Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Górnik Łęczna wciąż nie może się odnaleźć w ekstraklasie. Tym razem zielono-czarni przegrali z Lechią Gdańsk 0:4. Zobacz zdjęcia

Bartosz Litwin
Bartosz Litwin
Wojciech Szubartowski
Beniaminek z Lubelszczyzny pozostaje głównym kandydatem do spadku z najwyższego w kraju poziomu rozgrywek. Łęcznianie zaliczyli kolejną ekstraklasową porażkę. Tym razem na własnym boisku przegrali z Lechią Gdańsk 0:4. Przez większą część spotkania gospodarze musieli sobie radzić ze stratą jednego zawodnika.

Nim minęła trzecia minuta zawodnicy gości Kacper Sezonienko i Conrado zdołali oddać pierwsze strzały. Były one jednak niecelne. Chwilę później pierwszy raz w światło bramki piłkę skierował Marcel Wędrychowski po wrzutce Jasona Lokilo. "Górnikom" jednak również nie udało się otworzyć wyniku.

Goście skupili się na ataku pozycyjnym, a gospodarze liczyli na kontry. Żadnej ze stron długo nie udawało się jednak stworzyć poważnego zagrożenia. Blisko strzelenia bramki był Flavio Paixao w 18. minucie. Portugalczyk z Gdańska celną główką zamknął dośrodkowanie z prawej strony od Conrado. Skutecznie interweniował jednak Maciej Gostomski.

Lechia miała optyczną przewagę. Niewiele jednak z niej wynikało. Łęcznianie z kolei nie dali się zupełnie zepchnąć do defensywy. Janusz Gol na początku 26. minuty strzałem z dystansu sprawdził refleks Dusana Kuciaka, lecz słowacki golkiper nie miał problemów z jego obroną. Obie ekipy bezskutecznie usiłowały zaskoczyć rywali prostopadłymi podaniami. Wydawało się, że w pierwszej części spotkania nie dojdzie już do wydarzeń zmieniających jego oblicze.

Kluczowy moment nastąpił w 35. minucie. Janusz Gol po faulu na Łukaszu Zwolińskim został ukarany drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką i Górnik musiał sobie radzić ze stratą jednego zawodnika. Ataki gości nabierały impetu. Już trzy minuty po zejściu Gola z boiska Flavio podał prostopadle do Ilkaya Durmusa, a ten trafił w słupek. Podopieczni Kamila Kieresia byli w coraz bardziej poważnych tarapatach.

W 41. minucie dobrym strzałem z woleja popisał się Zwoliński. Piłkę skierowaną pod poprzeczkę w imponujący sposób zatrzymał Gostomski. Skapitulował jednak po strzale tego samego zawodnika po następującym po uderzeniu kornerze. Były zawodnik łęczyńskiego klubu wykończył wrzutkę celną główką i dał gdańszczanom prowadzenie. Po chwili było już 2:0. Flavio zamknął głową dośrodkowanie Conrado z prawej flanki, nie dając szans na interwencję miejscowemu golkiperowi. Łęcznianie tuż przed przerwą nieco "przycisnęli". Do szatni jednak zeszli ze stratą dwóch goli.

Trener gospodarzy, Kamil Kiereś w przerwie dokonał poważnych roszad. Szkoleniowiec wymienił praktycznie całą formację ofensywną. Lokilo, Wojciechowski i Wędrychowski zeszli z boiska zwalniając miejsce dla Krykuna i Maka. Na drugą część spotkania nie wyszedł także Leandro. Górnik rozpoczął drugą część spotkania także ze zreorganizowaną linią obrony. Łęcznianie przeszli na trzyosobowy blok defensywny. Dwójkę Pajnowski, Baranowski uzupełnił Kryspin Szcześniak. Na prawym wahadle wciąż operował Maciej Orłowski, a po przeciwnej stronie nowo wprowadzony na boisko Daniel Dziwniel.

Efekt dokonanych przez szkoleniowca zmian był widoczny bezpośrednio po wznowieniu gry. Łęcznianie zepchnęli gdańszczan do defensywy i wciąż nękali ich obronę. To jednak goście zdołali kolejny raz umieścić piłkę w siatce. Podopieczni Tomasza Kaczmarka popisali się akcją godną dużo bardziej prestiżowych rozgrywek niż polska ekstraklasa. Po wymianie kilku podań bez przyjęcia Gostomskiego pokonał Sezonienko. Asystował Flavio Paixao.

Goście nie mieli zamiaru się zatrzymywać. Łukasz Zwoliński w 64. minucie kolejny raz umieścił piłkę w siatce, lecz tym razem był na spalonym. Po chwili zrobił to ponownie i znów zaliczył "offside". Czwarty gol dla przyjezdnych jednak "wisiał w powietrzu". Stał się faktem w 71. minucie. Błąd Gostomskiego wykorzystał Flavio. Bramkarz odbił piłkę wprost pod nogi Portugalczyka, który bez większych problemów zdobył bramkę z najbliższej odległości.

Bliski zdobycia piątego gola dla swojego zespołu był w 81. minucie Maciej Gajos. Uderzył jednak minimalnie obok bramki. Łęcznianie zaliczali pojedyncze zrywy. Zwykle za sprawą dobrze dysponowanego Sergieja Krykuna. Do końca meczu wynik się nie zmienił, a "Górnicy" zaliczyli kolejną porażkę. Po dziewięciu kolejkach zielono-czarni mają na swoim koncie zaledwie pięć punktów, siedem strzelonych bramek i ponad trzy razy więcej straconych. Sytuacja podopiecznych Kamila Kieresia staje się coraz bardziej skomplikowana, choć trudno nie zauważyć prób jak najlepszego wykorzystania potencjału zespołu z Lubelszczyzny. Wynik przedmiotowego starcia jednak z pewnością nie napawa optymizmem sympatyków łęczyńskiego klubu.

Górnik Łęczna - Lechia Gdańsk 0:4 (0:2)

Bramki: Zwoliński 41, Flavio 44, 71, Sezonienko 55

Górnik: Gostomski - Orłowski, Baranowski, Pajnowski, Leandro (46 Dziwniel) - Gol, Drewniak, Lokilo (46 Krykun), Wędrychowski (46 Szcześniak), Gąska - Wojciechowski (46 Mak). Trener: Kamil Kiereś

Lechia: Kuciak - Kubicki (61 Kryeziu), Nalepa, Maloca (68 Żukowski), Conrado (61 Pietrzak) - Gajos, Kubicki, Durmus, Flavio (74 Zjawiński) - Zwoliński (68 Diabate), Sezonienko. Trener: Tomasz Kaczmarek

Żółte kartki: Wędrychowski, Gol - Nalepa, Sezonienko

Czerwona kartka: Gol

Sędziował: Damian Sylwestrzak (Wrocław)

ZOBACZ TAKŻE:

Piłkarze wygrali, a tak dopingowali kibice. Zobacz fanów Mot...

Motor Lublin kontynuuje zwycięską serię. Żółto-biało-niebies...

Andrijana Tatar - piękna obrotowa MKS-u FunFloor Perła Lubli...

od 7 lat
Wideo

Gol z 50 metrów w 4 lidze! Ursus vs Piaseczno

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski