Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karol Baran, żużlowiec Lubelskiego Węgla: Ekstraliga? Zawsze walczymy o zwycięstwo

Tomasz Biaduń
Jakub Hereta
- Jeździ się po to, żeby wygrywać. Dlatego jasne jest, że chcielibyśmy wywalczyć awans do ekstraligi. Pytanie, czy Lublin jest na nią gotowy - mówi Karol Baran, żużlowiec Lubelskiego Węgla, który zaliczył świetne zawody w niedzielę przeciwko Orłowi Łódź (59:31).

Kiedyś w jednym z wywiadów powiedziałeś, że gdy masz "zajawkę" na ściganie, to nie ma na Ciebie mocnych. W niedzielę z Orłem Łódź była zajawka?
(śmiech) To nie tak. Pracujemy cały sezon na wyniki. W niedzielę po prostu zebrałem efekty tej pracy, wszystko "zagrało", choć i tak popsułem dwa ostatnie biegi.


Tydzień temu po meczu ze Startem Gniezno usłyszałeś sporo krytyki ze strony trenera Mariana Wardzały. Myślisz, że Twoja postawa na torze była dobrą odpowiedzią na tę krytykę?

Tamto spotkanie było dla mnie dziwne. To wszystko siedziało w mojej głowie i ledwie dwa zdobyte punkty były wyłącznie moją winą. Teraz pojechałem z Orłem z marszu, za Camerona, którego swoją drogą bardzo mi żal (odniósł kontuzję - red.). Myślę jednak, że stanąłem na wysokości zadania.

Zmobilizowała Cię ta krytyka?
Jestem nauczony jednej prostej zasady: to jest sport. W piłce strzelasz gola, w żużlu wygrywasz biegi, to noszą Cię na rękach. Przegrywasz: jesteś gnojony. I ja zawsze chcę wygrywać; dla siebie i dla kibiców. Czasami po prostu wychodzi inaczej...

Jeździłeś w niedzielę altruistycznie. Najpierw rozprowadziłeś bieg dla Dawida Stachyry, który po wygranej dziękował Ci zresztą za to, a potem świetnie asekurowałeś juniora Mateusza Łukaszewskiego. Takiej Twojej roli nie widać w statystykach...
Mój wynik faktycznie nie jest imponujący, ale mam nadzieję, że praca, którą włożyłem w mecz jest zauważalna. Wszyscy, którzy mnie znają, wiedzą, że jeżdżę zespołowo i nie zostawiam kolegów samym sobie na polu bitwy.

Przygotowywałeś się szczególnie do meczu? Podobno ściągałeś specjalnie mechanika...

Po spotkaniu z Gnieznem nie musiałem dostawać informacji, że nie pojadę z Orłem. Słabo się zaprezentowałem, wiedziałem, że nie będzie mnie w składzie i zająłem się na spokojnie sprzętem. Nie przygotowywałem się bezpośrednio na mecz, pracowaliśmy nad innymi rzeczami. Dopiero w sobotę, gdy wypadł Cameron, szykowaliśmy się pod niedzielną jazdę. Mój team bardzo się zmobilizował i spisał się na medal.

Tuż po meczu mówiłeś, że Orzeł sam jest sobie winny, jeśli chodzi o zły stan toru, bo niepotrzebnie kazał go wyrównywać.
Przyjechała do nas Łódź i dostała godzinę na to, aby dokonać kosmetyki. Nie poradziła sobie. Moje zdanie jest takie, że tor był równy dla wszystkich, a byłby o wiele lepszy, gdyby nie był ubijany przez godzinę na sucho. Wszystko było dobrze przygotowane i mogliśmy jechać o ustalonej porze.

Myślisz, że niedzielną postawą wywalczyłeś sobie miejsce na ostatni mecz w Grudziądzu?
To pytanie do trenera. Marian Wardzała to mądry człowiek, z ogromnym doświadczeniem i podejmie na pewno właściwą decyzję.

Awans zagląda Wam już w oczy. W klubie mówicie głośno o tym?
Tak jak wspomniałem wcześniej: po to się jeździ, żeby wygrywać biegi. Z drugiej strony to jest żużel i różnie tu bywa. Ekstraliga? Pewnie, że byśmy ją chcieli, pytanie, jak bardzo jest na nią gotowy Lublin. Ja w każdym razie gwarantuję za siebie i za każdego z chłopaków, że walczymy zawsze o wygraną.


Nasze serwisy:
Serwis gospodarczy - Wybierz Lublin
Serwis turystyczny - Perły i Perełki Lubelszczyzny
Serwis dla fanów spottingu i lotnictwa - Samoloty nad Lubelszczyzną
Miasto widziane z samolotu - Lublin z lotu ptaka
Nasze filmy - Puls Polski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski