Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Górnik z Łęcznej rozpoczął strzelanie, a ten z Zabrza zakończył (ZDJĘCIA)

Krzysztof Nowacki
Krzysztof Nowacki
Dwie bramki Przemysława Banaszaka dały zdegradowanemu już Górnikowi Łęczna niespodziewane prowadzenie w Zabrzu. Gospodarze odpowiedzieli jednak aż czterema trafieniami.

Przed pierwszym gwizdkiem łęcznianie wiedzieli, że Śląsk Wrocław zdobył punkt w Mielcu i już nawet matematyka nie dawała im szans na utrzymanie.

Ta wiadomość nie odebrała im ochoty do gry i już na samym początku uśmiechnęło się do nich szczęście. W 5. minucie gospodarze ze spokojem wymieniali podania na własnej połowie, ale w pewnym momencie piłkę źle przyjął Alasana Manneh i futbolówkę przejął stojący blisko Przemysław Banaszak. Napastnik gości wbiegł w pole karne i mocnym strzałem nie dał szans na interwencję Danielowi Bielicy.

Banaszak ponownie zastąpił w ataku nieobecnego w składzie najlepszego strzelca łęczyńskiej drużyny, Bartosza Śpiączkę. W 14. minucie był bliski strącenia głową piłki po dośrodkowaniu Bartłomieja Kalinkowskiego. Gdyby Banaszakowi udało się przeciąć lot piłki, miałby duże szanse na drugie trafienie.

Z kolei minutę wcześniej świetną okazję mieli gospodarze, ale Maciej Gostosmki rewelacyjnie interweniował po strzale głową z pięciu metrów Piotra Krawczyka. Golkiper gości intuicyjnie zareagował i palcami wybił piłkę.

Przed przerwą dwa razy na indywidualne akcje zdecydował się Jason Lokilo. W 37. minucie uderzył z dystansu, ale w środek bramki, gdzie stał Bielica. Natomiast w 45. min. zmylił obrońców w polu karnym, a gdy zbiegał do linii końcowej upadł sugerując faul. Sędzia nie dopatrzył się jednak przewinienia.

w 52. minucie Jason Lokilo wyszedł z szybkim atakiem i dokładnym podaniem między dwóch obrońców wypuścił Banaszaka. Napastnik Górnika z narożnika pola bramowego uderzył w kierunku dalszego słupka i Daniel Bielica po raz drugi był bezradny!

Gospodarze z każdą upływającą minutą zyskiwali jednak coraz wyraźniejszą przewagę. W 66. minucie po dośrodkowaniu Erika Janży w polu karnym źle zachował się Leandro i piłka dotarła do Roberta Dadoka. Piłkarz Górnika strzałem od słupka zdobył gola kontaktowego.

Zespół z Łęcznej był bliski szybkiej odpowiedzi, bo 120 sekund później przy stałem fragmencie gry futbolówka „spadła” na głowę Jonathana de Amo Pereza, ale mimo dużej swobody Hiszpan uderzył niecelnie. De Amo Perez znalazł się dobrej sytuacji także w 80. minucie, gdy piłkę przed pole karne wyłożył mu Lokilo. Hiszpan uderzył ponad bramką.

Dwie kolejne bramki zabrzanie strzelili po rzutach rożnych. Za pierwszym razem goście pozostawili bez opieki Lukasa Podolskiego, który uderzył z pierwszej piłki. Trzy minuty później, to on asystował, a dośrodkowanie strzałem głową wykończył Krzysztof Kubica

Nie był to ostateczny wynik spotkania, ponieważ w szóstej minucie doliczonego czasu gry Higinio Marin zdecydował się na strzał z 20 metrów i zdobył czwartą bramkę dla Zabrza.

Górnik Zabrze – Górnik Łęczna 4:2 (0:1)

Bramki: Dadok 66, Podolski 86, Kubica 89, Marin 90+ – Banaszak 5, 52

Górnik Z.: Bielica – Wiśniewski, Janicki, Janża, Dadok, Kubica, Manneh (46 Mvondo), Cholewiak (69 Szymański), Podolski (94 Dziedzic), Nowak (46 Pacheco), Krawczyk (46 Marin). Trener: Jan Urban

Górnik Ł.: Gostomski – de Amo Perez, Rymaniak, Szcześniak, Lobato (60 Leandro), Krykun, Szramowski (60 Drewniak), Serrano, Lokilo (87 Król), Kalinkowski (60 Wędrychowski), Banaszak (77 Goliński). Trener: Marcin Prasoł

Żółte kartki: Wiśniewski, Janża, Podolski – Lokilo, Szramowski, Serrano

Sędziował: Sebastian Krasny (Kraków); Widzów: 14065

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski