Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Justyna Kowalczyk narzeka, więc... wynik musi być znakomity

Przemysław Franczak
Finka Aino-Kaisa Saarinen zapowiada walkę o sześć medali, Słowenka Petra Majdić o cztery, a ta, która mogłaby je obie przelicytować, czyli bezdyskusyjnie najlepsza narciarka trwającego sezonu, skromnie mówi, że wystarczy jej jeden krążek. Na szczęście Justyna Kowalczyk jest przekorną osoba.

Woli ostudzać nadzieje, by później powiedzieć: "Czułam, że wygram". Oby tak było na igrzyskach w Vancouver. Pierwszy bieg - na 10 km techniką dowolną - już w poniedziałek. Początek o godz. 19.

Na temat Justyny krąży anegdota, że im bardziej narzeka przed startem, im więcej rzeczy jej przeszkadza, tym jest mocniejsza. Jeśli to prawda, w Whistler Olympic Park, gdzie znajdują się biegowe trasy, powinna wyglądać na tle rywalek jak ekspres przy kolejce podmiejskiej.

Niewiele rzeczy jej tutaj pasuje. Trasy za łatwe, śnieg za mokry, kalendarz też nie najlepszy.
- Wolałabym zacząć od konkurencji, w której czuję się mocniejsza - powiada zawodniczka z Kasiny Wielkiej, choć ktoś słabiej zorientowany w realiach miałby problem ze wskazaniem u niej słabych stron. Polka potrafi bowiem w tej chwili zwyciężać na każdym dystansie, każdą techniką. Od sprintu zaczynając, na 30 km kończąc.

Ludzie z jej otoczenia wiedzą jednak, że ona w taki sposób przygotowuje się startów. Tonowanie oczekiwań, uprzedzanie, że coś może nie wyjść, to u niej element walki z presją. Im bliżej startu, tym bardziej ona narasta.

- Jestem zaskakująco spokojna, aż sama się dziwię. To jednak na pewno niedługo pęknie - mówiła Justyna kilka dni temu.
I rzeczywiście. Już w sobotę postanowiła się wyciszyć, nie zamierzała rozmawiać z mediami. Do pierwszego startu chciała przygotować się w najdrobniejszych szczegółach. Jej siedmioosobowy sztab współpracowników przez cały weekend testował narty, smary, tak by dziś dać jej parę optymalnie przygotowanych desek.

- Warunki w Whistler to dla nas wielkie wyzwanie, bo bardzo często się zmieniają - opowiada Rafał Węgrzyn, drugi trener Justyny. - W weekend miał padać deszcz, ale na poniedziałek zapowiadane są przymrozki. Możemy spodziewać się więc wszystkiego i musimy reagować na bieżąco.

Reszta będzie w rękach i nogach Justyny. Dzisiejszy bieg zapowiada się jak dotąd najciekawiej w tym sezonie, lecz wcale nie dlatego, że jego stawką są olimpijskie medale. Po raz pierwszy bowiem zdarzy się, by na trasie rywalizowały wszystkie najlepsze zawodniczki. Kiedy Kowalczyk wygrywała kolejne zawody PŚ, jej znane rywalki przygotowywały się w tajemnicy do startu w igrzyskach. Na ten pierwszy bieg bardzo mocno szykuje się np. Norweżka Marit Bjoergen, która w tym sezonie w zawodach PŚ pokazała się zaledwie kilka razy.

- To w nim będę miała największą szansę na złoto - cytują ją norweskie gazety.
Jak jednak zauważył trener Aleksander Wierietielny, jest więcej zawodniczek, które potencjał mają ogromny, a o ich formie wiadomo niewiele.
- Najpierw jednak trzeba patrzeć na siebie - zastrzega szkoleniowiec. - A Justyna jest dobrze przygotowana do tych igrzysk.

Na starcie staną dziś również Paulina Maciuszek, Kornelia Marek i Sylwia Jaśkowiec, mimowolne bohaterki małej afery z zeszłego tygodnia. Wzniecił ją Stanisław Gubała, pierwszy trener Jaśkowiec, który stwierdził, że polskie biegaczki nie są równo traktowane, a jego myśl można by streścić w zdaniu, że Justyna ma wszystko, a reszta nic. Sposób traktowania zawodniczek mają odzwierciedlać proporcje, że jedna Kowalczyk ma do dyspozycji trzech serwismenow, a pozostałe trzy dziewczyny tylko jednego.
- Jest jak jest. Nie wracajmy już do tego - prosi Sylwia Jaśkowiec. - Mogę tylko zapewnić, że my też damy z siebie na trasie wszystko - obiecuje.

Wrażeń wszystkie mogą mieć mnóstwo. Jak donoszą bowiem lokalne media, w Whistler obudziły się… niedźwiedzie mające nieopodal tras swoje legowiska. Nad bezpieczeństwem zawodników i kibiców czuwają specjalne służby, wyposażone w naboje ze środkami usypiającymi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Justyna Kowalczyk narzeka, więc... wynik musi być znakomity - Gazeta Krakowska

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski