Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kanonizacja Jana Pawła II. Dobry i życzliwy człowiek - tak Karola Wojtyłę wpominają na KUL

Agnieszka Kasperska
Kongres teologów w KUL, rok 1971
Kongres teologów w KUL, rok 1971 archiwum KUL
Lubił śpiewanie, piesze wycieczki, nocne rozmowy ze studentami. Nie przejmował się tym, co doczesne. Zamiast kupować nową parę butów, anonimowo fundował stypendia - taki był Karol Wojtyła w czasach, gdy pracował w Lublinie.

Bardzo lubiany zarówno przez studentów, którzy mówili do niego "Mistrzu" lub "Wujku", jak i przez profesorów. Wiecznie spóźniony, ale nigdy niespieszący się. Zawsze znajdujący czas na modlitwę i rozmowę. Po prostu człowiek.

Nieżyjący już o. prof. dr hab. Feliks Bednarski był poprzednikiem Karola Wojtyły na stanowisku kierownika Zakładu i Katedry Etyki KUL. Często wspominał, że współpracował z młodym księdzem w jak największej przyjaźni.

- Często też razem dyskutowaliśmy na temat różnych zagadnień etycznych. Raz taka dyskusja, tocząca się w dziekanacie, przeciągnęła się aż do północy. Stróż o tym nie wiedział. Zamknął bramę i poszedł sobie, tak, że musieliśmy wyskakiwać przez okno na ulicę i to w momencie, kiedy właśnie przechodziła warta milicji obywatelskiej - relacjonował profesor.

Studenci Wojtyły zgodnie wspominają go jako wzór dobrego człowieka, sumiennego profesora i autentycznego kapłana.

- Jako człowiek odznaczał się dobrocią, życzliwością, prostotą i rzadko spotykanym samokrytycyzmem - mówiła dr Karolina Kasperkiewicz, sł. NSJ, uczennica i doktorantka Wojtyły. - Najbardziej utkwiły mi w pamięci słowa księdza profesora, które wypowiedział jesienią 1958 roku. Gdy pewnego dnia byliśmy w jego mieszkaniu przy ulicy Kanoniczej razem z Jankiem Bardanem, ksiądz biskup powiedział do nas: "Jeżeli kiedykolwiek zauważycie u mnie coś, co się wam nie spodoba, proszę was, powiedzcie mi to szczerze". Nam, uczniom, trudno było zauważyć coś ujemnego u Mistrza, który imponował wszystkim swą niezwykłą osobowością. Byliśmy nim urzeczeni i nie stać nas było nawet na przypuszczenie, że on mógłby postąpić niewłaściwie.

W rozmowie z Kurierem prof. dr hab. Jerzy Rebeta, który w latach 1954-1956 brał udział w wykładach i seminarium z filozofii moralnej u Karola Wojtyły, przyznaje, że studenci zauważyli wtedy, że przyszły papież nosi buty nie pierwszej świeżości i podniszczoną sutannę.
- Wynikało to z tego, że kupowanie nowych rzeczy nie było dla niego ważne - uważa Rebeta. - Nie interesowało go też, gdzie nocuje. Nie była to, jak czasami się sugeruje, próba przypodobania się biednym studentom. To nie było na pokaz. Po latach dowiedziałem się, że on nic nie kupował, bo za swoje honorarium ufundował stypendium naukowe. Zrobił to jednak w taki sposób, że nikt oprócz kilku zaufanych osób o tym nie wiedział.

- Zwróciliśmy również uwagę na jego modlitwę. Był chyba jedynym, który w przerwach między zajęciami po prostu modlił się w kościele - dodaje prof. dr hab. Jerzy W. Gałkowski, uczeń i doktorant (1967) księdza Karola Wojtyły.

Podczas wykładów Wojtyła stworzył ze swoimi studentami prawdziwy "tajny kod". - Wiele osób pamięta piosenki księdza Wojtyły. Na KUL stała się modna i znana piosenka: "Byli sobie trzej krasnale". Otóż ta piosenka, śpiewana na ogniskach studenckich, z czasem stała się wywoławczym znakiem rozmowy. Jeżeli zanuciło się początek tej piosenki, znaczyło to, że mamy zacząć rozmawiać - wspominał prof. dr hab. Mieczysław Gogacz, były pracownik naukowy KUL.

Ta miłość do muzyki została z nim do końca. - Będąc w Rzymie byłam zapraszana przez Ojca Świętego m.in. na kolację na zakończenie roku (31 grudnia). Po kolacji było długie śpiewanie polskich kolęd, które kończył Ojciec Święty solowym "Oj maluśki, maluśki" dodając własne, tworzone na żywo, zwrotki nawiązujące do aktualnych spraw czy sytuacji. Śpiewem kolęd dyrygował zwykle ksiądz profesor Styczeń. Był dyrygentem wspaniałym. Czynił to w tak oryginalny i zabawny sposób, że na jednej z ostatnich kolacji Ojciec Święty, przecież już stary i schorowany, śmiał się do łez - wspomina prof. dr hab. Maria Braun-Gałkowska, emerytowana kierownik Katedry Psychologii Wychowawczej i Rodziny na Wydziale Nauk Społecznych KUL.

