Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Izabela Trojanowska: Romuald Lipko był absolutnym bossem polskiej muzyki rozrywkowej

Michał Dybaczewski
Michał Dybaczewski
fot. Slawomir Mielnik
Romuald Lipko to postać kultowa nie tylko dla Lublina, ale i dla całej polskiej muzyki rozrywkowej. Jego śmierć półtora roku temu sprawiła, że nasze miasto na pewien czas stanęło w bezruchu. Kwestią czasu było upamiętnienie wybitnego kompozytora, a jej forma ziszcza się właśnie teraz poprzez nadanie Muszli Koncertowej imienia Romualda Lipki. Z tej okazji w sobotę, 21 sierpnia, w Ogrodzie Saskim odbędzie się specjalny koncert Budki Suflera, na którym pojawią się także artyści, których kariera mocno związana jest z osobą Romualda Lipki. Na scenie wystąpi się m.in. Izabela Trojanowska, z którą przy okazji tego wydarzenia rozmawiamy o tym jak zaczęła się jej współpraca z Lipką i jak ją zapamiętała.

Rozmawiamy przy okazji koncertu z Lublinie, koncertu specjalnego, bo w szczególny sposób upamiętniającego Romualda Lipkę. Jak zaczęła się Pani współpraca z nim?

Zaczęło się od tego, że otrzymałam od Ryszarda Poznakowskiego, dyrektora artystycznego Teatru Syrena piosenkę „Liczy się tylko czas”, z tekstem Bogdana Olewicza i nie byłam przekonana do jej aranżu w stylu disco. Zaczęliśmy się z Markiem zastanawiać, kto by mógł przearanżować ten utwór, bo był niewątpliwie tego wart. Chcieliśmy, żeby był bardziej rockowy, z racji tego, że sami słuchaliśmy rocka i mieliśmy pojęcie, co muzycznie dzieje się na świecie. W głowie pojawiła się Budka Suflera, która w tamtym czasie miała pauzę i nie było o nich jakoś szczególnie głośno. Piosenka miała być śpiewana w studiu Gama w Programie Drugim TVP, którego dyrektorem był Mariusz Walter. Co ciekawe, jemu ta wersja disco bardzo się podobała i niechętnie przystał na zmianę aranżu. Ostatecznie jednak nie tylko się zgodził, ale i osobiście zadzwonił do Romka Lipki z prośbą o nadanie piosence innego sznytu. Romek odniósł się do tego pozytywnie, a ja byłam przeszczęśliwa. Kiedy zjawiłam się w studiu akurat Irena Jarocka nagrywała piosenkę Lipki do słów Andrzeja Mogielnickiego. Wtedy to właśnie pojawił się pomysł na moją pierwszą długogrającą płytę zatytułowaną „Iza”, do której Mogielnicki napisał teksty, a Lipko zrobił muzykę.

Jakie wrażenie zrobił na Pani Romuald Lipko podczas tych pierwszych spotkań?

Romek sprawiał wrażenie absolutnego bossa. Budką Suflera opiekował się wówczas redaktor muzyczny Jerzy Janiszewski, który zakochany w zespole siedział przy wejściu do studia Radia Lublin – bo tam Budka miała próby – i nikogo do Romka nie dopuszczał (śmiech). Lipko miał bardzo wszechstronne przygotowanie muzyczne, grał na dwóch instrumentach,

komponował melodyjne piosenki, ale z pazurem i wielką energią, do nagrań często zapraszał muzyków z orkiestry symfonicznej, lubił stawiać mieszaną z gitarami ścianę dźwięków, dlatego też nazywaliśmy go „polskim Beethovenem”.

Współpraca z Budką Suflera na początku lat 80. była intensywna ale krótka. Czy nie mogło to trwać dłużej?

Wielokrotnie z Romkiem rozmawiałam o tym, że szkoda się stało, iż każdy z nas poszedł w swoją stronę. Ja jednak byłam wtedy bardzo młoda i w gorącej wodzie kąpana. Przyjmowałam ciekawe propozycje i po prostu żyłam chwilą, nie zastanawiałam się co jest dla mnie dobre, a co nie. Spodobała mi się propozycja formacji Stalowy Bagaż z nowymi, jeszcze bardziej rockowymi piosenkami. Zaczynał się wtedy w Polsce politycznie niebezpieczny dla nas okres, był stan wojenny, a my buntowaliśmy się przeciwko temu, co się dzieje, stąd też moja potrzeba mocniejszego wyrazu scenicznego. Taka była potrzeba chwili.

Pani ścieżki z Romualdem Lipką schodziły się w ciągu lat kilkakrotnie. Od 2015 zaczęła Pani grać regularne koncerty jako członkini zespołu Romuald Lipko Band, a także koncerty z okazji 35. i 45-lecia Budki Suflera. Gdyby zechciała Pani porównać Lipkę z początków waszej współpracy, z tym pod koniec życia, to jakie wnioski się nasuwają?

Muzyka się zmienia i są różne mody, ale jego muzyka jest ponadczasowa, bo przecież rock’n’roll jest wiecznie żywy. Lata 80., były inne, pełne tęsknot i ambicji, wbrew szarej i przygnębiającej rzeczywistości PRL-u, nie liczyły się wtedy sprawy materialne tylko fakultety. Dzisiaj jest odwrotnie – ważny jest pieniądz i status. Ale zarówno w tamtych, jak i w tych czasach Romek miał jednak swoją nienaruszalną niszę i zawsze sprzedawał zespół w ilościach, jakie chciał.

Pojawiają się informacje, że Budka Suflera chce działać dalej. Czy bez spiritus movens, jakim był Romuald Lipko ma to sens?

Oczywiście, że tak, bo przecież Romek zostawił po sobie duży spadek muzyczny. Budka niedawno wydała płytę, słyszałam dwa utwory –moim zdaniem świetne. Trzymam za nich kciuki, niech ta przygoda trwa dalej, tym bardziej, że Budka Suflera ma wielu fanów, którzy zawsze przyjdą na ich koncert.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski