Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Huta szkła w Dubecznie. Tańczą z ogniem od pokoleń

Małgorzata Szlachetka
Łukasz Kaczanowski
Słyszeliście o hucie szkła w Dubecznie na Polesiu, która 99 proc. swojej produkcji wysyła za granicę?

Huta szkła w Dubecznie to największy zakład pracy powiatu włodawskiego. Powiatu, w którym bezrobotnych jest najwięcej w regionie. Spójrzmy tylko na dane z maja. Odsetek bezrobotnych w Polsce w tym miesiącu wyniósł 9,1 proc., w województwie lubelskim 10,9 proc., a w powiecie włodawskim 19,3 proc.

Huta szkła w Dubecznie. Nieznane miejsce z długą historią (ZDJĘCIA, WIDEO)

W hucie na trzy zmiany pracuje około 400 osób. To w całości ręczna robota, od momentu wydmuchania bańki z masy szklanej, po zapakowanie gotowych produktów. Prawie wszystko dzieje się w jednej hali.

Sercem zakładu jest miejsce, w którym pracują hutnicy. Najbliżej pieców powietrze drga od gorąca. Rozżarzona masa szklana jest wydobywana z wanny szklarskiej o pojemności ok. 35 ton. W środku temperatura wynosi 1420 oraz 1150 stopni Celsjusza. Później metalowa rurka zakończona szklaną bańką trafia w ręce kolejnej osoby. Zaczyna się formowanie kształtu, po wystygnięciu naczynie jest „odprężane” w niższej temperaturze: wynoszącej od 520 do 260 stopni Celsjusza. Inne pomieszczenie: panie stojące przy maszynie odcinają niepotrzebne fragmenty szkła i szlifują brzegi naczynia. Znak firmy jest następnie grawerowany albo umieszczany na każdej sztuce w formie naklejki, to robią już inne osoby.

Żeby powstał jeden kieliszek, potrzebna jest praca zespołu liczącego od pięciu do 12 osób. Szkło, które chociażby o milimetry odbiega od wzoru, nie może trafić do partii wysyłanej za granicę. - Najtrudniejsze jest ciągnięcie nóżek i formowanie stopek w kieliszku. Nie każdy sobie z tym poradzi - przyznaje Janusz Zachariasz, szef produkcji huty szkła w Dubecznie.

To praca, która ma swoje tempo: trzyosobowy zespół w ciągu jednej zmiany wykonuje średnio 800 - 900 szklanek. Tylko w Dziale Formowania i Obróbki na jednej zmianie pracuje około 80 osób.

Pakowanie to już inna historia. Weźmy takie kieliszki do szampana, które z Dubeczna wyjadą w pudełkach z logo znanej, brytyjskiej firmy. Do jednego pudełka pracownica huty wkłada po cztery kieliszki, każdy zapakowany w oddzielną bibułkę. Kieliszki są układane w ozdobnym pudełku, na który jest wkładana opaska z tektury, a całość owijana jeszcze w bibułkę. Dla bezpieczeństwa paczka zostaje dodatkowo umieszczona w podwójnym, tekturowym opakowaniu. - Aż 99 procent naszej produkcji trafia za granicę. Praktycznie do całego świata - podkreśla Janusz Zachariasz.

Niektóre rzeczy są przewożone do malarni, gdzie szkło będzie ręcznie malowane różnymi rodzajami pędzelków. Pani Anna pracuje w tym miejscu od trzech lat, jej koleżanka przy sąsiednim stole - ponad 40.

- Wie pani, jak jest teraz na rynku pracy, mało kto pracuje dziś w swoim zawodzie. Ja na przykład skończyłam zarządzanie i marketing - mówi, nie przerywając malowania szklanego kosza białą, matową farbą.

Pani Anna mieszka w Dubecznie, w hucie pracuje też jej mama. Rodzin w tej pracy jest zresztą więcej.

- Tylko wśród mieszkańców Dubeczna jakieś 80 procent ma wśród najbliższych kogoś, kto jest naszym pracownikiem - potwierdza Janusz Zachariasz.

- Szczycę się tym, że reprezentuję czwarte pokolenie rodu hutników. Mój pradziadek przyjechał do Dubeczna z Annopola, gdzie też była huta - opowiada Zofia Michałowicz, znawczyni historii lokalnej huty i jej była pracownica, obecnie na emeryturze.

W Dubecznie wychowało się już niejedno pokolenie hutników szkła, bo pierwsza huta powstała w tej miejscowości w 1872 roku. Piec hutniczy był wtedy opalany torfem wydobywanym z pobliskich łąk. Pierwszą hutę założył Żyd Wolf Jarmułowicz, od 1895 roku do wybuchu II wojny światowej przedsiębiorstwo należało do rodziny Szuldbergów.

Z przedwojennej historii huty zostało niewiele. Dwór Szuldbergów rozebrano w latach 70. XX wieku, w miejscu ich przydomowego ogrodu jest dziś trawnik. Przetrwał jedynie szpaler kasztanowców, który był na obrzeżach ogrodu. Z hali obróbki z lat 30. XX wieku stoją tylko mury bez dachu. Uwagę zwraca rząd dużych, zakończonych półokrągło, okien.

- Moja mama, która znała Szuldbergów, przedwojennych właścicieli huty, mówiła, że na tę halę mówiło się „białe oddziały”. Nowy budynek, w którym było dużo światła, na korzyść odróżniał się od starszych, ciemnych części zakładu - opowiada Zofia Michałowicz.

W czasie okupacji zakład przejęli Niemcy, z rodziny właścicieli Holokaust przeżyły tylko wnuki. W PRL huta stała się częścią zjednoczenia Lubelskie Huty Szkła w Lubartowie. Dziś zakład jest w prywatnych rękach.

- W sierpniu 2015 roku mieliśmy ofertę dla 50 osób, w maju tego roku dla 22. Skierowaliśmy na nie w sumie 82 naszych klientów, z moich informacji wynika, że do pracy zostało przyjętych 5 osób - wylicza Ewa Osowiec, zastępca dyrektora Powiatowego Urzędu Pracy we Włodawie. - Wiem, że część z nich tłumaczyła się problemem z dojazdem do pracy w Dubecznie. Nie bez znaczenia jest, że obecnie PKS we Włodawie jest w trakcie likwidacji - tłumaczy dyrektor urzędu pracy.

Na panewce spaliły plany stworzenia od 1 września we Włodawie dwóch klas zawodowych: o nazwach technik technologii szkła oraz operator maszyn i urządzeń przemysłu szklarskiego. - Reklamowaliśmy nowe kierunki we wszystkich gimnazjach w naszym powiecie i w części powiatu parczewskiego. Rozmawialiśmy z rodzicami i uczniami, tłumacząc, że huta w Dubecznie to największy zakład w okolicy i po szkole będzie praca - przyznaje Eugeniusz Omelczuk, dyrektor Zespołu Szkół Zawodowych nr 1 we Włodawie.

Nikt się nie zgłosił, więc klasy hutnicze nie powstaną. - Byłem zaskoczony, ale być może część ludzi uznała, że to zbyt ciężka praca - komentuje dyrektor szkoły.

- Ja ciągle potrzebuję ludzi, ale wiele osób pracy w hucie nie chce podjąć. Wolą jechać na saksy, albo pracować sezonowo, na budowie, albo zbierając grzyby i jagody w lasach - ubolewa Janusz Zachariasz, szef produkcji huty szkła w Dubecznie.

Początkujący pracownik z tego zakładu na stanowisku hutnik oraz bańkarz ma około 100 złotych dniówki, osoba pracująca na szlifierni czy przy pakowaniu około 70 złotych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski