I znów porażka

To nic, że Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad ma już wykupione grunty oraz niezbędne pozwolenia. To nic, że wiele spośród 13 miast, które decyzją rządu obwodnice mają dostać, stoją w materii przygotowania do budowy dużo gorzej. Ważne, że Wieluń, Inowrocław czy Sanok mają wsparcie kogo trzeba. My, mimo zaawansowania prac nad planowaną drogą, niezbędnego wsparcia (a może żadnego!) nie mieliśmy.

Cóż tam? Przecież to tylko jedna droga na krańcu Polski i na dodatek na krańcu Unii Europejskiej. Po co się starać? Może tak pomyśleli nasi parlamentarzyści, nie próbując zabiegać o wpisanie obwodnicy Tomaszowa Lubelskiego na listę priorytetów rządu. Może stwierdzili, że dla takiej drogi nie warto denerwować szefostwa. Może nawet dzięki temu, że nie forsowali projektów ze swojego regionu i pozwolili zyskiwać inwestycyjnie innym, dostaną lepsze miejsca na listach wyborczych.

Wszak sami wyborcy mandatu nie zapewnią, jeżeli nie pomoże góra. A jak się już będzie na pierwszym miejscu na liście, to wystarczy parę plakatów, trochę billboardów i reklam w TV, i ponownie witaj ulico Wiejska! Podczas kampanii jeszcze się tylko zapewni, że będzie się z należytą starannością zabiegać o interesy regionu i doda, że chodnik tu i ówdzie to "moja" zasługa, i wszystko gra.

Chyba, że my wyborcy w końcu powiemy: stop. Poseł czy senator to nie praca raz na cztery lata, ale przez cztery lata. Brak obwodnicy powinien oznaczać brak mandatu na ulicę Wiejską.