Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jest z Lublina, ale to nie przeszkadza mu skakać na nartach

Kamil Wojdat
Kamil Wojdat
(Dla Rafała zawody w Skawicy były czwartymi, poczynając od 2021 roku, w których wystartował)
(Dla Rafała zawody w Skawicy były czwartymi, poczynając od 2021 roku, w których wystartował) Materiały prywatne
Rafał Zastawny, uczeń klasy maturalnej XXIII LO w Lublinie, to być może jedyny skoczek narciarski w naszym mieście. W realizacji tej niełatwej, jak na lubelskie warunki pasji, wspiera go tata, pan Mirosław.

Myślę, że pierwsze swoje skoki oddałem w wieku 7-8 lat. Tak standardowo, na skoczni podwórkowej, gdzie rekord wynosił może dwa metry. Później miałem długą przerwę, aż przed dwoma laty w wąwozie wspólnie z tatą wybudowaliśmy już większą skocznię i od tego czasu tak sobie skacze – mówi Rafał Zastawny.

W niedzielę, 12 lutego, dla swojej pasji pokonał przeszło 800 kilometrów. W Skawicy wystartował bowiem w amatorskich mistrzostwach Polski południowej. W klasyfikacji juniorów uplasował się na 4. miejscu, ale pod względem liczby kilometrów, które musiał przebyć, aby wziąć udział w zawodach, nie miał sobie równych. W podróż z tatą wyruszyli skoro świt. Wyprawa nie obyła się bez przygód.

Z Lublina do Makowa Podhalańskiego pojechaliśmy pociągiem, o 5:00 rano. Dotarliśmy około 11:00. Zostało nam się jeszcze dostać do Skawicy (ok. 13 kilometrów – przyp. red.), gdzie o 12:30 miały rozpocząć się zawody. Bus nie przyjeżdżał, więc postanowiliśmy udać się w tamtą stronę pieszo licząc, że po drodze złapiemy „stopa”. Niestety to nie wyszło, a spóźniony bus nas minął, nie zatrzymując się – śmieje się 17-latek. – Zadzwoniliśmy więc do organizatorów i ktoś po nas przyjechał. Koniec końców dotarliśmy – dodaje.

Lublinianin w pierwszej serii pofrunął na odległość 24 metrów. W drugiej nieco mniej, bo 16. Udział w zawodach Rafał wziął praktycznie z marszu, bo mimo chęci, w tym roku zbyt wiele szans na realizowanie hobby, z powodu warunków pogodowych, nie miał. – Nie jest łatwo skakać na nartach w Lublinie. W grudniu wybudowaliśmy skocznię przy Globusie. Poświęcaliśmy na to po kilka godzin dziennie, przez około trzy dni. Wyglądało to naprawdę ładnie. Myślę, że można było na niej osiągnąć odległość nawet około dziesięciu metrów. Jeden dzień Rafał poskakał, a potem przyszła odwilż i wszystko się stopiło. Później zima już nie wróciła w takim stopniu, żeby znowu móc poćwiczyć. Co prawda byliśmy na feriach w Bukowinie Tatrzańskiej, więc można było trochę pojeździć na nartach, ale to wszystko. Też się zdziwiłem, że Rafał tak po prostu odważył się pojechać i skoczyć w Skawicy – wyjaśnia tata, pan Mirosław Zastawny. Jak sam o sobie mówi: „menedżer, impresario i szofer Rafała”. To dzięki niemu syn pokochał narciarstwo. – Bardzo wcześnie rozpoczął swoją przygodę z nartami. Przyznam, że ja w nim zaszczepiłem tę pasję. Już jako półtoraroczne dziecko stawiał pierwsze kroki na nartach. Fascynacja skokami, pod wpływem świetnych wyników naszych reprezentantów, przyszła natomiast sama – wspomina pan Mirosław.

Tą dyscypliną sportu interesuję się niemal od zawsze. Traktuje to oczywiście jako pasję. Teraz raczej już za późno, aby wiązać ze skokami swoją przyszłość, ale jakbym miał okazję sprawdzenia swoich sił na zajęciach z profesjonalnym trenerem, to oczywiście bardzo chętnie bym się na to zgodził – mówi natomiast Rafał. – Moim idolem jest Dawid Kubacki. Był nim jeszcze zanim zaczął osiągać sukcesy. Te przyszły dopiero po czasie. Dlatego tym bardziej podziwiam jego wytrwałość. Zawsze konsekwentnie dążył do celu. To w pewnym sensie mój autorytet, zarówno na skoczni jak też poza nią, w życiu – dodaje.

Rafał to być może jedyny skoczek narciarski w Lublinie. – Możliwe, choć nigdy się nad tym nie zastanawiałem – śmieje się.

Może nie wszyscy pamiętają, ale swego czasu skocznia w naszym mieście, na Węglinie, stała. Ba, cieszyła się dużą popularnością. Na „Krokiewce” odbywały się mistrzostwa Polski wschodniej, a w latach 2011-2012 były nawet plany, aby zbudować nowy, bardziej profesjonalny obiekt o punkcie konstrukcyjnym 25 metrów. Te plany spełzły na niczym.

Krokiewka: Mistrzostwa w skokach narciarskich za nami

Pamiętam, że były takie pomysły. Nigdy jednak nie myślałem, żeby kogokolwiek znowu o to zapytać. A może, gdyby taki obiekt był, to faktycznie chłopcy w naszym mieście by się zainteresowali tą dziedziną sportu. Nawet amatorom pewnie sprawiłoby to radość – uważa pan Mirosław.

Podobnie myśli Rafał. – Moim zdaniem brakuje skoczni, nie tylko w Lublinie, ale i całej Polsce. Myślę, że jest wielu pasjonatów, którzy chcieliby spróbować swoich sił, ale nie mają zwyczajnie gdzie. Szkoda… – kończy maturzysta.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski