Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Górnik Łęczna wciąż bez zwycięstwa w ekstraklasie. Wisła Kraków z wygraną 3:1 na Lubelszczyźnie. Zobacz zdjęcia

Bartosz Litwin
Bartosz Litwin
Fot. Wojciech Szubartowski
Górnik Łęczna wciąż nie może się odnaleźć w najwyższej w kraju klasie rozgrywkowej. Tym razem łęcznianie przegrali na własnym boisku z Wisłą Kraków 1:3. Beniaminek z Lubelszczyzny wciąż "szoruje" dno tabeli PKO BP Ekstraklasy.

Już na początku drugiej minuty łęcznianie zagrozili bramce utytułowanych gości. Bartłomiej Kalinkowski odegrał do wchodzącego w pole karne Michała Maka. Ten jednak trafił prosto w bramkarza z Krakowa. Dobijać strzałem nożycami próbował Bartosz Śpiączka, lecz nie trafił czysto w piłkę. Po chwili gorąco zrobiło się w przeciwległym polu karnym. Aschraf El Mahdioui uderzył z rzutu wolnego, ale skutecznie interweniował Maciej Gostomski. Jeden z "Wiślaków" próbował dobijać, ale w ostatniej chwili dobrym wślizgiem popisał się Damian Gąska.

Po intensywnym początku spotkania łęcznianie cofnęli się, a krakowianie budowali atak pozycyjny. W 10. minucie dośrodkowanie z prawego skrzydła na krótki słupek zamykał Brown Forbes. Kryspin Szcześniak przeszkodził napastnikowi Wisły w skutecznym wykończeniu. Ten jednak zdołał trącić piłkę, lecz trafił w słupek. Niedługo później bliski sukcesu po zamieszaniu w polu karnym był Kalinkowski. Nie zaskoczył jednak stojącego między słupkami krakowian Pawła Kieszka.

W 18. minucie Brown Forbes znalazł lukę w obronie gospodarzy i uderzył w dolny róg bramki. Gdyby był to celny strzał, Wisła otworzyłaby wynik. Kostarykanin się jednak pomylił, ale krakowianie długo nie czekali na bramkę. Michał Skvarka otrzymał podanie na skraju pola karnego, ograł łęczyńską defensywę i umieścił piłke w siatce. Przy golu asystował Matej Hanousek. Maciej Gostomski miał piłkę na rękach, lecz ta i tak wylądowała w bramce.

Piłkarze "Białej Gwiazdy" wciąż atakowali. Niedługo po zdobyciu gola umieścili piłkę w siatce po raz kolejny, lecz tym razem sędzia dopatrzył się spalonego. Obrona Górnika ustawiona w trójce na środku jednak nie funkcjonowała tak, jak życzyłby sobie tego sztab szkoleniowy. Bardzo niepewnie zachowywał się także zwykle skuteczny golkiper łęcznian. Kolejne bramki dla gości "wisiały w powietrzu".

Po pół godziny gry łęcznianie się przebudzili, ale nie byli w stanie stworzyć realnego zagrożenia pod bramką podopiecznych Adriana Guli. Szybko jednak wszystko wróciło do normy i stroną przeważającą była Wisła. W 40. minucie Bartłomiej Kalinkowski w pojedynkę udaremnił dobrą akcję gości. Ci jednak wciąż byli w natarciu. Górnik mógł liczyć już tylko na to, że do przerwy nie straci kolejnej bramki. Wynik do przerwy się nie zmienił, choć Mateusz Młyński był bardzo blisko podwojenia prowadzenia swojego zespołu. W pierwszej połowie "Górnicy" uderzali na bramkę gości trzykrotnie. Wisła oddała cztery razy więcej strzałów, z których prawie połowa była skierowana w światło bramki. Warto zwrócić uwagę także na to, że goście wymienili między sobą dwa razy więcej podań. W szatni gospodarzy po 45. minutach z pewnością było gorąco.

- Jestem dobrej myśli i wierze w to, że odwrócimy losy tego meczu - mówił w przerwie spotkania obrońca Górnika, Bartosz Rymaniak.

Już niewiele ponad trzy minuty po zmianie stron Yaw Yeboah zatańczył w polu karnym z defensywą Górnika i umieścił piłkę w bocznej siatce. Górnik odpowiedział uderzeniem Sergieja Krykuna, ale nie było ono skierowane w światło bramki. Podopieczni Kamila Kieresia byli bezradni wobec siły krakowian. Korekta ustawienia w przerwie zdecydowanie nie zadziałała. W 56. minucie znów blisko celu byli goście. Patryk Plewka jednak nieznacznie chybił. W 55. minucie z kolei Tomasz Midzierski zablokował strzał Yeboaha.

W 62. minucie było już po meczu. Skvarka zagrał do niepilnowanego Forbesa, a ten ze spokojem pokonał Gostomskiego, zdobywając bramkę na 3:0. Po tym golu goście się nieco cofnęli i czekali na kontry. Skończyło się jednak na golu dla Górnika na niewiele ponad kwadrans przed końcem regulaminowego czasu gry. Przemysław Banaszak zagrał płasko w pole karne. Piłkę przeciął wślizgiem Michał Frydrych i umieścił piłkę we własnej bramce. Górnicy złapali wiatr w żagle i szukali bramki kontaktowej.

W 78. minucie na boisku pojawił się były kapitan polskiej reprezentacji, Jakub Błaszczykowski. Dwie minuty później znalazł się w dobrej sytuacji, lecz sędzia dopatrzył się spalonego. Wiele więcej w tym spotkaniu się już nie wydarzyło, Łęcznianie muszą jeszcze poczekać na komplet punktów w PKO BP Ekstraklasie. Zespół z Lubelszczyzny wciąż jest w budowie i dało się to zauważyć, obserwując przedmiotowe starcie.

Górnik Łęczna - Wisła Kraków 1:3 (0:1)

Bramki: Frydrych 74 (bramka samobójcza) - Skvarka 20, Yeboah 49, Brown 62

Górnik: Gostomski - Rymaniak, Szcześniak, Midzierski - Dziwniel, Krykun, Kalinkowski (88 Tymosiak), Drewniak, Mak (88 Goliński), Gąska (58 Banaszak) - Śpiączka. Trener: Kamil Kiereś

Wisła: Kieszek - Hanousek, Frydrych, Szota, Gruszkowski - El Mahdioui, Młyński (66 Starzyński), Plewka (78 Kuveljić), Skvarka, Yeboah (78 Błaszczykowski) - Brown Forbes (88 Hugi). Trener: Adrian Gula

Żółte kartki: Rymaniak - Młyński, Gruszkowski

Sędziował: Łukasz Kuźma (Białystok)

ZOBACZ TAKŻE:

Agnieszka - piękna partnerka nowego piłkarza Górnika Łęczna....

Dorota - piękna żona nowego zawodnika Górnika Łęczna, Janusz...

Magda - piękna partnerka Daniela Świderskiego, napastnika Mo...

Wiktoria - urocza żona nowego piłkarza Górnika Łęczna. Zobacz zdjęcia

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski