Przedmiotem prowadzonych badań są wąwozy położone w północnej części górek czechowskich.
- Ten teren był miejscem masowych zbrodni popełnianych przez Niemców w okresie niemieckiej okupacji. Z całą pewnością dokonano tutaj sześciu egzekucji w latach 1940-1942, chociaż nie można wykluczyć, że tych egzekucji było więcej. Część straconych osób to więźniowie Zamku lubelskiego, zarówno narodowości polskiej, jak i żydowskiej - mówi Artur Piekarz, naczelnik Oddziałowego Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN w Lublinie.
I dodaje: - Tutaj poszukujemy ofiar II wojny światowej, ale też chcemy zweryfikować informacje na temat występowania możliwych pochówków w okresie komunistycznym.
Prace poszukiwawcze obejmują obszar około 40 arów. To właśnie na nich, w oparciu m.in.: o zeznania świadków zawarte w dokumentach śledztwa prowadzonego przez Oddziałową Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Lublinie (dotyczącego zbrodni popełnionych na zamku w Lublinie w latach 1939-1944), analizę zdjęć lotniczych i relacje świadków, do sprawdzenia wytypowano 15 miejsc, z czego trzy zostały już zbadane i nie przyniosły nowych odkryć.
- Według relacji świadków, w momencie układania kanału burzowego w osi północ-południe na tym terenie natrafiono na szczątki. Prawdopodobnie była to masowa mogiła, te szczątki prawdopodobnie zostały wydobyte, ale nie wiadomo, gdzie zostały przewiezione. Liczymy na to, że odkryjemy fragment tego wkopu, może fragment tej masowej mogiły, ewentualnie jakieś pozostałości - dodaje Piekarz.
- Pracuje tutaj głównie ciężki sprzęt, ponieważ teren jest dosyć trudny. Ze wstępnego rozpoznania wychodzi nam, że pierwotnie obszar wąwozu był przynajmniej o 1,5 metra niżej niż jesteśmy teraz. Część skarpy została po prostu zepchnięta w momencie budowy kanału burzowego i nadsypana nad pierwotnym poziomem wąwozu – wyjaśnia dr Krzysztof Radka, p.o. naczelnika Wydziału Archeologii Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN.
Nie wiadomo, czy poszukiwania przyniosą oczekiwane rezultaty. Szanse oceniane są pół na pół. Możliwe, że w ciągu dalej prowadzonych prac pracownicy będą musieli powiększyć wykopy nawet do 4,5 m, bo taką głębokość wskazują doły, jakie zostały zawarte na zdjęciach lotniczych. Oprócz ciężkiego sprzętu, w użyciu pozostaje też wykrywacz metali, choć i ten nie gwarantuje pomyślności prowadzonych poszukiwań.
- Chodzenie z nim po samej powierzchni mija się z celem, bo jest ona mocno zaśmiecona, natomiast po zdjęciu metrowej warstwy osadów ta sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Niestety nie mamy żadnych innych metod, które w stu procentach pozwoliłyby zidentyfikować groby na tym obszarze - dodaje Radka.
- Przedostatni weekend wakacji nad jeziorem Rogóźno. Zobaczcie letnią galerię
- Demonstracja lewicy i społeczności LGBT kontra spacer narodowców. Zobacz
- Jarmark Jagielloński w Lublinie. Zobacz zdjęcia z kolorowych stoisk
- Poćwiartowali kolegę, fragmenty ciała zakopali w lesie. Później ruszyło ich sumienie
- Tłoczno nie tylko na nadbałtyckich plażach. Zobacz, co dzieje się w Krasnobrodzie
- Ostatnie dni wakacji w Rezerwacie Dzikich Dzieci. Zobacz zdjęcia
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?