"Pamięci wszystkich, którzy kiedyś czerpali wodę z tej studni.Pamięci lubelskich Żydów wywiezionych do obozu zagłady w Bełżcu. Pamięci części Mojej Rodziny, która została zgładzona. Łzy wysychają, pamięć jest wieczna. Naszym dziedzictwem musi być czynienie dobra" - tabliczka takiej treści została umieszczona na odnowionym obiekcie.
Prace objęły wyczyszczenie cegieł, uzupełnienie ubytków i wstawienie dwóch przeszkleń, tak żeby można było przez nie zajrzeć do środka. W poniedziałek odbyło się symboliczne odsłonięcie obiektu, ponieważ prace jeszcze trwają - na montaż czeka druga z szyb.
Na razie w obiekcie nie będzie elementu wodnego, nawiązującego do jego pierwotnej funkcji. Niewykluczone jednak, że może się on pojawić w przyszłości.
Studzienka na pewno istniała już na przełomie XIX i XX wieku.
- W 1908 roku takich studzienek w Lublinie było osiem. To był obiekt istotny dla Podzamcza, ponieważ zaopatrywał jego mieszkańców w wodę - mówiła w czasie poniedziałkowej uroczystości w Bramie Grodzkiej Joanna Zętar z Ośrodka Brama Grodzka - Teatr NN.
Studzienka była integralną częścią dzielnicy żydowskiej. Spełniała swoją funkcję również w okresie, gdy na rozkaz Niemców zostało utworzone getto na Podzamczu. Znamy ją ze zdjęć w tym okresie: widać na nich ludzi czekających z wiadrami.
W kolejce można było wymienić się informacjami. Dowiedzieć, co inni wiedzą o tym, co szykuje się w getcie.
- Najwięcej materiału ikonograficznego dokumentuje studnię znajdującą się na skrzyżowaniu ulic Szerokiej i Ruskiej. Sposób jej funkcjonowania został również uwieczniony na filmie nakręconym w Lublinie w 1940 roku, a pod koniec II wojny światowej – 22 marca 1944 roku „Nowy Głos Lubelski” opublikował artykuł pt. W «wodociągu» sprzedaje się wodę. Poświęcony został studni przy ulicy Ruskiej, która znajdowała się w granicach getta na Podzamczu - pisze Joanna Zętar.
- Po wojnie nie było już tych, którzy korzystali ze studzienki. Z czasem ten obiekt stał się częścią dworca. Budynkiem niewidocznym. Osobiście mam nadzieję, że ta rewitalizacja to zmieni - mówiła w poniedziałek Joanna Zętar.
Chwilami pełnił funkcję podręcznego magazynku, żeby później popaść w ruinę. Do tego stopnia, że w latach 70. pojawiła się nawet koncepcja rozbiórki. Na szczęście niezrealizowana.
Renowacja stała się możliwa dzięki współpracy prywatnych ludzi i instytucji. Prace o wartości 40 tys. zł sfinansowali ojciec i syn - Julian i Raphael Mahari.
- Cała moja rodzina ze strony ojca wywodzi się z Polski. Pierwszy raz do kraju swoich przodków przyjechał w 1989 roku, potem wracał tu wielokrotnie - powiedział Raphael Mahari.
Prezydent Lublina Krzysztof Żuk mówiąc o mieszkańcach żydowskiego Lublina i jego Zagładzie, którą przyniosła II wojna światowa, powiedział: - Pamiętamy i chcemy pamiętać. Również w wymiarze osobistych, indywidualnych pamięci.
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?