Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Japończyk oślepiał pilotów laserem i budował w Rykach twierdzę. Trafi na obserwację

Agnieszka Kasperska
Shina M. zatrzymano na ulicy. Niczego się nie spodziewał. Policjanci nie chcieli atakować, gdy był w domu z żoną i dziećmi.
Shina M. zatrzymano na ulicy. Niczego się nie spodziewał. Policjanci nie chcieli atakować, gdy był w domu z żoną i dziećmi. materiał policji
O Shinie M. zrobiło się głośno w październiku ubiegłego roku, kiedy policjanci zatrzymali go za oślepianie wiązką lasera pilotów śmigłowców MI - 2 i SW - 4 należących do Jednostki Wojskowej 4929 w Dęblinie. Teraz wypłynęły na jaw szokujące szczegóły z życia Japończyka, którego do dziś boi się wiele osób. Nic dziwnego. Przed przyjazdem do Polski Shin M. miał służyć w japońskich służbach specjalnych. Mężczyzna był już badany przez psychiatrów. Potrzebna jest jednak szczegółowa obserwacja.

Mieszkankę Ryk Japończyk poznał na konferencji w USA. Dla obojga był to kolejny związek. Zakochali się w sobie na zabój i postanowili związać na zawsze. Zamieszkali w Rykach pod Lublinem.

Urodziło im się dwoje dzieci. - To nie była zwykła rodzina. Shin M. wkrótce zaczął się zachowywał się w irracjonalny sposób. Najprawdopodobniej bał się ataku obcych - mówi jeden z policjantów zajmujących się tą sprawą. Kogo? Tego dokładnie nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że Shin M. nosił przy sobie paralizator i maczetę. W domu trzymał dużo białej broni. Noże. Sierpy. Shurikeny.

- Shin M. obłożył dom kamieniami i malował na intensywne kolory, które zmieniał co kilka tygodni - mówi nasz informator. - Chciał zmienić dom w twierdzę, do której nikt nie mógłby się wedrzeć.

Ale brakowało mu pieniędzy. Dlatego zażądał od swoich rodziców kilku milionów dolarów. Groził, że jeśli ich nie dostanie oślepi swoje dzieci, a ich wnuki.

- Rodzice pieniędzy chyba nie przysłali, za to kilka razy przyjeżdżali do Ryk. Byli z tłumaczem. Stawali pod bramą. Krzyczeli coś po japońsku. Nikt ich jednak nie wpuścił - opowiada jeden z mieszkańców Ryk. - Po jakimś czasie znowu wracali. I znowu nikt im nie otwierał.

Z sąsiadami Shino M. nie utrzymywał żadnych kontaktów. Był skryty i nieufny. Ludzie dużo jednak widzieli i plotkowali. Widzieli m.in. jak małżonkowie kupowali polne kamienie tzw. okrąglaki. Układali je potem w dziwne wzory wokół domu.
Kamienie znaleziono także w ich mieszkaniu oraz w samochodzie mężczyzny.- Pewnie miały ich bronić przed atakiem obcych - podejrzewa nasz informator.

Z nieoficjalnych informacji wynika, że Shina M. bało się wiele osób - także policjantów. Podobno zaprzysiągł zemstę wszystkim, którzy brali udział w jego zatrzymaniu i nie dopuścili do budowy twierdzy, w której mógłby się ukryć ze swoją rodziną. - W ustach takiego człowieka to poważna groźba - uważa nasz rozmówca.

Shin M. został tymczasowo aresztowany. Przebywa w Areszcie Śledczym Warszawa Mokotów. Został przebadany przez biegłych psychiatrów.

- Ponieważ na podstawie jednorazowego badania ambulatoryjnego biegli nie byli w stanie wypowiedzieć się co do poczytalności podejrzanego, sąd zdecydował o skierowaniu go na czterotygodniową obserwację psychiatryczną - informuje Beata Syk - Jankowska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Lublinie.

Za sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu powietrznym Shinowi M. grozi do 8 lat pozbawienia wolności. Japończyk przyznał się do używania lasera. Twierdzi jednak, że nie stanowił on żadnego zagrożenia dla pilotów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski