Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jerzy Głogowski, były żużlowiec Motoru Lublin: "Chcieliśmy z bliska zobaczyć mistrza świata"

Krzysztof Nowacki
Jerzy Głogowski w towarzystwie Hansa Nielsena
Jerzy Głogowski w towarzystwie Hansa Nielsena Wojciech Szubartowski

30 lat temu w Motorze Lublin zadebiutował Hans Nielsen. Pan był w tej drużynie. Jak wspomina tamten mecz?
Awans do pierwszej ligi był dla nas dużym sukcesem. A potem dowiedzieliśmy się, że w naszej drużynie będzie jeździł mistrz świata. To było wielkie przeżycie. Podobnie, jak kibice oczekiwaliśmy jego przyjazdu. Chcieliśmy z bliska zobaczyć mistrza świata, jakie ma motocykle. W tamtych czasach była duża różnica w sprzęcie, którym dysponowaliśmy w Polsce a tym, który miała światowa czołówka. Do nas docierały jedynie pojedyncze części. Gdy Hans przyjechał i zobaczyliśmy jego oraz jego motocykle, to byliśmy pod wrażeniem. Motocykl stał w parkingu, my obserwowaliśmy i przez tłumacza pytaliśmy się Hansa czy możemy dotknąć, zobaczyć. Pamiętam, że gdy jego motocykl był grzany, to pozwolił mi samemu to robić, sprawdzić sprzęgło, działanie silnika. To był inny sprzęt i każdy z nas był pod wrażeniem. Ale to w końcu był mistrz świata, więc i sprzęt miał na najwyższym poziomie.

Waszym przeciwnikiem był wtedy ROW Rybnik, a Hans Nielsen poprowadził zespół do wygranej 50:40.
Byliśmy pewni, że będzie dużym wzmocnieniem dla zespołu. Zazwyczaj jak drużyna wchodzi do wyższej ligi, to przegrywa i po roku spada. U nas wyższa liga także bardzo różniła się poziomem. Działacze więc wzmocnili skład, a w pierwszym meczu naszym przeciwnikiem była drużyna z Rybnika. Wówczas bardzo mocny zespół i nawet z mistrzem świata obawialiśmy się tego meczu. Niedawno nawet kibice z Rybnika przysłali mi zdjęcie, jak na prezentacji rozmawiam z zawodnikami ROW. Wspomnienia wróciły. Nie było łatwo, ale wygraliśmy różnicą 10 punktów, a Nielsen przegrał w jednym wyścigu.

Ale atmosfera na stadionie była niesamowita. Wszyscy, bo i kibice, zawodnicy i działacze, oczekiwaliśmy startu mistrza świata. Mecz był 1 kwietnia, więc oczywiście mało kto wierzył w przyjazd Nielsena. Mówiono, że to pewnie żart primaaprilisowy, żeby ściągnąć na stadion więcej kibiców.

I ja nigdy, na żadnym stadionie nie widziałem tylu kibiców, co wtedy. Nie było miejsca. Ludzie stali na dachach, byli na drzewach, wszędzie. Wyszedłem na tor i widziałem, jaka ciasnota jest na trybunach. Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek jeszcze jeździł przy tak licznej publiczności. Trybuny niosły nas, doping i atmosfera bardzo nas motywowała. Chcieliśmy walczyć do ostatniego metra i przywozić punkty. Wiedzieliśmy, że Hans sam meczu nie wygra i każdy z nas musi dołożyć cegiełkę. Udało się. Ogromne przeżycie i wielka radość.

Spoglądaliście na mistrza?
Cały czas obserwowaliśmy. Podpatrywaliśmy go na starcie, podziwialiśmy jego sylwetkę na motocyklu. Jeździł bezkolizyjnie, nikomu krzywdy nie robił. Najważniejszy był start i nabranie pełnej prędkości. Potem często nam podpowiadał, na przykład jak ustawić sprzęgło. Wcześniej nie przywiązywaliśmy do tego tak dużej uwagi, ale to też dlatego, że mieliśmy gorszej jakości sprzęt. Z przyjściem Nielsena do polskiej ligi zaczęła się również rewolucja sprzętowa. Hans był wzorem do naśladowania. Wzorem zawodnika, który innym służył przykładem i pomocą. Podpowiadał jak jeździć, jak przygotowywać sprzęt i później prezentować się na torze. Coś wspaniałego.

30 lat temu w Motorze Lublin zadebiutował Hans Nielsen. Zoba...

Czyli mistrz świat nie chował się tylko chętnie dzielił się swoim doświadczeniem?
Nie znaliśmy angielskiego, ale przy pomocy tłumacza przekazywał nam wiele rzeczy. Miał swojego mechanika, ale sam też sprawdzał sprzęgło, czy ciśnienie w oponie. Był perfekcjonistą. Gdy wyjeżdżał na tor, wiadomo było, że będzie walczył o zwycięstwo. Innej alternatywy nie było. Wniósł też wiele kolorytu. Wszystko pięknie wyglądało, kombinezon i motocykl. Podpatrywaliśmy, jak dopasowuje motocykl do nawierzchni, jak kopał butem przed startem, aby poznać tor. Później często przekazywał nam, jak ustawić motocykle.

Nielsen był zawodnikiem, który jeśli mógł, to pomagał koledze z pary?
Tak, ale mówił, że ten kolega musi za nim nadążać. Jeżeli był blisko, to starał się mu pomóc, ale jak zostawał z tyłu, to nie mógł nic zrobić i odjeżdżał. Trenerzy przypominali, żeby mocniejszy z pary spojrzał na pierwszym wirażu na kolegę i czasami udawało się trochę zwolnić, przyblokować przeciwnika. Tak samo robił Hans. Jeździł bezpiecznie, nie faulował, miał dużą kulturę jazdy. Wiedział, że ma następny mecz, a kontuzja wyeliminuje go z jazdy. To również u niego podpatrywaliśmy i zawodnicy bardziej się szanowali, zaczęli zostawiać miejsce przy bandzie jeśli rywal był szybszy.

Duńczyk jeździł w czterech ligach, więc był osobą bardzo zajętą. Pewnie trudno było z nim dłużej porozmawiać?
Po meczu zaraz jechał na lotnisko. Często kierowcy, który go woził mówiliśmy, że mamy do Hansa pytania i chcielibyśmy, żeby znalazł chwilę i nam podpowiedział kilka wskazówek. Na treningi nie przyjeżdżał, ponieważ nie były mu potrzebne. My trenowaliśmy przez dwa dni i potem mieliśmy mecz. Nielsen natomiast tak często startował, że jeździł z meczu na mecz. Poza polską ligą miał jeszcze ligę duńską, szwedzką i angielską. Mechanicy tylko przygotowywali mu i podstawiali motocykle. On przyjeżdżał, wsiadał i walczył. Dzisiaj także polscy zawodnicy już jeżdżą w różnych ligach i też mają dużo startów. Kiedyś na treningach żużlowcy ścigali się między sobą, a teraz nie ma takiej potrzeby. Zawodnik często sam „wyskoczy” na tor, żeby dopasować ustawienia silnika i tyle.

Przyjazd zagranicznych zawodników zmienił podejście do żużla Polaków?
Czołowi wtedy polscy żużlowcy, Jankowski, Huszcza, startowali na zachodzie, ale często przegrywali, bo brakowało im dobrego sprzętu. Ale w końcu i do nas zaczął docierać. Dzięki obecności w naszej lidze Nielsena, a później innych zagranicznych zawodników, polscy żużlowcy mieli kogo podpatrywać. Pojawili się sponsorzy, można było też sprowadzać lepsze części. A zdolna młodzież u nas była zawsze. Potrzebowała tylko sprzętu z zachodu. To w końcu do nas dotarło i dzisiaj mamy w Polsce najlepszą ligę świata.

Hans Nielsen jest już w Lublinie. Na początek zagrał w golfa z Marcinem Wójcikiem

Hans Nielsen jest już w Lublinie. Zagrał w golfa z Marcinem ...

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski