Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Jesteś Bogiem" jak "Sprawa Gorgonowej" czy "Obywatel Kane"?

Marcin Kostaszuk
Marcin Kostaszuk
"Obywatel Kane" Orsona Wellesa powstał mimo ogromnych nacisków potężnego magnata prasowego Williama Hearsta, który był pierwowzorem  tytułowego bohatera
"Obywatel Kane" Orsona Wellesa powstał mimo ogromnych nacisków potężnego magnata prasowego Williama Hearsta, który był pierwowzorem tytułowego bohatera Archiwum dystrybutora
Czy artystom wolno żonglować losami prawdziwych osób w filmie fabularnym? Burza wokół filmu "Jesteś Bogiem" nie jest pierwszym pretekstem do odpowiedzi na to pytanie. 33 lata temu, w trakcie podobnego sporu o film "Sprawa Gorgonowej", nawet Andrzej Wajda nie zdołał przekonać sądu, że wystarczy zmienić nazwisko bohatera, by uniknąć odpowiedzialności.

Tocząca się w poznańskim Sądzie Okręgowym sprawa o naruszenie wizerunku wydawcy rapu Krzysztofa Kozaka przez twórców filmu "Jesteś Bogiem" budzi wielkie emocje - głównie ze względu na popularność dzieła, które obejrzało blisko 1,5 miliona widzów. Oznacza to, że fabularyzowana historia hip-hopowego zespołu Paktofonika i jego tragicznie zmarłego lidera Magika jest najchętniej oglądanym polskim filmem kinowym w 2012 roku. Jego znaczenie podkreślili też krytycy, o czym świadczy sześć nagród festiwalu w Gdyni, trzy "Złote Kaczki" miesięcznika "Film" oraz nagroda dla reżysera Leszka Dawida na Festiwalu Młodego Kina Wschodnioeuropejskiego w Cottbus.

Dokładnie 35 lat temu, w listopadzie 1977 roku na ekrany polskich kin wszedł film o podobnym charakterze i ciężarze gatunkowym. W dramacie sądowym "Sprawa Gorgonowej" reżyser Janusz Majewski zrekonstruował wydarzenia związane z głośnym procesem, jaki w 1932 roku rozpalił polską opinię publiczną. Oskarżoną była w nim Rita Gorgonowa, pomoc domowa, której nieformalny związek z zatrudniającym ją inżynierem Henrykiem Zarembą doprowadził do tragedii - zamordowana została córka inżyniera. Mimo wielu wątpliwości Gorgonową skazano za zabójstwo na karę śmierci, którą zamieniono na 8 lat więzienia. Wartością filmu nie była chłodna relacja, ale też oskarżenie wymiaru sprawiedliwości o uleganie presji żądnej krwi publiczności.

"Sprawa Gorgonowej" dziś zaliczana jest do klasyki polskiego kina - także ze względu na obsadę, w której znaleźli się m.in. Ewa Dałkowska, Roman Wilhelmi, Aleksander Bardini, Andrzej Łapicki i Wojciech Pszoniak. Ten ostatni zagrał biegłego sądowego, którego stronnicza, nierzetelna opinia przechyla szalę na niekorzyść oskarżonej. Według filmowców postać tę "ulepiono" z kilku osób, ale dla obserwatorów procesu i historyków było jasne, że pierwowzorem tej postaci - niewymienionej w filmie z nazwiska! - był światowej sławy specjalista medycyny sądowej profesor Jan Olbracht. Film ukazał się 9 lat po jego śmierci i 45 lat po wydarzeniach będących tematem filmu, ale o jego cześć postanowił walczyć noszący to samo imię i nazwisko bratanek (profesor zmarł bezpotomnie), który oskarżył filmowców o uwłaczanie pamięci zmarłego i zażądał wycięcia kilku scen z udziałem Pszoniaka ze wszystkich kopii filmu.

Filmowcy bronili się wówczas podobnie, jak dziś twórcy "Jesteś Bogiem". Twierdzili, że występująca w "Sprawie Gorgonowej" postać biegłego jest fikcyjna i nie było ich zamiarem utożsamienie jej z osobą profesora Olbrachta. - Sprawa likwiduje się w momencie, kiedy nie występują nazwiska - twierdził występujący przed sądem w imieniu Zespołu Filmowego X Andrzej Wajda, podkreślając, że inne postacie występowały pod autentycznymi nazwiskami. Biegły był natomiast anonimowy.

Sąd Najwyższy nie przyznał Wajdzie racji. W uzasadnieniu orzeczenia z 15 listopada 1979 roku czytamy: "Można ogólnie przyjąć, że jeżeli określona postać występująca w dziele sztuki (filmie, literaturze itp.) została przez autora nazwana prawdziwym imieniem i nazwiskiem, obowiązkiem autora jest powstrzymanie się od przedstawienia tej postaci w nieprawdziwym, a niekorzystnym świetle. Podobne zasady obowiązują, gdy wprawdzie autor nie nazywa swego bohatera prawdziwym nazwiskiem a wprowadza tzw. postać z kluczem, jednakże intencją jego jest, aby widzowie czy czytelnicy odszyfrowali właściwą osobę. (…) Inaczej przedstawia się sytuacja, gdy - w dziele sztuki występuje anonimowa postać, posiadająca wprawdzie pewne cechy rzeczywiście istniejącej osoby (żyjącej lub zmarłej), jednakże wprowadzona w celu zilustrowania szerszej tezy dzieła. Na plan pierwszy wysuwają się bowiem wówczas nie indywidualne cechy tej osoby, lecz ideowo­artystyczna wymowa dzieła. Dlatego nie można w takiej sytuacji przypisać twórcy przekroczenia granic swobody twórczej, nawet jeżeli postać tę wyposaży w negatywne cechy, niezbędne dla uwypuklenia zasadniczej tezy dzieła".

W efekcie do wycinania scen z filmu nie doszło. Twórcy z Zespołu Filmowego "X" zostali zobowiązani jedynie do opublikowania w prasie oświadczenia, że nie zamierzali identyfikować fikcyjnej postaci z filmu z osobą profesora Olbrachta.

Co to oznacza dla twórców "Jesteś Bogiem"? Istotne będzie udowodnienie przez nich, że nie chcieli, by widzowie "rozszyfrowali" postać o nazwisku Krzysztof Koza, jako prawdziwego Krzysztofa Kozaka. Zadanie - wydaje się - karkołomne, zwłaszcza, że w kwestiach z jego udziałem pada nie tylko niemal tak samo brzmiące imię i nazwisko, ale też nazwa jego prawdziwej wytwórni płytowej.

- Istotna będzie odpowiedź na pytanie, czy widzowie, a nawet tylko osoby ze środowiska muzycznego będą kojarzyć te dwie osoby. Jeśli tak, wtedy powodowi łatwiej będzie udowodnić, że naruszono jego cześć, pokazując go bez jego zgody w niekorzystnym świetle - mówi profesor Marian Kępiński, wieloletni kierownik Katedry Prawa Cywilnego, a obecnie Katedry Prawa Europejskiego UAM.

Zupełnie z innej perspektywy na sprawę "Jesteś Bogiem" patrzy prof. Marek Hendrykowski, znany poznański filmoznawca.

- Gdyby film Leszka Dawida był dokumentem, musiałby oddawać wiernie rzeczywiste zdarzenia. Ale to jest film fabularny! W takim wypadku, niezależnie od tego czy fikcja komu się kojarzy z jakąś rzeczywistością nie ma mowy o naruszeniu prawa - mówi profesor i wytacza jeszcze jeden mocny argument:

- Gdyby przyjąć, że w filmie fabularnym nie można sportretować w złym świetle osoby, mocno kojarzącej się z realną postacią, to nigdy nie powstałoby na przykład arcydzieło światowego kina, jakim jest "Obywatel Kane" Orsona Wellesa. Cała Ameryka wiedziała, że pierwowzorem postaci był potężny magnat prasowy Williama Hearst, z treścią scenariusza pokrywało się wiele faktów z jego życia. A mimo to nie udało mu się zatrzymać produkcji. Filmowa fikcja może podchodzić pod rzeczywistość bardzo blisko, ale sam fakt, że zbliża się do tej granicy, nie znaczy że ją przekracza - uważa prof. Hendrykowski.

Na razie między zwaśnionymi stronami trwa pojedynek na oświadczenia. Przyczynia się on z jednej strony do służącemu frekwencji szumu wokół filmu, ale też do pogłębienia wiedzy widzów o działalności Krzysztofa Kozaka - a to może w sądzie działać na jego korzyść. Filmowcy już zresztą ponoszą straty - wydane na wniosek adwokata Krzysztofa Kozaka postanowienie sądu uniemożliwia na razie wydanie "Jesteś Bogiem" na DVD, które przed świętami byłoby bestsellerem, jako wymarzony prezent dla zafascynowanych rapem nastolatków. Podobne postanowienie zablokowało dodruk głośnej powieści Andrzeja Żuławskiego "Nocnik", w której w fikcyjnej postaci Esterki powszechnie dopatrywano się związanej wcześniej z autorem aktorki Weroniki Rosati.

Swoboda twórcza czy naruszona nią godność jednostki? Na to pytanie w istocie odpowie Sąd Okręgowy w Poznaniu. Pierwsza rozprawa odbędzie się 18 stycznia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: "Jesteś Bogiem" jak "Sprawa Gorgonowej" czy "Obywatel Kane"? - Głos Wielkopolski

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski