Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Japończyk Yasuhiro Kato strzelił gola w debiucie w barwach Motoru Lublin

pukus, know
Motor Lublin wychodzi z kryzysu. W sobotę podopieczni Jacka Magnuszewskiego bez problemów uporali się ze Spartakusem Daleszyce 3:0. Ozdobą spotkania były przepiękne gole strzelone przez Yasuhiro Kato, Piotra Piekarskiego i Pawła Kaczmarka.

Jacek Magnuszewski dokonał kilku zmian w wyjściowym składzie. Na prawej obronie w miejsce Iwana Dikija pojawił się Damian Falisiewicz. Natomiast debiut w lubelskiej ekipie zanotował 30-letni Yasuhiro Kato, zastępując Rafała Króla.

Japończyk rozpoczął na lewej stronie, ale w trakcie meczu kilka razy zmieniał się pozycją z Pawłem Kaczmarkiem. Na boisku spędził 60 minut, był jednak mało widoczny. Trudno powiedzieć, żeby jego pojawienie się w składzie Motoru zrobiło "różnicę" w grze lublinian.

Najważniejsze jednak, że w 39. minucie wykorzystał podanie Kamila Oziemczuka i z linii pola karnego celnie przymierzył, uniemożliwiając interwencję golkiperowi Spartakusa.

- Miał trudny debiut, ale strzelona bramka, to na pewno duży plus - ocenia Japończyka Jacek Magnuszewski. - W kilku sytuacjach mógł się lepiej zachować. Z jego gry jestem jednak zadowolony. Rozegrał u nas pierwszy mecz, po długiej przerwie, bo nie grał w piłkę przez pół roku. Myślę więc, że stopniowo będzie dochodził do coraz lepszej dyspozycji - dodaje szkoleniowiec Motoru.

Gospodarze pierwszego gola zdobyli po blisko 40 minutach gry, ale już wcześniej mieli kilka okazji, które powinni zamienić na bramkę. W 2. minucie dobrej okazji nie wykorzystał Piotr Piekarski, który znalazł się przed bramkarzem gości i niestety przegrał pojedynek z Marcinem Kołomańskim.

W 11. minucie akcję zapoczątkowaną przez Damiana Falisiewicza próbował zakończyć strzałem Szymon Kamiński. Piłkę zablokował jednak jeden z defensorów gości.

Piłkarze Spartakusa skupiali się głównie na przerywaniu akcji Motoru. Rzadko gościli pod polem bramkowym gospodarzy, a jeśli już próbowali zaatakować bramkę Pawła Sochy, to albo lubelski golkiper był na posterunku, albo piłkę przejmowali solidnie grający obrońcy.

W 32. minucie bliski szczęścia był Tomasz Tymosiak, który zdecydował się uderzyć zza pola karnego. Piłka musnęła jeszcze jednego z rywali i gości uratował słupek.

W pierwszych 10-15 minutach grać wysokim, agresywnym pressingiem. Celem było odebranie piłki przeciwnikowi i stworzenie sobie szybko sytuacji do zdobycia bramki

Lublinianie dopięli swego w 39. minucie, a jeszcze przed przerwą podwyższyli na 2:0. Drugi gol był zaskoczeniem dla obu drużyn. Piotr Piekarski fantastycznie przymierzył z ok. 30 metrów i zdobył bramkę rzadkiej urody.

Po zmianie stron goście nie mieli już nic do stracenia, ale i tak nie byli w stanie poważniej zagrozić bramce Motoru. Sporadyczne akcje kończyły się niegroźnymi strzałami.

Z kolei gospodarze nie spoczęli na laurach i dążyli do podwyższenia wyniku. W 69. minucie mógł to zrobić Paweł Kaczmarek, ale będąc osiem metrów przed bramką posłał piłkę nad poprzeczką. Za swój błąd zrehabilitował się kilkadziesiąt sekund później, gdy po otrzymaniu piłki zwiódł jeszcze obrońcę i pewnym strzałem ustalił wynik spotkania.

Za tydzień Motor jedzie do Krakowa na mecz z innym pretendentem do awansu, Garbarnią.

Po meczu trenerzy powiedzieli:
Jacek Magnuszewski (Motor Lublin) Mieliśmy taktyczny plan na to spotkanie, który zakładał, żeby w pierwszych 10-15 minutach grać wysokim, agresywnym pressingiem. Celem było odebranie piłki przeciwnikowi i stworzenie sobie szybko sytuacji do zdobycia bramki. I to nam się udało, mieliśmy dwie stuprocentowe sytuacje, ale zawodnikom zabrakło zimnej krwi. Gdyby wpadło, to mecz od razu by nam się dobrze ułożył. Wygraliśmy 3:0, ale w pierwszej połowie było bardzo chaotycznie i nerwowo. Aczkolwiek stwarzaliśmy sobie sytuacje do zdobycie bramki. Mam jednak wiele zastrzeżeń do prowadzenia gry przez moich piłkarzy. Za cały mecz należy ich pochwalić, bo wybrnęli z tego chaosu i do końca kontrolowaliśmy wynik meczu. Zagraliśmy na zero z tyłu, bez żadnej kontuzji, więc same plusy.

Dariusz Kozubek (Spartakus Daleszyce) Motor wygrał zasłużenie. Stworzył sobie kilka okazji do strzelenia bramek, a wykorzystał trzy po naszych błędach. Zabrakło przerwania akcji, co na tak fajnym boisku, z dobrym przeciwnikiem, nie powinno się zdarzać. Ale błędy się zdarzyły i Motor bezlitośnie je wykorzystał. A mógł strzelić jeszcze dwie, trzy bramki. My w ogóle nie mieliśmy siły rażenia z przodu. Trzech podstawowych zawodników jest kontuzjowanych.

Motor Lublin – Spartakus Daleszyce 3:0 (2:0)
Bramki: Kato 39, Piekarski 43, Kaczmarek 70
Motor: Socha – Falisiewicz, Tadrowski, Gieraga, Kowalczyk, Piekarski, Tymosiak, Kaczmarek (82 Gąsiorowski), Kato (61 Stachyra), Kamiński (61 Michota), Oziemczuk (71 Zaniewski). Trener: Jacek Magnuszewski
Spartakus: Kołomański – Ostrowski (83 Stefański), Gębura, Senderowski, Kaczmarek, Kidoń (89 Sitarz), Kaleta (64 Wołowiec), Szmalec, Blicharski, Sot (64 Zdeb), Jeziorski. Trener: Dariusz Kozubek
Żółte kartki: Oziemczuk, Tadrowski
Widzów: 1652
Sędziował: Maciej Łamasz z Jarosławia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Japończyk Yasuhiro Kato strzelił gola w debiucie w barwach Motoru Lublin - Kurier Lubelski

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski