Grażyny 1, 3, 5 - taki adres mają pierwsze bloki, jakie powstały na terenie Lubelskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.
Waldemar Cechowicz wprowadził się do „jedynki”. Żeby było na wkład własny, jego teść sprzedał pianino. Blok miał powstać w rok, ale na klucze trzeba było czekać prawie dwa lata.
LSM na starych zdjęciach. Takiego Lublina już nie ma
- Lublin kończył się wtedy na cmentarzu przy Lipowej. W miejscu dzisiejszego LSM były pola uprawne. Do bloku przy ul. Grażyny 6 długo jeszcze przylegała drewniana, wiejska chałupa. Już nikt w niej nie mieszkał, ale ciągle stała - opowiada nam Waldemar Cechowicz, emerytowany nauczyciel, który do dziś mieszka na LSM.
- Do okolicznych gospodarzy chodziliśmy z sąsiadkami po kurczaki, bo w sklepach nie można było ich wtedy dostać. Ptaki były zabijane od ręki, na podwórku - dodaje Łucja Cechowicz, żona pana Waldemara.
Lubelska Spółdzielnia Mieszkaniowa podaje na swojej stronie internetowej, że pierwsze klucze do mieszkań zostały wręczone 20 grudnia 1959 roku - dostało je 150 członków spółdzielni. Część bloków, w których mieli zamieszkać, była wtedy dopiero w planach.
Rodzina Cechowiczów wprowadziła się do dwupokojowego mieszkania, w kuchni była jeszcze kuchenka węglowa, węgiel przynosiło się z piwnicy.
- Meble przywieźliśmy furmanką ostatniego dnia grudnia 1959 roku. Pamiętam, że utknęliśmy po osie w błocie. Samo mieszkanie było dla nas jak cud po życiu w jednym pokoju bez łazienki - przypomina pan Waldemar. - Byłem drugim, albo trzecim lokatorem, który wprowadził się na LSM. Pierwszym był chyba inżynier z bloku obok, który pracował jako elektryk w naszej spółdzielni mieszkaniowej - dodaje nasz rozmówca.
Później w klatce Cechowiczów zamieszkali jeszcze: adwokat, dziennikarka, protetyk, urzędnicy Gminnej Spółdzielni „Samopomoc Chłopska”, major, zawodowy kierowca i rzemieślnik naprawiający radia.
Waldemar Cechowicz wprowadził się do „jedynki”. Żeby było na wkład własny, jego teść sprzedał pianino. Blok miał powstać w rok, ale na klucze trzeba było czekać prawie dwa lata.
LSM na starych zdjęciach. Takiego Lublina już nie ma
- Lublin kończył się wtedy na cmentarzu przy Lipowej. W miejscu dzisiejszego LSM były pola uprawne. Do bloku przy ul. Grażyny 6 długo jeszcze przylegała drewniana, wiejska chałupa. Już nikt w niej nie mieszkał, ale ciągle stała - opowiada nam Waldemar Cechowicz, emerytowany nauczyciel, który do dziś mieszka na LSM.
- Do okolicznych gospodarzy chodziliśmy z sąsiadkami po kurczaki, bo w sklepach nie można było ich wtedy dostać. Ptaki były zabijane od ręki, na podwórku - dodaje Łucja Cechowicz, żona pana Waldemara.
Lubelska Spółdzielnia Mieszkaniowa podaje na swojej stronie internetowej, że pierwsze klucze do mieszkań zostały wręczone 20 grudnia 1959 roku - dostało je 150 członków spółdzielni. Część bloków, w których mieli zamieszkać, była wtedy dopiero w planach.
Rodzina Cechowiczów wprowadziła się do dwupokojowego mieszkania, w kuchni była jeszcze kuchenka węglowa, węgiel przynosiło się z piwnicy.
- Meble przywieźliśmy furmanką ostatniego dnia grudnia 1959 roku. Pamiętam, że utknęliśmy po osie w błocie. Samo mieszkanie było dla nas jak cud po życiu w jednym pokoju bez łazienki - przypomina pan Waldemar. - Byłem drugim, albo trzecim lokatorem, który wprowadził się na LSM. Pierwszym był chyba inżynier z bloku obok, który pracował jako elektryk w naszej spółdzielni mieszkaniowej - dodaje nasz rozmówca.
Później w klatce Cechowiczów zamieszkali jeszcze: adwokat, dziennikarka, protetyk, urzędnicy Gminnej Spółdzielni „Samopomoc Chłopska”, major, zawodowy kierowca i rzemieślnik naprawiający radia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?