Artykuł przesłała nam Ewa Krzesińska z Ambasady RP Australii. Na początek Tim Richards daje w nim kilka rad, jak dostać się na Lubelszczyznę. Wskazuje na najlepsze połączenie lotnicze z Warszawą i dość optymistycznie wylicza czas podróży pociągiem ze stolicy do Lublina (trwa według niego dwie godziny). Poleca też, gdzie można przenocować.
Dziennikarz do Kozłówki wybrał się autobusem z Dworca Głównego w Lublinie . - To najbardziej rozklekotany kawał żelastwa na kołach, jaki kiedykolwiek widziałem - tak opisuje pojazd, którym wyruszył na wycieczkę. Z dalszego ciągu tekstu można jednak wnioskować, że Kozłówka wynagradza mu wszelkie trudy. Podoba mu się pałac wraz z otaczającymi go zadbanymi ogrodami. Najbardziej zainteresowała go jednak Galeria Socrealizmu.
- Kolekcja jest bezbłędna. Zobaczenie wszystkich eksponatów zgromadzonych w niewielkim pomieszczeniu jest niemal przytłaczające - relacjonuje Richards.
Dla Muzeum Zamoyskich taka publikacja to nie pierwszyzna. - Już kilka razy zdarzyło nam się udostępniać materiały do obcojęzycznych artykułów - mówi Karolina Wilkowicz z Muzeum.
- To fajnie, że o nas piszą. Tym bardziej że Kozłówka to jedno z dwóch muzeów w województwie (obok Muzeum Lubelskiego), które aktywnie promuje się za granicą - między innymi na targach w Berlinie. Należy się jej więc dodatkowe uznanie - podkreśla Stanisław Turski, dyrektor Lubelskiego Ośrodka Informacji Turystycznej.
Jednak w tekście nie zabrakło wpadek. I to sporych. Kozłówka na mapie Polski znalazła się... gdzieś na północ od Warszawy. Jedno ze zdjęć ilustrujących materiał przedstawia zaś sielski, pagórkowaty krajobraz z wysokimi górami w tle (prawdopodobnie to Tatry).
- Może autor zapomniał się idąc śladem Zamoyskich. W końcu Zakopane niegdyś do nich należało - żartuje Karolina Wilkowicz.
Stanisław Turski nie ma wątpliwości: - Dobrze, że tekst się ukazał. Nawet z błędami.
- Pomyłki się zdarzają. Może przez nieuwagę autorów, może przez nieznajomość geografii. Także w Polskich gazetach można trafić na tego typu wpadki. Poza tym takie zdjęcie czy błąd na mapie obniżają wartość przekazu tylko o jakieś pięć procent - zaznacza dyrektor LOIT. - Tak naprawdę liczy się to, że reporter tej gazety mógł się znaleźć w tysiącach innych miejsc, a przyjechał właśnie do Kozłówki. To oznacza, że lubelskim atrakcjom udaje się jakoś przebić do świadomości ludzi za granicą - stwierdza Turski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?