Jak będzie wyglądać szkoła od 1 września? Dalej nie wiadomo

MEN przedstawił w środę wytyczne dot. nowego roku szkolnego, który rozpocznie się już za niecały miesiąc. Nauka w szkołach ma odbywać się tradycyjnie, jednak w wyjątkowych sytuacjach, np. kiedy pojawi się ognisko zakażenia, będzie można zamknąć szkołę i zajęcia przenieść na ekran komputera. O tym mają decydować dyrektorzy szkół.

-1 września uczniowie wracają do szkół. A my robimy wszystko, by uczyli się w bezpiecznych warunkach. Przygotowujemy rozwiązania – wytyczne sanitarne i rozwiązania prawne, które pozwolą odpowiednio zareagować i podjąć właściwe decyzje, gdy pojawi się ognisko zakażenia – zapewniał minister Pionkowski.

Lubelscy dyrektorzy i nauczyciele niechętnie wypowiadają się, nie chcą komentować sytuacji. Trudno im się dziwić, bo nie otrzymali jeszcze szczegółowych wytycznych i procedur, na które będą mogli powołać się przy podejmowaniu decyzji.

- Na razie czekamy na konkretne wytyczne GIS – powtarzają dyrektorzy lubelskich szkół. Niektórzy z nich dodają, że na rozmowy o tym jak będzie po 1 września jeszcze przyjdzie czas, kiedy pojawią się przepisy prawa. Tylko kiedy? Mamy prawie połowę sierpnia.

Lubelscy nauczyciele, którzy chcą zachować anonimowość, mówią o swoich narastających obawach, związanych z organizacją zajęć w szkole. Większość z nich ma mieszane odczucia, z jednej strony bardzo chcą wrócić do szkoły i nauczać stacjonarnie, bo nawet najnowocześniejsze technologie nie zastąpią bezpośredniego kontaktu, z drugiej - boją się o bezpieczeństwo, zdrowie uczniów i odpowiedzialność, jaką przerzuca na nich ministerstwo edukacji.

- Nikt z nas nie jest lekarzem, epidemiologiem. Nie znamy się na wirusach. a teraz mamy tropić objawy COVID i podejmować ewentualne decyzje o zamknięciu szkoły – mówi dyrekcja jednej z lubelskich szkół.

- Jesteśmy przestraszeni i trochę zdenerwowani – dodaje inny dyrektor.

Powrót do szkoły w czasie pandemii budzi wiele obaw wśród nauczycieli, zwłaszcza tych po 50. roku życia – Wszędzie musimy przestrzegać reżimów sanitarnych, w sklepie czy w autobusie muszę nakładać maseczkę, a w szkole nikogo to nie będzie obowiązywać. Przecież każdy z nas może zachorować – martwi się nauczycielka z Lublina.

- Mamy ponad 600 osób, na przerwach jest jak na deptaku, nie da się zachować zasad dystansu. Uczniowie spożywają wspólnie posiłki, spędzają ze sobą czas, kto ich wszystkich upilnuje? Mamy odrywać im od ust kanapki i rozsadzać, co półtora metra? – denerwuje się dyrektor i podkreśla, że nauczyciele chcą wrócić do tradycyjnej nauki, ale do dobrze przygotowanej szkoły. - Teraz otworzą szkoły we wrześniu, a my zamkniemy je w październiku, to najbardziej prawdopodobny scenariusz – przyznaje.

- A co jeśli moje dziecko przyniesie do domu ze szkoły koronawirusa i wszyscy zachorujemy, mam to zgłosić do sądu? – zastanawia się Anna, matka szóstoklasisty. - Skoro dziecko mam oddać do szkoły, to liczę na to, że szkoła będzie przygotowana na zapewnienie mu bezpieczeństwa – dodaje.

Jedynie, co mogą zapewnić dyrektorzy to przygotowanie możliwych procedur i ich restrykcyjnie przestrzeganie, ale to dopiero w oparciu o wytyczne GIS na które jeszcze czekają.