Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karol Wojtyła otytułowany. Felieton Jacka Borkowicza

Jacek Borkowicz
nadesłane

Melchior Wańkowicz zdobywał dziennikarskie szlify w goniącej za sensacjami popołudniówce. Jej konkurencję stanowiła inna popołudniówka, której naczelnym był niejaki Akerman. Gazeta Wańkowicza na wszystkie sposoby próbowała go zdyskredytować. Pewnego dnia do redakcji przyszła depesza o tragicznej powodzi, jaka nawiedziła północną Szwecję. Rzeka, która wtedy wylała, dziwnym trafem nazywa się tak samo, jak nazywał się ów nieszczęsny konkurent. Wieczorem pierwsza strona popołudniówki przyciągała wzrok krzyczącym tytułem: „Akerman porwał dwie nieletnie dziewczęta”. Literalnie wszystko się zgadzało, nie było się do czego przyczepić.

Odkąd istnieje dziennikarstwo, istnieje też zjawisko tak zwanego podkręcania. To normalne, wiadomość z sensacyjnym tytułem lepiej się sprzedaje. Gorzej gdy dzieje się to kosztem przyzwoitości.

W „Rzeczpospolitej” z 26-27 listopada Tomasz Krzyżak i Piotr Litka opisują przypadek księdza Surgenta, który latami krzywdził dzieci w kilku polskich diecezjach. Także w krakowskiej, zarządzanej wówczas przez ordynariusza Karola Wojtyłę i sufragana Jana Pietraszkę. Pożałowania godna kariera „seksualnego drapieżcy” jest, niestety, kolejnym przykładem zamiatania grzechu pod dywan przez ludzi Kościoła. Z jednym, chlubnym wyjątkiem: Wojtyła i Pietraszko zareagowali szybko i poprawnie. Ksiądz Surgent został zwolniony z pracy w diecezji.

Tyle, nie więcej, biskupi krakowscy mogli w tej sprawie zrobić. I zrobili co było w ich mocy. Krzyżak i Litka w swoim obszernie udokumentowanym tekście wyjaśniają to w sposób przekonujący. Ale żal zrezygnować z cool nagłówka, bo przecież teraz o Wojtyle „się mówi” i „się czyta” tylko źle. Od czego mamy sposób na Akermana? W medialnych komentarzach zaroiło się więc od insynuacji: Wojtyła wiedział, tak jak wiedziała SB, a tymczasem ksiądz latami krzywdził chłopców. Pewnie że wiedział, nawet zrobił z tą wiedzą co trzeba. Ale o tym już nie wspominamy, bo to przecież „nikogo nie interesuje”.

Znany dziennikarz w rozmowie z księdzem Isakowiczem-Zaleskim pyta swojego rozmówcę o rolę Wojtyły w aferze Surgenta i robi to w taki sposób, jakby sugerował pożądaną odpowiedź. Ksiądz, który być może nawet nie zdążył przeczytać artykułu Krzyżaka i Litki, odpowiada wymijająco: wątpliwości na temat przyszłego papieża to „dramat dla wiernych”. Materiał ukazuje się pod tytułem „Informacje na temat Karola Wojtyły są drama-tyczne”.

W taki właśnie sposób, manipulując prasowymi tytułami, robi się z Jana Pawła II hierarchę kryjącego pedofilów. I ta „wiedza” o sprawie księdza Surgenta będzie się dalej szerzyć, bo potwierdza panujące stereotypy. A ludzie nie lubią rewidować swoich ustalonych przekonań. Szczególnie tacy, którym zamiast męczącej lektury tekstów wystarczy rzucić okiem na tytuł.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski