Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hydra

Kazimierz Pawełek
W mitologii greckiej bardzo znana jest opowieść o hydrze lernejskiej. Był to potwór podobny do ogromnego psa o dziewięciu głowach. Gnieździł się w bagnach Lerny i smrodliwym oddechem zabijał mieszkańców, leżącej na Peloponezie, Argolidy. Nie było sposobu na unicestwienie groźnej hydry, jako że w miejsce odciętej głowy wyrastały dwie inne, a potem kolejne. Dopiero dzielny Herakles dzięki fortelowi i pomocy bratanka Jolaosa, zdołał unicestwić groźnego potwora. Wydawało się, że na zawsze.

Niestety. Okazało się, że było to tylko złudzenie, bowiem po upływie wielu wieków hydra odrodziła się na nowo. I to u nas, w kraju nad Wisłą. Jest podobna do tamtej z greckiej mitologii. Nie da się jej zniszczyć, bowiem w miejsce odciętego kawałka rodzimej hydry wyrasta nawet kilka innych. I te znowu się rozmnażają. Nikt nie jest w stanie jej pokonać, chociaż próbowało wielu, a jeszcze więcej obiecywało z nią walczyć. Stąd też krajowa, wielogłowa hydra, czyli administracja rządowo - samorządowa ma się dobrze i rozmnaża się w nieskończoność…

Co charakterystyczne, o wypijającym soki z naszej gospodarki smoku, czyli mnożącej się bez potrzeb i umiaru administracji wiedzą niemal wszyscy. Co ważniejsi obiecują, że będą zwalczać tę kosztowną plagę ucinając kolejne odnóża wszechobecnego potwora. Obiecują aż do chwili, gdy na horyzoncie pojawią się kolejne wybory. Wtedy nagle wszystkich opuszcza odwaga, bo wiedzą, że w administracji są ich potencjalni wyborcy, których z roku na rok przybywa.

Hydra administracji rozrasta się nam ( chociaż wcale nie nam) już od dwudziestu lat. Były nadzieje, że przy reformie administracyjnej kraju, wraz z likwidacją ponad trzydziestu województw zmniejszy się administracja rządowa. Nic z tego, wojewodowie w zlikwidowanych małych jednostkach wprawdzie zniknęli, ale administracja pozostała, jako delegatura tych dużych. A jak się jest częścią dużego województwa to i administracja musi być duża, jak wskazuje filozofia rodzimej biurokracji.

Naiwnością byłoby twierdzenie, że hydra biurokracji wcisnęła się tylko do administracji rządowej. Jeszcze lepszą glebę dla szybkiego wzrostu i rozrostu ma w sferach samorządowych. Dla przykładu niech będzie Urząd Marszałkowski w Lublinie. Dwanaście lat temu pracowało w UM około dwustu urzędników. Obecnie rozmnożyli się czterokrotnie. W dużej mierze jest to wynikiem zmieniających się układów koalicyjnych. Każdy bowiem z uczestników politycznego sojuszu ma swoich ludzi, którym musi ( tylko czy koniecznie musi?) zapewnić intratną synekurę. Oczywiście na stanowisku kierowniczym, a to wiąże się z nową sekretarką, kierowcą, samochodem, telefonem komórkowym itp. Poza tym, urzędnicy z przegranej partii nie drżą, jak w pierwszych latach transformacji o swoje fotele, bowiem potrafili się w nich prawnie zamurować. I stąd dublowanie stanowisk, albo wymyślanie nowych, wprost z kapelusza, aby tylko partyjny kolega miał odpowiednią robotę…

A czy istnieje potrzeba istnienia kuratoriów oświaty, gdy administracja samorządowa wzięła pod swoje skrzydła szkolnictwo? Niedawno była mowa o konieczności ich likwidacji, ale nagle wszyscy nabrali wody w usta, bowiem zbliżają się wybory. A jak wybory, to lepiej niczego nie ruszać, bo słupki poparcia spadną. To jeszcze nie wszystko. Są jeszcze i inne urzędy, które istnieją wyłącznie dla samych siebie. W tej sytuacji rodzi się pytanie, czy znajdzie się w najbliższym czasie odważny i mężny rodzimy Herakles, który rozprawi się z tą biurokratyczną hydrą? Na razie takiego nie widać…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski