Kolejny podarunek idzie do Jacka Masioty. Brawo, panie Jacku! Za odwagę w starciu z tym bagnem, jakim jest w tej chwili polska piłka. Masiota to jeden z niewielu ludzi, którzy mówią otwarcie prawdę o Lacie i spółce.
Michałowi Probierzowi też daję prezent, bo moim zdaniem to, co zrobił z Jagiellonią, to wielki wyczyn. Wyprowadził spadkową drużynę (-10 pkt na starcie) na prostą.
Kolejny prezent dla Waldemara Fornalika, bo to szkoleniowiec, który pokazał, że w naszej lidze, w przeciwieństwie do normalnych lig europejskich, pieniądze nie decydują o miejscu w tabeli. Ostatni prezent idzie do Kuby Błaszczykowskiego i Ireneusza Jelenia, którzy są najlepszymi polskimi piłkarzami. Oni mają być liderami na Euro 2012 i dlatego w tym prezencie chciałbym dać im czarodziejskie maści na kontuzje, bo to ich największy przeciwnik.
Może to Lato zrozumie: Chłop ze wsi wyjdzie, ale wieś z chłopa niekoniecznie
Pierwszą rózgę daję ministrom Miro D. i Adamowi G. Za to, że doprowadzili do tego, że w polskiej piłce mamy to, co mamy. Miro D., wycofując kuratora z PZPN, rozpoczął uroczystości pogrzebowe, a kremacja tych zwłok odbyła się 20 grudnia w hotelu Sheraton. Adam G. był jednym z czterech twórców obecnego układu podczas wyborów prezesa Laty. W tej chwili, zamiast podać się dymisji albo zagrać w ruską ruletkę, nabiera wody w usta i wmawia drużynie rządzącej, że ma pełną kontrolę nad PZPN.
Kolejną rózgę daję mojemu przyjacielowi z boiska Grzegorzowi Lacie. Nawet nie będę przypominał jego wpadek. Rózga jest za całokształt, bo jak tylko otwiera usta publicznie, to kompromituje nie tylko PZPN i rząd, ale całe nasze społeczeństwo. Na tej rózdze powinna być wstążeczka z napisem, który Grzegorz wreszcie zrozumie, a brzmi on następująco: " Chłop ze wsi wyjdzie, ale wieś z chłopa niekoniecznie".
Rózga numer trzy należy się Antoniemu Piechniczkowi, którego kibice nazywają pierwszą ssącą pompą PZPN (liczne umowy-zlecenia, które realizował na koszt PZPN oraz pobrane delegacje).
Czwarta Jerzemu Engelowi za jego wspaniałą, twórczą pracę, tfu, szkoleniową w polskiej piłce w ostatnich pięciu latach, a której efektów w ogóle nie widać.
Ostatnia rózga dla Stefana Majewskiego za tymczasowe męki związane z prowadzeniem reprezentacji w dwóch meczach zakończonych kompromitującymi porażkami. Otrzymał za nie jak najbardziej "należne" mu odszkodowanie w wysokości 250 tys. zł.
FLESZ: Elektryczne samoloty nadlatują.