Jej pacjentka cierpiała miesiącami. Emerytowana dentystka z Lublina zasiądzie na ławie oskarżonych

Wszystko zaczęło się w kwietniu 2017 r. Mieszkanka Lublina przyszła do gabinetu Joanny L. Dentystka od lat opiekowała się jej uzębieniem.

Pacjentce brakowało dwóch górnych zębów. Joanna L. zaproponowała jej uzupełnienie braków i wykonanie mostu na włóknie szklanym. Dwa miesiące później nowe zęby zostały umieszczone w ustach pacjentki.

Spokój nie trwał długo. Parę tygodni później kobieta znów zgłosiła się do dentystki. Skarżyła się na stan zapalny. Później pojawił się ból. Kolejne badania i próby leczenia nie przyniosły poprawy. Ból utrzymywał się. Był luty 2019 r, kiedy po zastosowaniu jednego z leków, pacjentka pojawiła się w gabinecie z wysypką. Później kontynuowała leczenie w innych placówkach.

Śledztwo przeciwko Joannie L. wszczęła Prokuratura Rejonowa Lublin-Północ. Akt oskarżenia przeciwko 65-latce właśnie trafił do Sądu Rejonowego Lublin-Zachód.

„W sposób nieprawidłowy, niezgodny ze wskazaniami wiedzy i sztuką medyczną [Joanna L. - przyp. red.] przeprowadziła leczenie” - czytamy w akcie oskarżenia. I dalej: „[oskarżona] nieumyślnie spowodowała u pokrzywdzonej przeciążenie w zgryzie, powstanie dźwigni w moście protetycznym oraz wystąpienie wielomiesięcznych dolegliwości bólowych”.

Na niekorzyść dentystki przemawiały nie tylko zeznania pacjentki, ale też opinia biegłych z zakresu medycyny sądowej z Łodzi.

Według lekarzy, Joanna L. zaniechała wykonania zdjęcia pantomograficznego pacjentki. Stwierdzili też inne nieprawidłowości na etapie leczenia. W ocenie biegłych, „nieprawidłowy sposób leczenia pokrzywdzonej spowodował naruszenie czynności narządu żucia trwający powyżej siedmiu dni i pogorszenie stanu psychicznego”.

Zdaniem ekspertów, dentystka powinna uzyskać pisemną zgodę pacjentki na leczenie i poinformować ją o ewentualnych możliwych powikłaniach.

Prokuratura oskarżyła dentystkę o spowodowanie uszczerbku na zdrowiu pacjentki. Grozi jej za to grzywna, kara ograniczenia wolności lub do roku pozbawienia wolności.

Joanna L. nie przyznała się do popełnienia zarzucanych jej czynów. Twierdzi, że działała zgodnie ze wskazaniami wiedzy i sztuki medycznej. Odmówiła składania wyjaśnień. Obecnie 65-latka przebywa na emeryturze. Prokuratura nie zdecydowała się na jej aresztowanie.