Najbliżej przyszłego papieża byli ci, którzy jeździli z nim na narty, czy na kajaki. Jednym z nich był prof. dr hab. Stanisław Nagy, SCJ, nieżyjący już profesor KUL.

- Kiedyś wszyscy razem dopchaliśmy się na nartach do jednej z dolinek tatrzańskich - na Kalatówki i skonstatowaliśmy, że "zginął" nam gdzieś ksiądz Wojtyła - wspomina kapłan. - Zaczęliśmy się niespokojnie rozglądać. Nasz drogi towarzysz stał wysoko na zboczu Suchego Żlebu i wsparty na kijach nieruchomo zagłębiony był w kontemplacji ośnieżonego, górskiego świata. Ale była to wyraźnie modlitewna kontemplacja...

Tym, co szczególnie zwracało uwagę w relacjach międzyludzkich Karola Wojtyły był szacunek, z jakim odnosił się do każdego człowieka, i uwaga, z jaką wsłuchiwał się w słowa swego współrozmówcy.

- Nigdy nie krytykował. Nigdy nie mówił źle o współpracownikach - podkreśla prof. Rebeta.

- Przedkładałem rektorowi sprawy związane z moją habilitacją. Nadszedł kardynał Wojtyła i zapytał: "Cóż to za rozmowy prowadzicie?". Rektor powiedział: "Taki młody, a już się spieszy z habilitacją". Wtedy kardynał: "Młody, młody, ale uczony"- wpomina ks. prof. dr hab. Walerian Słomka, emerytowany profesor KUL.
- Bezstronność oraz umiejętność wysłuchiwania drugich do końca płynęła z wielkiego szacunku i zaufania do człowieka i jego myśli. Podczas jednego z naszych seminariów toczących się w Krakowie w mieszkaniu księdza profesora, oczekując na naszego Mistrza rozmawialiśmy o książce Marca Oraisona. Padały zdania, że to, co głosi, jest niezgodne z filozofią chrześcijańską. Ktoś ostro powiedział: "Jak Oraison śmiał coś podobnego napisać, będąc w dodatku księdzem!". Wtedy wszedł Mistrz i powiedział: "A może spojrzelibyśmy na tę sprawę od innej strony. Ten człowiek napisał to, co myślał. Może myślał nad tym tydzień, może miesiąc, może dłużej. Przekazał w tej książce swoje własne myśli. My mamy prawo nie zgadzać się z jego poglądami, możemy ich nie przyjmować, ale jedno z pewnością powinniśmy - mamy obowiązek uszanować myśl tego człowieka, bo to jest myśl osoby" - wspominała dr Miriam Szymeczko, OSU, uczennica i doktorantka (1965) księdza Wojtyły.

Prof. dr hab. Andrzej Szostek, MIC, wspomina z kolei, że kardynał Wojtyła nigdy się nie spieszył, także wtedy, kiedy się spóźniał. Także w dyskusji nie lubił rozpraszać uwagi na sprawy błahe, drugorzędne. Długo zwykle milczał, potem zaś koncentrował się na tym, co dla sprawy centralne.

- W "Liście do młodych całego świata" Jan Paweł II nazywa młodość okresem wzrastania. I radzi młodym, żeby to wzrastanie dokonywało się przez kontakt z przyrodą, z dziełami człowieka, z ludźmi i z Bogiem przez modlitwę. A kiedy my byliśmy młodzi, też nam to radził, a ponieważ był naszym Mistrzem, więc nie mówił o tym, tylko po prostu wspólnie z nami to robił. Było więc obcowanie z przyrodą na spływach i wycieczkach i było obcowanie z dziełami człowieka, bardzo wielkimi (jak np. Etyka nikomachejska, którą wspólnie z nami komentował, zupełnie nie zrażając się naszą na pierwszym roku studiów bezgraniczną ignorancją), a także drobnymi, jak piosenki o starym kowboju i szumiącej nocce, śpiewane przy ognisku czy na weselu. Było obcowanie z ludźmi przez rozważania, przez rozmowy, a przede wszystkim przez bardzo hojną obecność, jeśli wziąć pod uwagę liczne obowiązki naszego profesora, hojną niezwykle, a czasami - tak zewnętrznie biorąc - jakby bez celu: żadnej rady, żadnego wykładu, po prostu był. Pamiętam, że kiedyś, gdy specjalnie przyjechał do nas, i to z daleka (my zmęczeni, zmarznięci po jakiejś wycieczce piliśmy herbatę, tańczyliśmy), zapytałam: "Czy nie szkoda Wujowi czasu?", a on się zdziwił i powiedział: "Jak to szkoda, po prostu przyjechałem do was i jestem z wami" - dodaje prof. dr hab. Maria Braun-Gałkowska.

***
Część wspomnień, w oparciu o które powstał tekst, pochodzi z książki "Obecność. Karol Wojtyła - Jan Paweł II w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Dar i odpowiedzialność", zredagowanej przez Marię Filipiak i ks. prof. Andrzeja Szostka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski