18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Janusz Pałubicki: Obawialiśmy się drugiego stanu wojennego

Krzysztof M. Kaźmierczak
Pałubicki: Scenariusz rozwiązania siłowego był cały czas realny.
Pałubicki: Scenariusz rozwiązania siłowego był cały czas realny. Waldemar Wylegalski
- Mieliśmy podstawy do niepokoju, np. wiosną 1989 roku wprowadzono ogromny podatek (75 proc.) na darowizny zza granicy, co miało na celu osłabienie finansów "S". O tym, że brano pod uwagę nowy stan wojenny świadczą odnalezione w archiwach bezpieki dokumenty: listy z osobami typowanymi do internowania - mówi Janusz Pałubicki, w latach 80. szef podziemnej poznańskiej Solidarności, który w rocznicę wyborów 1989 wspomina tamte czasy.

Czy kiedy rozpoczęły się obrady Okrągłego Stołu spodziewał się Pan, że wkrótce dojdzie do całkowitej zmiany systemu politycznego w Polsce?

Janusz Pałubicki: - Wówczas nikt tego nie mógł być pewnym. Mieliśmy świadomość, że władza słabnie, ale to było za mało, by rozwijać zbyt optymistyczne scenariusze.

Na co zatem liczyła Solidarność siadając do rozmów z przedstawicielami władz PRL?

Janusz Pałubicki: - Naszym podstawowym celem była ponowna legalizacja związku. Dążyliśmy także do zezwolenia przez władze na tworzenie organizacji społecznych i wprowadzenia na szerszą skalę mechanizmów demokratycznych.

Nie lepiej było poczekać z negocjacjami, aż władza bardziej osłabnie z powodu postępującego kryzysu ekonomicznego?

Janusz Pałubicki: - Niektórzy z nas tak uważali, np. ja i Bogdan Borusewicz byliśmy w Krajowej Komisji Wykonawczej "S" w 1988 roku przeciwni podejmowaniu rozmów z rządzącymi.

Dlaczego?

Janusz Pałubicki: - "S" wcale nie była wtedy potęgą, społeczeństwo było zmęczone kryzysem, ale w niewielkim stopniu przekładało się to na wzrost siły naszych struktur. Przede wszystkim jednak wielu z nas miało obawy, że rzeczywistym celem władz PRL może być zniszczenie opozycji. Dlatego nawet wtedy, gdy działaliśmy już półlegalnie, a negocjacje zmierzały w dobrym dla nas kierunku, to cały czas przygotowywaliśmy się na najgorsze, np. ukrywaliśmy sprzęt poligraficzny na wypadek ponownego stanu wojennego.

Były symptomy takiego zagrożenia?

Janusz Pałubicki: - Mieliśmy podstawy do niepokoju np. wiosną 1989 roku wprowadzono ogromny podatek (75 proc.) na darowizny zza granicy, co miało na celu osłabienie finansów "S". O tym, że brano pod uwagę nowy stan wojenny świadczą odnalezione w archiwach bezpieki dokumenty: listy z osobami typowanymi do internowania.

Ale czarny scenariusz się nie sprawdził, 4 czerwca 1989 roku doszło do wyborów. Jak Pan odebrał ich wynik?

Janusz Pałubicki: - To była wielka radość. Ale za nią nadal stała obawa o to, co wydarzy się dalej.

Jaka obawa? Przecież obecnie powszechnie przyjmuje się, że wynik czerwcowych wyborów przesądził o dalszym losie systemu komunistycznego w Polsce.

Janusz Pałubicki: - Patrząc z perspektyw lat zgadza się, wybory były bardzo ważnym czynnikiem. Ale wtedy nie mogliśmy wcale jeszcze być pewni, że Polska stanie się krajem demokratycznym. Po naszej stronie było wprawdzie zwycięstwo moralne, ale nie można zapominać, że władza miała cały czas armię, milicję i bezpiekę. Scenariusz rozwiązania siłowego był cały czas realny, a losy kraju były wciąż pod dużym znakiem zapytania. Nie zapominajmy, że na premiera po czerwcowych wyborach desygnowano samego szefa tajnej policji, ministra spraw wewnętrznych, współorganizatora stanu wojennego, Czesława Kiszczaka.

Dlaczego zatem komuniści nie rozprawili się z opozycją "naprawiając" w ten sposób niekorzystny wynik wyborów?

Janusz Pałubicki: - Sytuacja ekonomiczna była fatalna i to nie tylko w Polsce, ale w całym bloku socjalistycznym. Zarazem władze PRL wiedziały, że nie mogą dalej liczyć na wsparcie Związku Sowieckiego, który miał swoje własne problemy. Oczywiście nie bez znaczenia był również fakt, że wynik wyborów rozbudził ogromne nadzieje w polskim społeczeństwie i próba rozwiązania siłowego mogłaby tym razem natrafić na opór. Wszystkie te czynniki razem wzięte spowodowały, że nie zdecydowano się na drugi stan wojenny.

Rozumiem, że kiedy w sierpniu 1989 roku premierem został Tadeusz Mazowiecki to wyciągnęliście powielacze ze skrytek?

Janusz Pałubicki: - Nie. Zrobiliśmy to dopiero w połowie 1990 roku, kiedy zlikwidowano bezpiekę, a Kiszczak oddał resort spraw wewnętrznych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Janusz Pałubicki: Obawialiśmy się drugiego stanu wojennego - Głos Wielkopolski

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski