Dzień pierwszy (wtorek) to iście bombowe otwarcie: w kamienicy przy ul. Lubartowskiej 30A, gdzie swoje lokum ma Pracownia Ładno, wystąpił z włoska brzmiący twór jazzowy: Skerebotte Fatta, czyli duet: Janek Małkowski (saksofon) i Dominik Mokrzewski (perkusja). Duch Alberta Aylera i Coltrane’a utrzymywał się nad kamienicą jeszcze długo po koncercie.
Środa to diametralna zmiana klimatu: z dość dużej przestrzeni Pracowni Ładno trafiliśmy na ul. Bramową pod strzechę Świętego Spokoju. Czy można zrobić koncert w małym pomieszczeniu działającym na co dzień jako sklep z płytami winylowymi? Okazuje się, że można. Wyjątkowości miejsca doświadczył Zbyszek Chojnacki w oryginalnym występie na akordeon podkręcany elektroniką. Choć początkowo miałem obawy, czy akordeon solo może stworzyć jazzowy klimat to Chojnacki skutecznie moje wątpliwości rozwiał. Kilka razy sięgnął też po środki nieszablonowe (np. krzesło) pokazując na czym polega siła prawdziwej improwizacji.
Czwartek był trzecim i zarazem ostatnim dniem „Jazzu w Mieście”. Tym razem publiczność powędrowała na ul. Popiełuszki do Galerii Labirynt. W nieco industrialnej przestrzeni kameralne Trio_io prezentowało się nad wyraz ciekawie. Zofia Ilnicka (flet), Łukasz Marciniak (gitara) i Jakub Wosik (skrzypce) w harmonijnej kooperacji snuli akustyczne dźwięki i melodie. Z jednej strony może dziwić, czemu organizatorzy zaprosili na festiwal raczej nie-jazzowy zespół, z drugiej jednak, ich obecność pokazuje, iż obrzeża jazzu są bezkresne. I to jest w tym wszystkim najpiękniejsze!
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?