Jechałem na „Hołdzie pruskim”. Historia, której nie znacie

Czytaj dalej
Fot. JN
Joanna Nowicka

Jechałem na „Hołdzie pruskim”. Historia, której nie znacie

Joanna Nowicka

„Hołd pruski” ma blisko cztery metry wysokości i osiem szerokości. Jest jednym z bardziej znanych dzieł Jana Matejki. Dziś dumnie prezentuje się w krakowskich Sukiennicach, ale nie byłoby to możliwe, gdyby 79 lat temu grupa ludzi nie ryzykowała życia, by uratować obraz przed nazistami. Świadkiem tych zdarzeń był pewien chłopiec, dziś 90-letni mężczyzna. Poznajcie jego niezwykłą historię.

Siedemnasty listopada 1939 roku. Tarnów. Przez miasto jedzie ciężarówka. W szoferce dwóch mężczyzn, z tyłu dwie kobiety, kilku żandarmów i dzieci - 11-letni chłopiec i 3-letnia dziewczynka. Samochód zatrzymuje niemiecka policja. Kontrola jest szczegółowa. Gdzie, po co, na jak długo? Pytają o ogromną skrzynię na pace. Mężczyzna z szoferki odpowiada po niemiecku, że jest pusta, potem będzie w niej sól z Wieliczki. - Nie wypakowujmy, nie otwierajmy, jest zimno i późno, dzieci marzną - przekonuje Niemców i wyjmuje z szoferki dwa litry spirytusu. To pomaga. Ciężarówka rusza dalej. To dobrze. Nawet bardzo dobrze. W skrzyni podróżuje „Hołd pruski”.

Historia jak z powieści sensacyjnej. Zapiera dech w piersiach. Przeczytaj nasz artykuł.

Pozostało jeszcze 84% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Joanna Nowicka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.