Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hummel 4. Liga. Hit w Świdniku na remis. Podział punktów rywali wykorzystała Tomasovia

Kamil Wojdat
Kamil Wojdat
(W kolejnym meczu, w sobotę o godzinie 17. lider ze Świdnika zmierzy się na wyjeździe z Gryfem Gminą Zamość)
(W kolejnym meczu, w sobotę o godzinie 17. lider ze Świdnika zmierzy się na wyjeździe z Gryfem Gminą Zamość) fot. Natalia Kulbicka/Świdniczanka
W najciekawszym spotkaniu grupy mistrzowskiej Świdniczanka Świdnik zremisowała u siebie ze Startem Krasnystaw 1:1.

Było to starcie lidera rozgrywek z wiceliderem. Drużyna „Świdni” do konfrontacji ze Startem podchodziła po serii sześciu zwycięstw z rzędu, a jej przewaga na drugim w tabeli zespołem z Krasnegostawu wynosiła sześć oczek. Wygrana mogła zwiększyć ten dystans do dziewięciu i tak naprawdę pobawić ekipę Marka Kwietnia szans na realną walkę o awans.

Niedzielna potyczka w Świdniku cieszyła się sporym zainteresowanie, a trybuny stadionu przy ulicy Turystycznej zapełniły się niemal w komplecie. To z pewnością dodawało werwy gospodarzom, którzy od początku starali się przejąć inicjatywę. Swoje okazje mieli Michał Paluch i Hubert Kotowicz, ale najbliżej gola byli w 40. minucie goście. Z trzech metrów głową uderzał Aliba Lando i tylko świetna interwencja na linii Pawła Sochy uchroniła miejscowych przed utratą bramki. Do przerwy 0:0.

Po zmianie stron radość kibicom Świdniczanki mógł dać Mateusz Pielach, jednak po jego strzale piłka trafiła tylko w poprzeczkę. Wydawało się, że w końcu miejscowi dopną swego, ale szybko zostali sprowadzeni na ziemię.

W 53. minucie do wykonania rzutu wolnego dla gości podszedł Dominik Skiba. 23-letni napastnik Startu zrobił to na tyle precyzyjnie, że golkiper gospodarzy musiał wyciągać piłkę z siatki (0:1). – Pierwszy raz znaleźliśmy się w sytuacji, w której to rywale jako pierwsi strzelili bramkę. Nasza reakcja była jednak bardzo dobra i od strony mentalnej należy zapisać ją jako duży plus po tym spotkaniu – zauważa trener Świdniczanki, Łukasz Gieresz.

I faktycznie jego podopieczni nieustępliwie napierali do przodu. Tyle tylko, że to nie przekładało się na stuprocentowe okazje bramkowe. Okazje same w sobie jednak były. W 78. minucie przy strzale Michała Koźlika zabrakło jednak siły, a chwilę później Łukasz Strug został zablokowany.

W odpowiedzi w sytuacji sam na sam znalazł się Aliba Lando. Napastnik gości mógł i powinien zamknąć ten mecz, ale górą z tegho pojedynku wyszedł bramkarz miejscowych, Paweł Socha.

To jego kolegom z pola dodało motywacji, aby jeszcze bardziej zaatakować. Opłaciło się, bo w końcówce do remisu doprowadził Strug (1:1). Miejscowi zawalczyli jeszcze o zwycięstwo, ale czasu na to było już zbyt mało. – Zrobiliśmy wszystko, żeby wygrać sobotnią konfrontację. We wcześniejszych meczach stwarzane sytuacje dawały nam gole i zwycięstwa, ale teraz starczyły na remis. Patrząc na przebieg całego spotkania trzeba szanować fakt, że wywalczyliśmy ten bardzo ważny dla nas punkt – podsumowuje trener Gieresz.

Na siedem kolejek przed końcem Świdniczanka dalej ma nad Startem sześć oczek zaliczki. Ale ta stopniała nad Tomasovią, która dzięki zwycięstwu ze Stalą Poniatową (1:0) wskoczyła na fotel wicelidera, tracąc do lidera tylko cztery punkty.

Ekipie z Tomaszowa Lubelskiego wygraną w spotkaniu z beniaminkiem z Poniatowej zapewnił w 42. minucie Denys Ostrovski. Kibice więcej bramek nie oglądali, choć mogli, bo swoje sytuacje miały obydwie drużyny. – Mieliśmy jeszcze kilka okazji, które gdybyśmy wykorzystali, to mecz w końcówce byłby dużo spokojniejszy. Dwie szanse bramkowe miał choćby Oskar Białek. Żadna nie została jednak zamieniona na gola. Przy wyniku 1:0 goście do ostatnich minut wierzyli, że uda im się zremisować, dlatego walka trwała do samego końca – mówi drugi trener Tomasovii, Ireneusz Baran.

Przyjezdni najbardziej bramce miejscowych zagrozili w 85. minucie, jednak kapitalną interwencją popisał się wówczas Łukasz Bartoszyk.

Walka o mistrzostwo trwa zatem nadal. – To dobrze dla całej ligi, że nic nie jest jeszcze przesądzone i cały czas trwa rywalizacja o czołowe miejsca – twierdzi Ireneusz Baran.

Grupa mistrzowska:
Lewart Lubartów – Granit Bychawa 1:6
Huragan Międzyrzec Podlaski – Gryf Gmina Zamość 1:0
Motor II Lublin – Stal Kraśnik 1:1
Tomasovia Tomaszów Lubelski – Stal Poniatowa 1:0
Świdniczanka Świdnik – Start Krasnystaw 1:1

Dalej trwa również bardzo ciekawa rywalizacja o utrzymanie w grupie spadkowej. Póki co cztery ekipy: Powiślak Końskowola, Górnik II Łęczna, Opolanin Opole Lubelskie i Bug Hanna wygrały wszystkie trzy mecze od momentu podziału na grupy.

Najciekawsza jest historia ostatniego z wymienionych, beniaminka z Hanny, który zimą zmienił trenera, a wiosną ruszył w pogoń za wymarzonym utrzymaniem. Po niedzielnym triumfie na POM-em Iskrą Piotrowice (3:0) podopieczni Łukasza Jankowskiego do bezpiecznej strefy tracą zaledwie dwa punkty. Bramki dla Bugu zdobyli Yauheni Semianchuk (jedną) oraz Mateusz Chwedoruk (dwie).

Grupa spadkowa:
Opolanin Opole Lubelskie – Błękitni Obsza 3:0
Orlęta Łuków – Kryształ Werbkowice 0:1
Bug Hanna – POM Iskra Piotrowice 2:2
Górnik II Łęczna – Sparta Rejowiec Fabryczny 3:0
Powiślak Końskowola – Grom Różaniec 6:1

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski