Wielu osobom może wydawać się, że zmiana osiadłego stylu życia i wyjazd w nieznane jest łatwą decyzją. Nic bardziej mylnego. KamperManiacy, czyli Aldona i Daniel, podróżnicy z wieloletnim stażem, do decyzji o Van Life - życiu w kamperze i stałej podróży, dojrzewali długo i stopniowo. Postawili na minimalizm, wyzbywając się dóbr materialnych i wszystkich sytuacji, które ich blokowały. Wspólnie zwiedzili już 26 krajów, z czego zdecydowaną większość odwiedzili, podróżując kamperem.
- Najtrudniej było pozbyć się lęku, że można żyć pasją - mówi małżeństwo. - Przez 14 lat nasze sposoby podróżowania ewoluowały, zaczęliśmy od wczasów organizowanych autokarem, przerobiliśmy też wczasy samolotem, all inclusive i last minute.
Szybko okazało się, że taki sposób podróży nie jest dla Aldony i Daniela wystarczająco swobodny. Zaczęli sami organizować wyjazdy, nocowali w hostelach, hotelach, pod namiotem, czy w schroniskach górskich. Pomimo satysfakcji i poczucia wolności, jakich przysparzały im podróże, czuli, że nie jest to jednak ich upragniony sposób na życie.
Zawsze staraliśmy się, by nasze wyjazdy były niskobudżetowe, ale chcieliśmy zobaczyć jak najwięcej. Przez naszą miłość do przebywania na łonie natury i chęć mobilności, postanowiliśmy kupić kampera i „spać na dziko”.
Dzięki decyzji o kupnie „Groszka” - niedużego, zielonego kampera - koszty podróży KamperManiaków jeszcze bardziej się obniżyły. Małżeństwo wydaje pieniądze jedynie na paliwo i utrzymanie kampera, jedzenie oraz ewentualne atrakcje.
- Van Life to, przynajmniej w naszym przypadku, obniżenie wielu potrzeb do absolutnego minimum - mówią. - Nie ma opłat licznikowych, czynszu, za wodę także nigdy nie płacimy, czasem trzeba jej tylko dłużej poszukać. Prąd mamy z paneli solarnych.
Obiad z ziół i sponsor
Para podkreśla również, że taki styl życia to samowystarczalność i własna praca. Jedyną przeszkodą w podróżach był czas - urlopy zawsze były za krótkie, więc znaleźli sposób na zdalne zarabianie i zebrali oszczędności, by móc ciągle podróżować. By zaoszczędzić, KamperManiacy wykorzystali swoje etaty do maksimum, biorąc nadgodziny i dodatkowe zlecenia, świadomie zrezygnowali też z wielu rozrywek, takich jak kino czy teatr. Żyją skromniej, a przede wszystkim, w większej zgodzie z naturą.
W 2017 roku Aldona i Daniel założyli kanał KamperManiak na YouTube, gdzie prowadzą vlog podróżniczo-karawaningowy. Mają także konto na Instagramie pod tą samą nazwą oraz dwie grupy na Facebooku - „Kampermaniacy” i „Kobieta w Kamperze”. Piszą również bloga www.kampermaniak.pl, gdzie poza opisami podróży, znajdują się również przepisy na zdrowe i tanie potrawy, gdyż kulinaria to ich druga pasja. Para znalazła również patent na niedrogie i naturalne kosmetyki oraz sprzątanie. W trakcie ich obecnego pobytu w Turcji małżeństwo poznaje tamtejsze zioła i techniki survivalu.
- Zrobienie czegoś z niczego sprawia nam dużą frajdę, chociażby ugotowanie posiłku z zebranych na łące ziół, bądź stworzenie wybielającej pasty do zębów
- mówią podróżnicy. - W lipcu 2019 roku wynajęliśmy nasze mieszkanie, sprzedaliśmy auto i inne wartościowe rzeczy. Na stałe przeprowadziliśmy się do kampera i rozpoczęliśmy wyprawę „Kamperem nad Bajkał”.
Przez wzgląd na chęć odwiedzenia nowego kontynentu i pokonania ponad 18 tys. kilometrów dwudziestoletnim kamperem, para postanowiła pozyskać sponsora, co ku ich zdumieniu się powiodło.
Nie ilość się liczy
Pomimo tego że małżeństwo KamperManiaków odwiedziło już 26 krajów na dwóch kontynentach, to nie liczba odwiedzonych miejsc jest dla nich najważniejsza. Celem podróży nie są popularne atrakcje turystyczne, ale historia, tradycje, kultura, religia oraz kuchnia danego kraju. Aldona i Daniel lubią na dłużej pozostać w miejscu, które przypadnie im do gustu, aby doświadczyć nowego kraju.
- W Hiszpanii zachwyciła nas sztuka Dalego i Gaudiego, w krajach wschodnioeuropejskich, takich jak Ukraina, Białoruś czy Mołdawia - dzika natura i gościnność ludzi. Z kolei w Rosji religie i wierzenia, jak szamanizm - mówią. W Gruzji i w Turcji, gdzie obecnie przebywają KamperManiacy, parę zachwyciła kuchnia, wspaniali ludzie i piękne widoki.
- Przez obecną sytuację z koronawirusem zatęskniliśmy za Polską - wyznają. - W najbliższym czasie chcielibyśmy zwiedzić Lubelszczyznę, Podlasie, Tatry. Jesienią z kolei znów wyjechalibyśmy do cieplejszych krajów.
Turecki sąsiad ze złotym sercem
Aldona i Daniel planowali szybciej wrócić do Polski, lecz przez rozwój pandemii zadecydowali o pozostaniu w Turcji, gdyż przemieszczanie się mogłoby okazać się niebezpieczne. Początkowo nie było im tam łatwo, gdyż w kraju wybuchła panika, a zakazy, nakazy i przepisy zmieniały się z dnia na dzień. KamperManiacy nieraz byli wypraszani przez turecką żandarmerię z miejsc, w których mogliby bezpiecznie przeczekać okres pandemii.
- Udało nam się znaleźć miejsce z dostępem do wody, ze sklepem w pobliżu i pięknym widokiem na plażę, morze i góry. Aby móc tam zostać, musieliśmy przeparkować naszego „Groszka” na bezpieczną odległość od innego kampera, podpisać dokument zakazujący przemieszczania się, niewychodzenia na plażę i opuszczania kampera tylko w razie konieczności. Bez zgody na wyjazd moglibyśmy otrzymać karę finansową - opowiadają.
Pobyt w znalezionym azylu nie trwał jednak długo. Kolejnego dnia na miejscu pojawiło się więcej kamperów, co wzburzyło lokalną społeczność, która wymogła na policji nakaz opuszczenia tego miejsca wszystkim kamperowcom.
- Nikt nam nie powiedział, gdzie moglibyśmy się udać. Jeden z miejscowych zrobił nam i innym kamperom zdjęcia bez naszej zgody, trafiliśmy do tureckiej gazety - mówią KamperManiacy. - Granice zostały zamknięte, wprowadzony był nawet zakaz przemieszczania się pomiędzy regionami. Liczba zachorowań w Turcji rosła tak szybko, jak we Włoszech. Są godziny policyjne dla dzieci i seniorów, nie można chodzić na plażę, wszystkie atrakcje są zamknięte. W weekendy obowiązuje nakaz pozostania w domu i w te dni otwarte są jedynie stacje benzynowe i piekarnie.
Małżeństwo wreszcie ruszyło w drogę powrotną, odwiedzając znane im już miejsca na Riwierze Tureckiej. Udało się im odnaleźć mało zaludnione miejsce z dostępem do wody, które nie jest popularne wśród turystów.
- Wielu Polaków mieszkających w Turcji proponowało nam pomoc, jednak nie chcieliśmy nikomu robić problemu - mówią KamperManiacy. - Azyl znaleźliśmy po tygodniu, a nasz turecki sąsiad, Mevlüt, okazał się mieć złote serce. Przedstawił nas lokalnej społeczności i wytłumaczył im naszą sytuację.
Turecki gospodarz zaoferował im bezinteresowną pomoc, a teraz nigdy nie przychodzi z pustymi rękami, a co najważniejsze - informuje KamperManiaków o nowych obostrzeniach. Para poznała też Kanadyjczyka i Francuza, którzy poszukiwali miejsca na przeczekanie pandemii. Na Wielkanoc, za zgodą Mevlüta, Aldona i Danel zaprosili inną polską rodzinę, która utknęła w Turcji. Tak powstała nieduża społeczność, którą nazwali „Corona Camp”.
Jak sami wspominają, mimo przebywania w jednym miejscu, życie stało się ekscytujące. Małżeństwo poznaje tureckie zwyczaje, kuchnię i religię islamską oraz tamtejsze rośliny i zioła. Swoje przygody w czasie epidemii nagrywają w formie vlogów, które publikują później na swoim kanale na YouTube i opisują na blogu. Na razie Polska musi na nich poczekać.
Więcej przeczytacie i zobaczycie na stronie internetowej Aldony i Daniela.
- Lubelscy lekarze badają podatność na koronawirusa
- Wiosna w lubelskim skansenie. Zobacz, jak jest pięknie
- Od 4 maja otwarte będą centra handlowe. Co jeszcze?
- Ogromna rójka pszczół na drzewie przy CSK w Lublinie. Zobacz
- Ten powiat jest „zieloną wyspą”. Tam nie ma koronawirusa
- Susza. „Najstarsi gospodarze takiej nie pamiętają"
iPolitycznie - w jakim momencie w relacji polsko-ukraińskich jesteśmy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?