale dobrze spisywali się obrońcy z Olsztyna. Przed przerwą nie potrafiliśmy zabezpieczyć naszej lewej strony. Przez to straciliśmy bramkę. Nie wiem, co się wydarzyło w polu karnym, gdy czerwoną kartkę zobaczył nasz zawodnik. Na pewno nas to osłabiło. W przerwie zbudowaliśmy plan na drugą połowę. Zmieniliśmy taktykę. Daliśmy sygnał świadczący o tym, że nie zamierzamy się poddać. Bramkarz Stomilu popełniał fatalne błędy. Nie wiem, czemu sędzia nie uznał bramki z 51 minuty. Później nie wykorzystaliśmy szansy na trafienie do pustej bramki. Niestety znów nie zabezpieczyliśmy naszej lewej strony i straciliśmy drugą bramkę. Zaliczyliśmy "pusty przelot" i wracamy bez punktów - dodał szkoleniowiec.

Stomil Olsztyn - Górnik Łęczna 2:1 (1:0)

Bramki: Szramka 29, 84 - Wojciechowski 74

Stomil: Kudrajavcevs - Bucholc, Szota, Byrtek, Sadowski, Sierant (82 Carolina) - Ogrodowski, Spychała, Szramka, Łuczak (58 Hinokio) - Kuświk (87 Van weert Ingo).
Trener: Adam Majewski

Górnik: Gostomski - Sasin (46 Pajnowski), Baranowski, Midzierski, Leandro (46 Wojciechowski) - Tymosiak (56 Orłowski), Cierpka, Struski, Krykun (85 Rozmus), Kalinkowski (46 Banaszak) - Śpiączka.
Trener: Kamil Kiereś

Żółte kartki: Pajnowski - Kudrajavcevs

Czerwona kartka: Śpiączka

Sędziował: Paweł Malec (Łódź)

ZOBACZ TAKŻE:

.

Motor Lublin przegrał w Katowicach. Zobacz zdjęcia

Górnik Łęczna pokonał wicelidera. Twierdza przy Alei Jana Pa...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski