Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak mieszkańcy Szerokiego kupili sobie ulicę

Małgorzata Szlachetka
materiał ilustracyjny
materiał ilustracyjny Jacek Babicz
- Miasto nie uporządkowało swoich dokumentów, co wychodzi na jaw przy sprzedaży gruntów w Lublinie. Otrzymując działkę pod dom, inaczej miałem rozrysowane jej granice w księdze wieczystej, a inaczej w katastrze nieruchomości, czyli aktualizowanej przez miasto ewidencji gruntów i budynków - mówi Kurierowi Józef Kaźmierczak, przewodniczący rady dzielnicy Szerokie. - Efekt? Jestem teraz właścicielem fragmentu ulicy i chodnika, przy których jest mój dom. Podobnie jak moi sąsiedzi. Czy to znaczy, że miasto jest już tak biedne, że sprzedaje wszystko, co się da? - pyta Kaźmierczak.

Sąsiad Józefa Kaźmierczaka z ulicy Przejrzystej dodaje: - Działkę kupiłem w 2011 roku. W księdze wieczystej była jedna działka, a już w miejskiej ewidencji gruntów ten sam teren był podzielony na dwie części, bo w międzyczasie została wytyczona ulica. Ja żadnych słupków nie postawię, żeby ludziom odciąć dojazd, ale czy wszyscy myślą tak samo?

Pytamy w ratuszu, czy istnieje ryzyko, że właściciele działek odgrodzą część drogi, zabierając sąsiadom możliwość dojazdu do domów. - Oczywiście właściciel ma prawo ogrodzić swoją działkę, ale jeśli zamierza zająć fragment pasa drogowego, to musi mieć na to zgodę miejskiego wydziału architektury - wyjaśnia Andrzej Jedziniak, dyrektor miejskiego wydziału geodezji. - Sytuacja mieszkańców ulicy Przejrzystej jest wyjątkowa. Kilka lat temu mieszkańcy tej ulicy zgodzili się przekazać gminie bezpłatnie część swoich działek pod drogę, za ten teren nie powinni płacić podatku. Na pewno nie można tej sytuacji uogólniać na teren całego Lublina.

- Nie zgadzam się, problem dotyczy nie tylko Szerokiego. Mam też sygnały z innych dzielnic domków jednorodzinnych. Rzeczywiście kiedyś oddałem miastu działkę pod drogę, ale cztery lata temu dostałem ten teren z powrotem i płacę za niego podatek, chociaż nadal jest tam ulica - odpowiada radny Kaźmierczak.

Zdarza się, że miasto odkupuje od właścicieli część ich działki. Tak dzieje się na przykład, kiedy trzeba poszerzyć już istniejącą ulicę, albo ją przebudować. - Wtedy wchodzimy jako inwestor. Wysokość odszkodowania jest określana indywidualnie przez rzeczoznawców, cena metra kwadratowego może wynieść od 60 do 250 złotych. Rocznie z tytułu takich odszkodowań płacimy właścicielom kilka milionów złotych - przyznaje dyrektor Jedziniak.

Szef miejskiego wydziału geodezji radzi przyszłym nabywcom działek budowlanych, aby zanim wyłożą pieniądze, zachowali ostrożność i szczegółowo sprawdzili ich stan prawny.

- Sprawdzenie księgi wieczystej to za mało. Trzeba obejrzeć plan zagospodarowania przestrzennego, określający funkcję terenu, bo może się okazać, że interesująca nas działka jest dwa razy tańsza, bo w przyszłości np. powstanie tam park - wyjaśnia dyrektor Jedziniak.

A jeśli dzielnica nie ma jeszcze planu zagospodarowania przestrzennego? - pytamy. - W takiej sytuacji trzeba wystąpić do nas o warunki zabudowy. Zawsze trzeba też obejrzeć działkę i porozmawiać z sąsiadami - dodaje Jedziniak.

Kurier Lubelski na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski