Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Górnik Łęczna zagra w finale baraży o ekstraklasę. Łęcznianie pokonali w Tychach tamtejszy GKS po rzutach karnych. Zobacz zdjęcia

BLIT
Fot. Górnik Łęczna
Zielono-czarni zwyciężyli z faworyzowanym GKS-em Tychy i zrobili potężny krok w stronę awansu do PKO Ekstraklasy. Łęcznianie przegrywali od trzeciej minuty spotkania i zremisowali na trzy minuty przed końcem regulaminowego czasu gry. Mecz rozstrzygnęły rzuty karne.

- Przede wszystkim mamy nastawienie zwycięskie. Mieliśmy swoje problemy kadrowe, długo szukaliśmy optymalnego ustawienia, ale nie poddawaliśmy się. Dziś tabela idzie na bok i wszystko rozegra się w kontekście jednego meczu - mówił przed meczem trener gości, Kamil Kiereś. Na przekór słowom szkoleniowca z Łęcznej, na początku spotkania było widoczne, który zespół zamknął ligowe podium, a który walczył o baraże do ostatniej kolejki.

Już w trzeciej minucie po stracie w środku pola piłka trafiła do Jakuba Piątka. Pomocnik zagrał do swojego brata, Kacpra, który wchodził bez asekuracji rywali w pole karne. Zawodnik GKS-u pewnie umieścił piłkę przy dalekim słupku i dał swojemu zespołowi prowadzenie. Po chwili po dobrej akcji skrzydłem z ostrego kąta strzelał Michał Mak, ale uderzał niecelnie i nie zdołał wyrównać.

W ósmej minucie powinno być już 2:0. Bartosz Biel został wypuszczony z lewej strony. Wyczekał i zagrał płasko w pole karne. Tam na piłkę czekał już Kacper Piątek, ale w ostatniej chwili przeszkodził mu Leandro. Dwie minuty później Brazylijczyk zawiesił piłkę nad polem karnym, ale ani Przemysław Banaszak, ani Paweł Baranowski nie zdołali jej sięgnąć.

Później znów atakowali gospodarze. Chwilę po upływie pierwszego kwadransa znajdujący się tuż za polem karnym Sebastian Steblecki oddał strzał z pierwszej piłki po wybiciu z "szesnastki". Był on równie mocny co niecelny. Pięć minut później następny pojedynek z Kacprem Piątkiem wygrał Leandro, a po kolejnych 120 sekundach ponownie z dystansu uderzał Steblecki. Znów bez oczekiwanego skutku. Pomimo to po chwili wpadła do siatki za sprawą Szymona Lewickiego, lecz napastnik był na spalonym. W 26. minucie Bartłomiej Kukułowicz uratował Górnika przed stratą bramki. Prawy obrońca zdecydował się na ryzykowny wślizg we własnym polu karnym. Zdołał jednak skutecznie i zgodnie z przepisami wyciągnąć piłkę spod nóg Bartosza Biela.

Trzykrotnie blisko remisu było między 30. a 40. minutą. Najpierw Bartosz Śpiączka celnie główkował po dalekiej centrze z rzutu wolnego. Wówczas końcówkami palców interweniował bramkarz GKS-u Tychy, Konrad Jałocha. Później zatrzymał także główkę Banaszaka po wrzutce z prawego skrzydła, a następnie wygrał z nim pojedynek w polu karnym.

Pod koniec pierwszej połowy gospodarze odzyskali panowanie nad boiskowymi wydarzeniami. Tyszanie uspokoili grę, spokojnie rozmontowując akcje łęcznian i powoli budując własny atak pozycyjny. Do przerwy już wynik się nie zmienił i gospodarze byli jedną nogą w finale baraży o awans do PKO Ekstraklasy.

Łęcznianie bezpośrednio po wyjściu z szatni ruszyli do ataku. Chwilę po zmianie stron Serhij Krykun zaliczył kapitalne wejście w pole karne po rajdzie lewym skrzydłem. Strzał ukraińskiego skrzydłowego z Łęcznej został jednak zablokowany przez Kamila Szymurę, który w ostatniej chwili rzucił się rywalowi pod nogi.

W 52. minucie to gospodarze byli blisko zdobycia kolejnej bramki. Najpierw uderzał Steblecki, lecz trafił prosto w golkipera. Szansę na dobitkę miał Biel, jednak górą był ostatecznie bramkarz łęcznian, Maciej Gostomski. Chwilę przed upływem godziny gry natomiast świeżo wprowadzony na boisko zawodnik Górnika, Tomasz Tymosiak popisał się dobrym zagraniem w pole karne do Śpiączki. Ten oddał płaski strzał, ale piłka nieznacznie minęła słupek. Trzy minuty później z kolei niecelnie uderzał Mak.

Na początku 67. minuty kolejną wrzutkę z głębi pola zamknął główką Śpiączka. Napastnik wielokrotnie udowodnił, że jest groźny w powietrzu. Tym razem jednak nie udało mu się skierować piłki w światło bramki. Podobnie jak Bartoszowi Szelidze z GKS-u, który w 71. minucie przestrzelił z dystansu.

Górnik wciąż atakował, ale piłka nie potrafiła odnaleźć drogi do siatki. Goście w drugiej połowie mieli przewagę, ale wciąż prowadzili gospodarze. Aż do 87. minuty. Leandro zagrał ze skrzydła na czternasty metr do Maka. Ten uderzył z pierwszej piłki, dając beniaminkowi z Łęcznej upragnione wyrównanie.

Jeszcze przed gwizdkiem sygnalizującym koniec regulaminowego czasu gry trzykrotnie blisko sukcesu był popularny "Śpiona". Dwa razy po strzałach głową. Rewelacyjna końcówka "Górników" nie przyniosła kolejnej bramki i stało się jasne, że kwestia awansu do finału baraży musiała się rozstrzygnąć w dogrywce lub ewentualnych rzutach karnych.

Dogrywka nie miała już tak zawrotnego tempa co końcówka drugiej połowy. Mecz się wyrównał i żadna z drużyn nie chciała ryzykować. Kolejne wrzutki gospodarzy w pole karne rywali lądowały w "koszyczku" Gostomskiego. Łęcznianie z kolei zaliczali straty tuż przed szesnastką miejscowych. Pierwszy kwadrans dogrywki nie przyniósł zatem żadnych goli.

W drugiej części gospodarze już tylko się bronili. Po obu zespołach było jednak widać zmęczenie. Ofensywa łęcznian nie potrafiła przełamać tyskiej obrony. Pojedyncze strzały z dystansu po obu stronach boiska były niecelne. Ostatecznie mecz musiał się rozstrzygnąć w konkursie rzutów karnych.

Dwa pierwsze strzały były nieudane. Później trafiali Leandro i Midzierski dla Górnika, a dla tyszan Moneta i Nedić. Nastęopnie skutecznie interweniował Gostomski przy strzale Paprzyckiego. Finał baraży dla łęcznian przypieczętował Aleksander Jagiełło, który pewnie wykonał swoją "jedenastkę".

Górnik rozkręcał się z każdą minutą meczu półfinałowego i ostatecznie go zwyciężył. O awans do ekstraklasy podopieczni Kamila Kieresia zagrają ze zwycięzcą pary: Arka Gdynia ŁKS Łódź.

GKS Tychy - Górnik Łęczna 1:1 (1:0, 1:1) k. 2:4
Bramki: K. Piątek 3 - Mak 87

Rzuty karne:
0:0 Wojciechowski (obrona)
0:0 Lewicki (poprzeczka)
0:1 Leandro
1:1 Moneta
1:2 Midzierski
2:2 Nedić
2:3 Matei
2:3 Paprzyczki (obrona)
2:4 Jagiełło

GKS: Jałocha - Mańka, Szymura, Nedić, Szeliga (91 Moneta) - Żytek, J. Piątek (65 Paprzycki), Biel, Steblecki (75 Norkowski), K. Piątek (64 Kargulewicz) - Lewicki. Trener: Artur Derbin

Górnik: Gostomski - Leandro, Baranowski, Midzierski, Kukułowicz (83 Matei) - Kalinkowski (59 Tymosiak), Cierpka (83 Struski), Krykun (73 Jagiełło), Mak - Śpiączka, Banaszak (72 Wojciechowski). Trener: Kamil Kiereś

Żółte kartki: Mak, Tymosiak

Sędziował: Daniel Stefański (Bydgoszcz)

Frekwencja: 3550 widzów

ZOBACZ TAKŻE:

Motor Lublin zakończył drugoligowe rozgrywki w połowie tabel...

Kibice na meczu Avia Świdnik - Texom Sokół Sieniawa. Zobacz zdjęcia

Kibice na meczu Motor Lublin - Olimpia Grudziądz. Zobacz zdjęcia

Motor Lublin pewnie zwyciężył na koniec sezonu. Olimpia Grud...

Piłkarz Górnika Łęczna, Bartłomiej Kalinkowski wziął ślub z ...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

echodnia Jacek Podgórski o meczu Korony Kielce z Pogonią Szczecin

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski