Jerzy Bereś należy do tego pokolenia, które pierwsze, artystyczne kroki stawiało na wystawie "Przeciw wojnie, przeciw faszyzmowi" w warszawskim "Arsenale". Pokazał wówczas całopostaciowy portret nauczyciela Xawerego Dunikowskiego. Wkrótce zrobił zwrot o 180 stopni. Odrzucił tradycyjny warsztat na rzecz inscenizowanych "manifestacji".
Drewno, ciało, religijne nazewnictwo - to wyznaczniki, z którymi kojarzy się jego twórczość. Jest w niej wiele ironii. "Klaskacz" służył do generowania mechanicznego aplauzu, "Dreptak" mógł znaleźć zastosowanie przy pochodach, "Lizak" (zarys pośladków w zestawieniu ze skórzanym językiem) był symbolem tego, którędy iść, aby zrobić karierę. W ten sposób punktował PRL-owskie zniewolenie. A jak artysta puentuje rzeczywistość dzisiaj?
"Taczki polityczne", które można zobaczyć w Lublinie, wskazują na impas. Konstrukcja jest w sam raz dla reprezentantów przeciwnych opcji politycznych. Niebieskie i czerwone siedzenia skierowane są w przeciwne strony. W ten sposób się nigdzie nie zajedzie, chyba że taczka pęknie na dwie części.
Zobaczymy także m.in."dokumenty rzeczowe" z manifestacji. Oba pojęcia są ważne, bo powstanie dokumentu, to - jak zaznacza autor - jeden z celów manifestacji. Jej uczestnicy podpisują się na konkretnym przedmiocie, na którym widnieją data i miejsce. W ten sposób uwierzytelniają to, co się stało. A dzieje się dużo - Bereś został nawet oskarżony o bezczeszczenie europejskiej flagi, toteż w czasie kolejnej odsłony "Manifestacji europejskiej" na nagim ciele wypisał słowo "Love".
Pomimo że autor sięga po prowokację, nie ma w tym chęci szokowania. Wręcz przeciwnie, na wzór romantyków wierzy w posłannictwo artysty, jako przekaźnika pewnych wartości. Zależy mu na kontakcie z odbiorcą, lubi, żeby go pytać, co miał na myśli.
Obok spraw związanych ze sferą publiczną na sercu leży mu sfera sztuki. Wdawał się w polemiki z teoriami Kantora czy Duchampa (powstała seria "Dysput" i "Dialogów"). Rozbieżność wizji spowodowała zawieszenie przyjaźni z Tadeuszem Kantorem na dziewiętnaście lat. Podczas gdy Kantor szedł w kierunku teatru happeningowego w "Kurce wodnej", Bereś sprzeciwiał się pojęciom zarówno "happeningu" jak i "performance". W odróżnieniu od tych form manifestacje cechowały, jak sam mówił: "cel, program i znaczeniową nośność".
Jego drewniane prace powstają z naturalnych surowców. Siermiężna forma więcej ma wspólnego z ciosem siekiery niż z wielogodzinnym dążeniem do ujarzmienia materii. Bereś nie stara się zresztą jej ujarzmiać, odkrywa bryłę w już zastanym kawałku przyrody - pniu czy kamieniu.
Jerzy Bereś, Galeria Sztuki Sceny Plastycznej KUL, Rynek 8, wt. - sob. godz. 11.30 - 16.30, nd. 11.00 - 16.00
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?