Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Internetowi hejterzy: Psycholog Łukasz Łagód o nienawiści w sieci

Sylwia Hejno
Łukasz Łagód psycholog, zajmuje się psychologią internetu. Prowadzi zajęcia z młodzieżą na temat bezpieczeństwa w sieci. Pracuje jako asystent z Zakładzie Psychologii Wychowawczej i Psychologii Rodziny UMCS.
Łukasz Łagód psycholog, zajmuje się psychologią internetu. Prowadzi zajęcia z młodzieżą na temat bezpieczeństwa w sieci. Pracuje jako asystent z Zakładzie Psychologii Wychowawczej i Psychologii Rodziny UMCS. Anna Kurkiewicz
Z wylewania ton jadu w sieci agresor ma różne korzyści. Dowartościowuje się, upaja się prestiżem, siejąc postrach. Są też tacy, którzy zwyczajnie lubią, gdy innym jest źle - wyjaśnia Łukasz Łagód, psycholog.

Hejting, trolling, cyberprzemoc to stosunkowo nowe pojęcia. Jak je odróżnić?
Te określenia bywają czasem używane zamiennie, ale bardzo się od siebie różnią. Hejter atakuje bezpośrednio, pisze "nienawidzę cię", "to, co robisz, jest do bani" itp. Hejting pojawia się z jakiejś okazji - na przykład, gdy dana osoba czymś się pochwali: piosenką, zdjęciem czy sukcesem zawodowym. Trole także działają agresywnie, ale w bardziej zawoalowany sposób - podsycają emocje, wkręcają w dyskusję w taki sposób, aby użytkownicy sami skakali sobie do gardeł. Takie osoby są raczej świadome tego, co robią, zrzeszają się nawet w oficjalnych grupach, ale nie chcę ich wymieniać, żeby ich nie reklamować. Cyberprzemoc, ostatnia forma, jest najbardziej brutalna. To m.in. wyzywanie, straszenie, obrażanie czy niszczenie wizerunku. Gdy hejting przybierze taką postać, staje się karalny.

Gdy wychodzę na ulicę, wiem, że mogę się czuć względnie bezpieczna - nikt mnie nie uderzy, nie obrazi, a jeśli tak, to zareaguje policja. Dlaczego tak nie jest z internetem?
John Suler, autor pojęcia "internetowego efektu odhamowania", jak naukowo można nazwać hejterstwo, wymienia kilka czynników. Pierwsza jest oczywiście anonimowość. Jest ona raczej pozorna, bo przy podjęciu pewnych wysiłków każdą osobę da się zidentyfikować. Jednak poczucie bezkarności, gdy można się podpisać jako "gość", jest bardzo silne. Do tego dochodzi brak kontaktu "twarzą w twarz" - o wiele łatwiej obrazić monitor niż realną osobę. Wreszcie po dokonaniu takiego wpisu, wystarczy wyłączyć komputer, aby uniknąć w ten sposób konfrontacji z obiektem drwin i konsekwencji swojej wypowiedzi.

Ostatnim głośnym przykładem hejtingu była "beka z Poli Dwurnik". Niejedyna, bo jeśli wpiszemy hasło "beka" na Facebooku, to pojawiają się niezliczone beki ze wszystkich i wszystkiego.
Lubimy ośmieszać i dyskredytować, bo wtedy sami czujemy się lepsi. Na czyjejś porażce można doskonale budować własne poczucie wartości, w tym celu, gdy ktoś jest w czymś od nas lepszy, należy go pogrążyć. Rozmaite "beki z…" utwierdzają nas w przekonaniu, że to nie tylko mnie się wydaje, że x jest do niczego, jest nas więcej, a skoro jest nas więcej, to mamy rację. Hejterzy też zresztą mają swoje fejsbukowe społeczności, wystarczy wpisać "hejter" w wyszukiwarce.

Czy istnieje profil psychologiczny hejtera?
Niestety nie i trudno byłoby go stworzyć. Istnieją za to konkretne motywacje, którymi może się kierować. Pierwsza, o której wspomniałem, polega na chęci zdyskredytowania drugiej osoby. Ponadto, dla niektórych obrażanie innych stanowi swego rodzaju hobby. Choć to wydaje się niewiarygodne, funkcjonują takie społeczności, które same o sobie piszą, że sensem ich istnienia jest zniszczenie komuś życia. Hejter jest kimś w rodzaju antyfana, o ile fan śledzi poczynania idola, by go podziwiać, hejter obserwuje ofiarę po to, by jej nienawidzić. Myślę, że w języku polskim istotę rzeczy oddaje słowo "nienawistnik".

Jakie koszty emocjonalne ponosi ofiara?
Pracuję z ofiarami cyberprzemocy i wiem, że koszty są ogromne, zwłaszcza jeśli ofiarą jest osoba młoda. Niepochlebny komentarz czy wyśmiewanie np. wyglądu czy rodzaju muzyki, której ktoś słucha, bardzo godzą w poczucie wartości, szczególnie gdy człowiek jest dopiero na etapie kształtowania swojej tożsamości, rujnują życie społeczne. Tego typu uporczywe, obraźliwe uwagi mogą prowadzić do poważnych zaburzeń emocjonalnych, łącznie z depresją.

Idole nastolatków, piosenkarz Dawid Kwiatkowski i aktor Maciej Musiał, doczekali się na Facebooku nawet doniesień o własnej śmierci. Czy młodzież hejtuje szczególnie intensywnie?
Sądzę, że to ogólnie nasza polska specjalność - zazdrościć komuś, komu się udaje, albo myśli inaczej niż my. Nie uważam, żeby celowały w tym wyłącznie nastolatki. Samemu zdarzyło mi się, jako nauczycie-lowi akademickiemu, być zhejtowanym, a pracuję przecież z ludźmi dorosłymi. Jedno jest pewne: dzieci i młodzież znacznie gorzej niż dorośli ten hejt znoszą. Edukacja kładzie nacisk na kształtowanie procesów poznawczych, zapominając o tym, że sfera emocjonalna też dojrzewa. Różne uczucia szaleją, obniża się próg zachowań agresywnych. Jeśli nastolatkowi nikt nie pomaga sobie radzić z negatywnymi emocjami, to może zacząć je wyładowywać w destruktywny sposób. Dorośli, szczególnie tacy którzy nie korzystają z internetu, mogą nie wiedzieć, jak bardzo hejting boli.

Fundacja Dzieci Niczyje stworzyła spot "Myślę, więc nie ślę". Miał zachęcać do strzeżenia swojej prywatności w sieci, krytycy zarzucają mu przerzucanie odpowiedzialności na ofiarę. Co Pan sądzi o tym filmiku?
Takie sytuacje, gdy czyjeś prywatne materiały wyciekają i stają się przedmiotem cyberprzemocy, rzeczywiście mają miejsce. I dałoby się ich uniknąć, gdyby ofiary bardziej pilnowały prywatności. Ten spot w moim odczuciu zachęca do zastanowienia się: "czy jeśli pokłócę się z chłopakiem, to mogę ufać, że moje zdjęcie nie pojawi się w internecie". Uważam, że zachęca do myślenia.

Na czym w takim razie polegał błąd słynnego studenta uczelni im. Leona Koźmińskiego, którego internauci zmieszali z błotem po tym, gdy opublikował swoje wideo-CV?
Na niczym. Pokazał, że jest dobry, że ma umiejętności i wysokie aspiracje. To się nie spodobało. Okazał się twardym konkurentem na rynku pracy, osobą, która potencjalnie może zabrać moją posadę, albo którą przyszły pracodawca będzie wolał ode mnie. Znaleźli się także tacy, którzy wyśmiewali wygląd czy mimikę. Każdy pretekst jest dobry, by hejtować.

Dlaczego w sieci tak mocno nienawidzimy? Czy przechodzimy jakąś niewyjaśnioną transformację po zalogowaniu do internetu, czy raczej budzą się uśpione demony?
Freud twierdził, że każdy z nas ma swoją mroczną stronę, że drzemie w nas popęd śmierci. Ja wolę wierzyć, że ludzie są z natury dobrzy, tylko różne rzeczy im w tym przeszkadzają.

Wystarczy wyłączyć internet, by zapanował pokój?
Niewykluczone, że coś w tym jest. Miałem kiedyś styczność z pewną rodziną, w której doszło do gwałtownego kryzysu po tym, jak się zepsuł telewizor. Była to dla nich początkowo istna tragedia. Ganiali po domu - jak sami mówili - jak kurczaki bez głów, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Kiedy już trochę ochłonęli, zaczęli - jak nigdy dotąd - rozmawiać ze sobą. Być może my też bylibyśmy bardziej otwarci na siebie, gdyby ktoś, choć na chwilę, odciął nas od całego tego zgiełku sieci.


Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski