Norwegowie kuszą przyszłych pracowników przede wszystkim wysokimi zarobkami. Minimalna stawka za godzinę dla wykwalifikowanego pracownika wynosi 126 koron (czyli niemal 60 zł). Oznacza to, że w najgorszym razie w niespełna 2 tygodnie pracy można zarobić tyle, ile w Śląskiem wynosi obecnie średnia (dodajmy, że całkiem niezła na tle innych regionów Polski) pensja w sektorze przedsiębiorstw. Trudno zatem się dziwić, że wokół stoisk norweskich pracodawców zainteresowanych nie brakowało.
- Jakby mnie dziś przyjęli, to od razu bym pojechał. U nas nie ma perspektyw, nie ceni się fachowców - odgrażał się jeden z mężczyzn, którego spotkaliśmy podczas katowickich targów.
Maciej Pilawski, który niedawno skończył studia i ma w kieszeni dyplom inżyniera, już tak zdeterminowany nie był, choć on również zachwalał warunki, jakie czekają Polaków w Skandynawii.
- Wiem, bo sam pracowałem w Norwegii - zaznaczył na samym początku rozmowy.
Jak mówi, poza dobrą pensją pracownik może liczyć na stabilność zatrudnienia.
- Nie trzeba się martwić, że straci się pracę. Podatki są wysokie, ale płacąc je, nie interesuje cię już żadne ubezpieczenie czy hospitalizacja - to jest zapewnione. A minusy? Pogoda. Na 365 dni roku przez 300 pada deszcz - śmieje się Maciej Pilawski.
Przeszkodą uniemożliwiającą zdobycie kontraktu w Norwegii może być nieznajomość języka angielskiego. Jak jednak przyznała nam Małgorzata Kuczkowska z firmy Fosdalen, i na to znalazł się sposób.
- Pracujemy w grupach, więc na każdą grupę staramy się przydzielić brygadzistę, który zna język i w razie czego może pomóc w tłumaczeniu. Dla nas najważniejsze jest doświadczenie pracownika - mówi Kuczkowska. Jak dodaje, na około 500 pracowników zatrudnianych obecnie przez firmę, około 1/3 pochodzi ze Śląska.
Kolejni mieszkańcy naszego regionu zapewne niebawem pójdą w ich ślady. Kandydaci do pracy w Skandynawii nie chcą jednak kupować "kota w worku".
- Jakie będzie zakwaterowanie? Czy sobota i niedziela są wolne? Czy będzie dostęp do internetu? A co z alkoholem? Czy w czasie przerwy mogę sobie wypić piwo do obiadu, bo słyszałem od jednego z pracujących w Norwegii znajomych, że pracodawca domagał się prohibicji nawet w czasie, kiedy się nie pracuje - dopytywał Ryszard, spawacz ze Świętochłowic.
Ci, którzy już mieli okazję pracować w "krainie trolli" mówią, że na warunki pobytu nie można narzekać. Trzeba natomiast zapomnieć o niektórych przyzwyczajeniach, chociażby o wykłócaniu się z policjantami drogówki.
- Mandaty są bardzo wysokie, a fotoradarów jest mnóstwo i wszystkie działają. Trzeba jeździć przepisowo - zapewnia Maciej Pilawski.
Najgorzej w rejonie Bytomia, Częstochowy i Sosnowca
Pod koniec września bez pracy w województwie śląskim było ponad 192 tysiące osób - to o 16 tysięcy więcej niż rok temu (mniej wtedy było natomiast ofert pracy). Większość z bezrobotnych to kobiety.
Najgorsza sytuacja utrzymuje się w podregionach bytomskim, częstochowskim i sosnowieckim, gdzie stopa bezrobocia wynosi odpowiednio: 14,7; 14,6 i 13,6 procent. W Myszkowie - i to jest niechlubny wojewódzki rekord - bez pracy pozostaje aż 19 procent mieszkańców.
Na drugim biegunie są podregiony: tyski (6,3 proc.), katowicki (7,2 proc.) i rybnicki (8,6 proc.), aczkolwiek nawet tam w stosunku do sierpnia liczba bezrobotnych wzrosła.
*Wypadek w Kozach. 20-latka zażyła amfetaminę i zabiła na przejściu dla pieszych dwóch chłopców ZDJĘCIA I WIDEO
*Budowa dworca w Katowicach: Hala, perony ZDJĘCIA i WIDEO
*Przewozy Regionalne umierają w woj. śląskim [ZDJĘCIA]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?