Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jerzy Bereś w Lublinie. Romantyk wśród prowokatorów

Sylwia Hejno
Jerzy Bereś (z lewej) w Galerii Sztuki Sceny Plastycznej KUL i Leszek Mądzik
Jerzy Bereś (z lewej) w Galerii Sztuki Sceny Plastycznej KUL i Leszek Mądzik Małgorzata Genca
Parafrazując powiedzenie Woltera, gdyby w Polsce Ludowej nie było Jerzego Beresia, należałoby go wymyślić. Prace wciąż zaangażowanego, osiemdziesięcioletniego artysty pokazuje galeria Sceny Plastycznej KUL.

Jerzy Bereś należy do tego pokolenia, które pierwsze, artystyczne kroki stawiało na wystawie "Przeciw wojnie, przeciw faszyzmowi" w warszawskim "Arsenale". Pokazał wówczas całopostaciowy portret nauczyciela Xawerego Dunikowskiego. Wkrótce zrobił zwrot o 180 stopni. Odrzucił tradycyjny warsztat na rzecz inscenizowanych "manifestacji".

Drewno, ciało, religijne nazewnictwo - to wyznaczniki, z którymi kojarzy się jego twórczość. Jest w niej wiele ironii. "Klaskacz" służył do generowania mechanicznego aplauzu, "Dreptak" mógł znaleźć zastosowanie przy pochodach, "Lizak" (zarys pośladków w zestawieniu ze skórzanym językiem) był symbolem tego, którędy iść, aby zrobić karierę. W ten sposób punktował PRL-owskie zniewolenie. A jak artysta puentuje rzeczywistość dzisiaj?

"Taczki polityczne", które można zobaczyć w Lublinie, wskazują na impas. Konstrukcja jest w sam raz dla reprezentantów przeciwnych opcji politycznych. Niebieskie i czerwone siedzenia skierowane są w przeciwne strony. W ten sposób się nigdzie nie zajedzie, chyba że taczka pęknie na dwie części.

Zobaczymy także m.in."dokumenty rzeczowe" z manifestacji. Oba pojęcia są ważne, bo powstanie dokumentu, to - jak zaznacza autor - jeden z celów manifestacji. Jej uczestnicy podpisują się na konkretnym przedmiocie, na którym widnieją data i miejsce. W ten sposób uwierzytelniają to, co się stało. A dzieje się dużo - Bereś został nawet oskarżony o bezczeszczenie europejskiej flagi, toteż w czasie kolejnej odsłony "Manifestacji europejskiej" na nagim ciele wypisał słowo "Love".

Pomimo że autor sięga po prowokację, nie ma w tym chęci szokowania. Wręcz przeciwnie, na wzór romantyków wierzy w posłannictwo artysty, jako przekaźnika pewnych wartości. Zależy mu na kontakcie z odbiorcą, lubi, żeby go pytać, co miał na myśli.

Obok spraw związanych ze sferą publiczną na sercu leży mu sfera sztuki. Wdawał się w polemiki z teoriami Kantora czy Duchampa (powstała seria "Dysput" i "Dialogów"). Rozbieżność wizji spowodowała zawieszenie przyjaźni z Tadeuszem Kantorem na dziewiętnaście lat. Podczas gdy Kantor szedł w kierunku teatru happeningowego w "Kurce wodnej", Bereś sprzeciwiał się pojęciom zarówno "happeningu" jak i "performance". W odróżnieniu od tych form manifestacje cechowały, jak sam mówił: "cel, program i znaczeniową nośność".

Jego drewniane prace powstają z naturalnych surowców. Siermiężna forma więcej ma wspólnego z ciosem siekiery niż z wielogodzinnym dążeniem do ujarzmienia materii. Bereś nie stara się zresztą jej ujarzmiać, odkrywa bryłę w już zastanym kawałku przyrody - pniu czy kamieniu.

Jerzy Bereś, Galeria Sztuki Sceny Plastycznej KUL, Rynek 8, wt. - sob. godz. 11.30 - 16.30, nd. 11.00 - 16.00

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski