W ubiegłym tygodniu wprowadzono strefę zagrożenia wścieklizną. Dotyczy obszaru w promieniu 2,5 kilometra od ul. Muzycznej, gdzie znaleziono zarażonego nietoperza. Od tego czasu gabinety weterynaryjne przeżywają oblężenie, ponieważ właściciele psów szczepią czworonogi. To pozytywny efekt wprowadzenia strefy. Ale jest też skutek negatywny. W obawie przed wścieklizną ludzie zaczynają zabijać wolno żyjące zwierzęta. Służby weterynaryjne otrzymały 12 zgłoszeń dotyczących padłych zwierząt. Wczoraj zanotowano sześć takich przypadków. Na liście znalazły się nietoperz, lis, kret i jeż.
- Większość z nich nie padło w sposób naturalny. Świadczą o tym np. zmiażdżone kości. Zwierzęta mają ślady obrażeń mechanicznych - podkreśla dr wet. Przemy-sław Zięba z Zakładu Higieny Weterynaryjnej w Lublinie. Dodaje, że podobne sytuacje miały miejsce, kiedy dużo mówiło się o zagrożeniu ptasią grypą. - Wtedy dostawaliśmy zgłoszenia o martwych kaczkach, które miały zmiażdżone czaszki. To psychoza, ludzie w obawie przed wścieklizną na wszelki wypadek zabijają zwierzęta - wyjaśnia dr wet. Przemysław Zięba z ZHW.
Wyniki badań padłych zwierząt wskazują, że nie były nosicielami wścieklizny. - Prawdopodobieństwo, aby inne gatunki zaraziły się od nietoperza jest bardzo małe - uspokaja lek. wet. Jerzy Zarzeczny, z-ca lubelskiego wojewódzkiego lekarza weterynarii. - Należy zwrócić uwagę, by dzieci nie dotykały padłych zwierząt. Może to mieć konsekwencje bakteriologiczne, niezwiązane z wścieklizną.
Psychoza na tle wścieklizny. Ludzie zabijają wolno żyjące zwierzęta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?