Przed pierwszym gwizdkiem trener David Dedek zwrócił uwagę, że jednym z kluczowych elementów w walce z Legią będzie uniemożliwienie rywalom oddawania łatwych rzutów z dystansu. - Jeżeli grają na dobrej skuteczność, to wygrywają. Jeżeli nie, wówczas można z nimi powalczyć – powiedział szkoleniowiec na antenie Polsat Sport.
Pierwsze minuty starcia w hali na Bemowie potwierdziły tę tezę. Lubelski zespół rozpoczął bowiem od prowadzenia 8:1, a gospodarze w ciągu niespełna czterech minut nie wykorzystali ani jednego z pięciu rzutów z gry. Z kolei gracze Startu trafili cztery z pięciu prób (dwukrotnie najlepszy strzelec, Doron Lamb).
Gdy tylko jednak koszykarze ze stolicy wyregulowali celowniki, obraz meczu natychmiast się zmienił. Defensywa gości nie sprawiała drużynie Wojciecha Kamińskiego większych problemów. Legia szybko wyszła na prowadzenie 18:12, ale przed końcem tej kwarty lublinianie zdołali zbliżyć się na jeden punkt.
O ile pierwsze 10 minut pozwalało z optymizmem wyczekiwać dalszej części meczu, to gra Startu w drugiej kwarcie mocno zniechęciła lubelskich fanów do śledzenia losów spotkania. Czerwono-czarni w tej części meczu zdobyli tylko… 4 punkty! Z czego jedynie dwa z gry, gdy na początku kwarty Joshua Sharkey w szybkim ataku dojrzał pod koszem Mateusza Dziembe. W drugich 10 minutach lublinianie trafili tylko jeden rzut z gry na 13 prób i do przerwy przegrywali różnicą aż 22 punktów (21:43)!
W przerwie koszykarze Startu znaleźli w sobie jeszcze sportową złość oraz chęć walki i w trzeciej kwarcie widzieliśmy inny zespół. Przede wszystkim w obronie lubelski zespół grał z większą agresywnością. Było sporo ruchu, zawodnicy dużo sobie pomagali i nieco uśpieni wysoką przewagą gracze Legii mieli olbrzymie problemy z wykańczaniem swoich akcji.
Trzecią kwartę Start rozpoczął wynikiem 9:1. W połowie tej części meczu goście zmniejszyli straty do 12 punktów (31:44), a kilkadziesiąt sekund później, po punktach Dorona Lamba ta strata wynosiła tylko osiem (36:44).
Przed decydującą kwartą wynik był jeszcze sprawą otwartą. W 32. minucie Jimmy Taylor zmniejszył straty do zaledwie pięciu punktów (46:51)! Legia jednak trafiła kilka ważnych trójek i tym uspokoiła swoją sytuację. Gospodarze uważnie też pilnowali Lamba i uniemożliwiali mu oddawanie rzutów.
Przegrana w Warszawie jest piątą porażką Startu w szóstym ligowym meczu.
Legia Warszawa – Polski Cukier Pszczółka Start Lublin 69:60 (18:17, 25:4, 8:20, 18:19)
Legia: Abdur-Rahkman 17, Kulka 14, Cowels III 11, Koszarek 8, Wyka 7, Skifić 6, Kamiński 5, Kemp 1, Kołakowski, Śliwiński. Trener: Wojciech Kamiński
Start: Lamb 12, Kostrzewski 11, Sharkey 10, Taylor 9, Dziemba 7, Carter 6, DeCosey 5, Szymański, Jeszke, Walda, Pelczar. Trener: David Dedek
Sędziowali: Łukasz Jankowski, Grzegorz Czajka, Maciej Dębowski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?