18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ile jest szynki w szynce? Norm brak. Rządzi masarz

Agnieszka Kasperska
Przed kupnem warto sprawdzić skład wędlin. To może nas bardzo  zaskoczyć
Przed kupnem warto sprawdzić skład wędlin. To może nas bardzo zaskoczyć materiał ilustracyjny
Od ośmiu lat nie obowiązują już normy mówiące o tym, ile ma być mięsa w wędlinach. Dziś o tym, co jemy decydują producenci żywności.

- Rezygnacja z norm była dużym błędem. Na przełomie wieku polskie wędliny cieszyły się ogromnym uznaniem niemal na całym świecie. Teraz, kiedy producenci sami decydują co trafi do kiełbasy, a pod uwagę biorą jedynie zysk, jakość bardzo się obniżyła. Dlatego robimy wszystko co w naszej mocy, by normy znowu zaczęły obowiązywać. Tylko wtedy będziemy wiedzieć, co tak naprawdę jemy - mówi Marcin Kraszewski, rzecznik Polskiej Izby Handlu.

Obowiązujące do 2004 roku normy obligatoryjnie określały skład wędlin. Kiełbasa zwyczajna, chłopska, czy mortadela produkowane we wszystkich zakładach mięsnych w całej Polsce miały ten sam skład. Kiedy w ramach dostosowania do przepisów unijnych zniesiono normy, to, co trafia na nasze stoły zależy już wyłącznie od receptury ustalanej przez producenta.

- Dlatego, żeby wiedzieć co tak naprawdę jemy musimy uważnie studiować skład surowcowy wędlin - radzi Marcin Jaworski, dyrektor Wojewódzkiego Inspektoratu Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych, który kontroluje zakłady wędliniarskie średnio raz na kwartał.

- Czasami sami jesteśmy nim zdziwieni. Podczas jednej z ostatnich kontroli odkryliśmy np., że kiełbasa chłopska, którą w powszechnej opinii zaliczamy "do tych lepszych", miała większą zawartość mięsa oddzielanego mechanicznie (MOM to odcięta z kości masa z mięsa, tłuszczu, ścięgien, szpiku kostnego i kości, czyli składnik znacznie gorszy jakościowo - dop. red.) niż produkowana w tym samym zakładzie zwyczajna.

Zaskakujące, ale niekaralne. O składzie decyduje przecież producent. Kierując się nazwą możemy kupować tylko kabanosy - jako produkt tradycyjny potwierdzony unijnym certyfikatem i nazwą Gwarantowanej Tradycyjnej Specjalności (TSG) - mają zatwierdzony skład i sposób wykonania. - W przypadku innych wyrobów wędliniarskich, o ich składzie decyduje producent - tłumaczy Andrzej Prokopczuk z Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej w Lublinie. - Co więcej, żeby ułatwić sobie życie wcale nie musi deklarować dokładnego składu procentowego użytych składników. Wystarczy, że użyje formy "nie mniej niż", "co najmniej".

Żeby wiedzieć, co kupujemy nie warto więc zwracać uwagi na nazwę wędliny, czy nazwę sklepu, w którym robimy zakupy, ale na skład wędliny. Już za 15 zł można kupić parówki z 85 proc. mięsa, albo takie, w których jest go zaledwie 28 proc.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.kurierlubelski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski