Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Granica na Lubelszczyźnie w 2022 roku: jedni płakali, inni dziękowali za to, że są już bezpieczni

Alicja Durka
Alicja Durka
Punkt recepcyjny w Hrubieszowie.
Punkt recepcyjny w Hrubieszowie. Łukasz Kaczanowski
Początek marca 2022 roku. W Hrubieszowie działał punkt recepcyjny. Przez kilka dni przez Miejski Ośrodek Sportu przewinęło się tysiące osób. W sali gimnastycznej czekają kobiety, mężczyźni, dzieci i zwierzęta. Jedni płakali, inni dziękowali za pomoc, że są już bezpieczni. Byli też i tacy, którzy po prostu czekali na transport, nowe lokum, albo koniec wojny. Na miejscu nie ma już chaosu, co kilka minut z głośników słychać komunikaty, o możliwościach transportu.

Granica polsko-ukraińska na Lubelszczyźnie. Hrubieszów 2022. Co wtedy się tam działo?

Jest jednak dużo, łez, strachu i żalu. Na miejscu wszyscy są równi, śpią na rozkładanych łóżkach, jedzą wspólnie. Niektórzy mają trochę swoich rzeczy, inni nie mają nic. Nie ma znaczenia, czym zajmowali się wcześniej. Teraz są uchodźcami.

Olesya Shmihel mieszka niedaleko granicy z Polską, przyprowadziła dzieci – swojego syna i synów swojego brata. Przyszli w środę, szli cztery godziny. Za kilka dni trafią do swojej babci, do Włoch. Olesya wraca jednak do kraju, do męża i brata, którzy wstąpili do Wojsk Obrony Terytorialnej.

– Mąż będzie walczył, koło nas jest jeszcze spokojnie, ale w Kijowie jest strasznie, ale wszystko może się zmienić, jesteśmy na to gotowi, ale dzieci nie powinny tego oglądać

– mówi Olesya.

W Ukrainie Olesya i jej mąż prowadzą firmę – mają kawiarnie, pieką ciasta, smażą pączki. Na co dzień tworzą przyjemną atmosferę, teraz pomagają w żywieniu ukraińskich żołnierzy. Boją się ataku ze strony Białorusi, ale nie tracą nadziei.

- Nasi chłopcy są dobrze przygotowani, nie damy im się, pogonimy ich

- mówi ze łzami w oczach.

Takich historii jest więcej. Ludmiła przyjechała z Odessy, jest w połowie Rosjanką, w połowie Ukrainką. W Ukrainie prowadziła firmę produkującą nakrycia głowy. Towarzyszy jej tylko stary pies, ale mówi, że go nie zostawi. Jej mąż Rosjanin już nie żyje.

- Dobrze, że mąż nie dożył tych czasów

- mówi Ludmiła.

Jako małżeństwo uważali, że ich narody są jedną wielką rodziną. Kobieta nie rozumie, dlaczego Rosjanie atakują braci Ukraińców. Syn został w kraju, bo mężczyźni nie mogą go opuszczać. Nie wie, co dalej.

Na miejscu organizowana jest pomoc, cały czas przyjeżdżają kolejne transporty. Do Hrubieszowa przyjeżdżają kolejne osoby, które proponują transport w kraju i za granicą, prywatne osoby przywiozą jedzenie, benzynę, wózki dla dzieci i wiele innych.

Na miejscu spotkaliśmy też piosenkarza Michała Wiśniewskiego. Zabrał już i rozlokował kilkadziesiąt osób, część z nich w swoim domu. Czeka na kolejne. Zapewnia im spokój, bezpieczeństwo i opiekę.

– My staramy się pomóc takim osobom, które nie wiedzą, co ze sobą zrobić. Dajemy im ten spokój. Ludzie traktują ich jak imigrantów, a to są uchodźcy! Ci ludzie uciekają z domu przed wojną

– przypomina Wiśniewski.

Zobacz też:

Ewakuacja mieszkańców miasteczka Wołnowacha

Te zdjęcia chwytają za serce. Zobacz, jak wygląda kolejny dz...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski