Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak grają piłkarze Górnika Łęczna (analiza)

Kamil Balcerek
Adrian Paluchowski najwięcej grał w minionej rundzie
Adrian Paluchowski najwięcej grał w minionej rundzie Karol Wiśniewski
Wierzchowski, Kazimierczak, Magdoń, Nazaruk, Niżnik, Paluchowski. Mając w zespole zawodników z tak znanymi nazwiskami, teoretycznie Górnik Łęczna powinien wygrać w cuglach pierwszoligową rywalizację. Jednak to, że w piłce nożnej teoria nie zawsze się sprawdza, w praktyce pokazała runda jesienna sezonu 2010/2011. Wymienieni zawodnicy zamiast wziąć ciężar gry zespołu na siebie, w większości byli tylko zmiennikami, nie wnosząc tyle do gry, ile można się było spodziewać.

Wpływ na to miały różne czynniki, nie zawsze zależne od samych piłkarzy. Sławomir Nazaruk zdołał zagrać tylko w czterech meczach, później leczył kontuzje. Z urazami zmagał się także Paweł Magdoń. Gdy był zdrowy - grał, choć tylko na przyzwoitym poziomie. Rafał Niżnik z uwagi na swój wiek, był głównie zmiennikiem, a Jakub Wierzchowski przegrał rywalizację z młodszym Sergiuszem Prusakiem, tak samo jak Krzysztof Kazimierczak z Mariuszem Zasadą. Najwięcej natomiast grał Adrian Paluchowski, nie strzelił jednak takiej liczby goli, o jakiej marzyli kibice.

- Do tego zawodnika wszyscy mają najwięcej zastrzeżeń, ale niewielu bierze pod uwagę, że on cały czas zmieniał pozycję - ocenia trener Mirosław Jabłoński, szkoleniowiec Górnika. - Jak trzeba było Adrian grał w ataku, na lewej czy prawej pomocy. To nie sprzyjało ustabilizowaniu formy. Naszym największym problemem w tej rundzie było natomiast to, że do okresu przygotowawczego piłkarze przystępowali w różnej dyspozycji. Jedni byli po obozie, drudzy po kontuzjach, a jeszcze inni nie trenowali przez jakiś czas. Przez to nie wszyscy zdołali się wkomponować w zespół i spełnić pokładane w nich nadzieje.

Oceniając rundę w wykonaniu zawodników Górnika, trzeba jednak podkreślić, że choć żaden z zawodników nie zachwycił, to także żaden totalnie nie rozczarował. Najwięcej uwag trzeba skierować pod adresem napastników, którzy razili nieskutecznością. Nawet jeśli ich gra nie była najgorsza, to brak goli, jak w przypadku Tomasa Pesira, jest nie do przyjęcia.

Idąc formacjami, nie popisała się także łęczyńska pomoc. Przed sezonem wydawało się bowiem, że to będzie najsilniejsza formacja zespołu. Szybko się jednak posypała. Kontuzji doznał Nazaruk, grać nie byli w stanie Kamil Oziemczuk i Kamil Stachyra, a Mariusz Zasada został z konieczności przesunięty do obrony. Efekt był taki, że Górnik został bez skrzydłowych, których musieli zastępować środkowi pomocnicy bądź napastnicy. To jednak nie zdawało egzaminu i zespół Jabłońskiego został pozbawiony jednego z atutów.

Najlepszą formacją była natomiast obrona, oczywiście do czasu plagi kontuzji. - Dobrym posunięciem było przestawienie na środek Dawida Sołdeckiego, który nie tylko wywiązywał się z założeń obronnych, ale potrafił również wyprowadzić akcję. Niespodzianką na plus była także postawa Mateusza Pielacha na lewej obronie - ocenia Jabłoński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski