Halo, właśnie jadę na rowerze. Z muzyką na uszach
Średnio co czwarty rowerzysta jeździ w słuchawkach. Dlatego pojawił się pomysł wprowadzenia zakazu słuchania muzyki na rowerze. Czy jest potrzebny i co zrobić, aby zwiększyć bezpieczeństwo na drogach?
Z sondażu Centrum Profilaktyki Społecznej wynika, że 80 proc. rolkarzy i 25 proc. rowerzystów jeździ w słuchawkach na uszach. W naszym regionie nawet więcej.
- Na ścieżce rowerowej z Kazimierza Dolnego do Puławy aż 98 proc. deskorolkarzy i ponad 60 proc. rowerzystów jechało ze słuchawkami - wylicza prof. Mariusz Jędrzejko, dyrektor naukowy CPS.
I dodaje, że przecież tą ścieżką jeżdżą setki ludzi, a tysiące przyjeżdżają z całej Polski, by podziwiać w ten sposób piękne krajobrazy.
- Dlatego postanowiliśmy przyjrzeć się tym okolicom. Widzieliśmy mnóstwo ludzi spacerujących czy idących z wózkami dziecięcymi oraz sporo młodych ludzi jeżdżących ze słuchawkami na uszach. Zaobserwowaliśmy gwałtowne hamowanie albo wystraszone dzieci, a osoby spacerujące musiały ustępować miejsca jadącemu rowerzyście - tłumaczy prof. Jędrzejko.
Prof. Mariusz Jędrzejko: Rowerzystów należy edukować, a nie zabraniać, bo skutek może być odwrotny
W związku z tymi statystykami, Artur Szałabawka, poseł PiS, jako jedno z rozwiązań proponuje wprowadzenie zakazu jazdy w słuchawkach dla rowerzystów. Wystosował interpelację do MSWiA.
- Nie o to nam chodziło. Chcemy tylko, by rowerzysta pamiętał, że nie jest jedynym użytkownikiem ruchu drogowego. Musimy zrozumieć, że każdy ma prawo do korzystania ze wspólnej przestrzeni i każdy chce się czuć bezpiecznie - wyjaśnia ekspert.
I dodaje, że rowerzysta czy rolkarz w słuchawkach może w porę nie usłyszeć dziecka, ostrzegawczego sygnału czy krzyku.
- Osobiście jestem przeciwko słuchaniu muzyki w czasie jazdy w miejscu publicznym. Na ścieżkach polnych czy leśnych proszę bardzo - zaznacza prof. Jędrzejko.
Jednak podkreśla, że w tej kwestii należy rowerzystów edukować, a nie zabraniać, bo skutek może być odwrotny.
- W tej chwili jest taka skłonność ludzi władzy do regulowania wszystkiego metodami administracyjnymi. Zobaczmy, że np. wprowadziliśmy radary, a policjanci dostali suszarki. Jak Polak widzi suszarkę, to zwalnia, a jak mija, to naciska mocniej pedał gazu. Uważam, że przyczyna leży również w braku edukacji. W polskich szkołach uczymy dzieci, gdzie leży jezioro Ontario, a połowa Amerykanów nie wie, gdzie jest Warszawa. To samo analogicznie dotyczy jazdy na rowerze - tłumaczy dyrektor naukowy Centrum Profilaktyki Społecznej.
Rowerem po Kazimierzu
Burmistrz Kazimierza Dolnego nad Wisłą zaznacza, że nie może powiedzieć złego słowa o rowerzystach.
- Mogę tylko i wyłącznie ich chwalić. Chcielibyśmy, żeby inni uczestnicy ruchu zachowywali się tak, jak rowerzyści w Kazimierzu. Mam na myśli właścicieli pojazdów, którzy stawiają swoje samochody czy motocykle w niewyznaczonych miejscach. Z rowerzystami tego problemu nie ma - podkreśla Andrzej Pisula, burmistrz nadwiślańskiego miasteczka.
I dodaje, że nie zauważył, żeby rowerzyści jakoś częściej jeździli w słuchawkach.
- Aktywna turystyka jest przez nas bardzo popierana. Pokazuje to, że czas w Kazimierzu można spędzić inaczej niż siedząc tylko na Rynku i pić piwo - żartuje burmistrz.
A jak odnosi się do pomysłu wprowadzenia zakazu jazdy w słuchawkach?
- Wydaje mi się, że każdy uczestnik ruchu drogowego powinien mieć uszy i oczy otwarte. Oznacza to, że powinien słyszeć wszystko to, co do niego dociera z zewnątrz. Myślę, że jeżdżenie z muzyką na uszach może odbywać się wzdłuż tras rowerowych, ale jeżeli rowerzysta wyjeżdża na drogę powiatową czy wojewódzką, to powinien zdjąć słuchawki, by było bezpiecznie zarówno dla niego, jak i innych uczestników ruchu drogowego - wyjaśnia burmistrz Kazimierza Dolnego.
Sypią się mandaty
Ze statystyk policyjnych wynika, że w zeszłym roku lubelscy rowerzyści uczestniczyli w 179 wypadkach drogowych.
- 22 rowerzystów poniosło śmierć, a 155 doznało obrażeń. Sami rowerzyści byli sprawcami 83 wypadków - informuje nadkom. Renata Laszczka-Rusek, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji.
-Głównymi przyczynami wypadków z winy rowerzystów było najczęściej nieudzielanie pierwszeństwa przejazdu oraz nieprawidłowe skręcanie.
Rowerzyści pod wpływem alkoholu byli sprawcami ośmiu wypadków. Najwięcej wypadków w 2016 r. spowodowali rowerzyści w wieku 15 i powyżej 75 lat.
Strażnicy miejscy zaznaczają, że jazda na rowerze w słuchawkach to powszechny widok
Strażnicy miejscy w Lublinie zaznaczają, że jazda na rowerze w słuchawkach to bardzo powszechny widok.
- Sporo rowerzystów jeździ słuchając muzyki. Jest to sytuacja mogąca stwarzać niebezpieczeństwo głównie na drogach publicznych - ostrzega Robert Gogola, rzecznik Straży Miejskiej.
Najczęstsze błędy, jakie popełniają rowerzyści w Lublinie, to brak włączonych świateł, przejazd na przejściu dla pieszych bez zejścia z roweru oraz jazda po chodnikach.
-Niektórzy jeżdżą również bez trzymania kierownicy albo jadą z bardzo dużą szybkością.
- Rocznie wypisujemy kilkadziesiąt mandatów dla rowerzystów. Głównie za przejazd na przejściu dla pieszych (100 zł), jazdę bez świateł (100 zł) i jazdę po chodniku (50 zł). Wiele interwencji kończy się pouczeniami - wylicza Gogola.
Mieszkańcy potrzebują szkoleń
Aleksander Wiącek, asystent prezydenta Lublina ds. polityki rowerowej, zaznacza, że bardziej niebezpiecznym zachowaniem od słuchania muzyki na słuchawkach jest jazda z telefonem w ręku, która zmniejsza stabilność jazdy i wydłuża czas reakcji w razie wystąpienia zagrożenia.
- Rowerzysta jadący w słuchawkach - przy umiarkowanym poziomie głośności - słyszy dźwięki z otoczenia dużo lepiej niż kierowca w izolowanym samochodzie słuchający radia - uważa Wiącek.
Jego zdaniem, problem leży gdzie indziej.
- W braku dostatecznych umiejętności jazdy rowerem i niebezpiecznych zachowań kierowców, a nie samego faktu jazdy ze słuchawkami. Statystyki jasno pokazują też, że ponad 60 proc. zdarzeń z udziałem rowerzystów na drogach jest z winy kierujących samochodami - tłumaczy asystent prezydenta Lublina ds. polityki rowerowej.
I dodaje, że mieszkańcy potrzebują praktycznych szkoleń i nauki jazdy rowerem w ruchu drogowym wśród samochodów, czego obecny system edukacji nie zapewnia.
- Miasto Lublin od lat wspiera finansowo takie zajęcia dla uczniów szkół i dorosłych, w czasie których odbywają się m.in. indywidualne ćwiczenia na skrzyżowaniach. Natomiast osiągnięcie realnej zmiany wymaga dużych zmian w programie nauczania, a także likwidacji nieefektywnej karty rowerowej - precyzuje Aleksander Wiącek.
Podobnego zdania jest Porozumienie Rowerowe z Lublina. Michał Wolny przyznaje rację, że niektórzy rowerzyści rzeczywiście wolą jeździć w słuchawkach.
- 2/3 aktywnie jeżdżących rowerzystów jest również kierowcami samochodów. I te same osoby mówią, że słuchając muzyki w czasie jazdy rowerem, nie mają mniejszej percepcji niż kiedy jadą samochodem i mają włączone radio - mówi Wolny.
Sam uważa, że lepiej jest nie mieć włączonych słuchawek, bądź mieć tylko jedną w uchu, aby jak najwięcej bodźców odbierać z otoczenia.
- Niemniej jednak, nie ma jakiejś specjalnej różnicy. Poza tym, jadąc rowerem mamy o wiele większą zdolność percepcji niż siedząc za kółkiem - dodaje członek Porozumienia Rowerowego.
Zakaz słuchania muzyki w czasie jazdy rowerem uważa za nieuzasadniony.
- Po pierwsze, będzie to trudno egzekwowalny przepis. Po drugie, słuchanie muzyki w rozsądnym natężeniu nie ma większego wpływu na jazdę rowerem. Równie dobrze moglibyśmy zakazać słuchania radia w samochodzie - wyjaśnia Wolny.
I przyznaje, że sam osobiście nie jeździ na rowerze w słuchawkach, ale wynika to tylko z nawyku.
- Na co dzień nie lubię słuchać muzyki na słuchawkach. Wolę z głośników lub na żywo. Po drugie, akurat dla mnie ważne jest to, żebym w pełni czerpał bodźce z otoczenia. Mówię tu zarówno o sytuacji komunikacyjnej, np. jadąc przez Lublin rano z domu do pracy, jak i sytuacjach rekreacyjnych. O wiele bardziej np. skorzystałem z jazdy rowerem przez Karpaty, bo intensywniej odbierałem wtedy przyrodę. To tak, jak z wycieczką do lasu. Po co zakładać słuchawki, skoro można się wsłuchać wtedy w naturalne dźwięki? - dodaje Michał Wolny.