Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kent Washington napisał książkę. Legendarny koszykarz Startu Lublin wspomina pobyt w Polsce

Karol Kurzępa
Karol Kurzępa
fot. materiały nadesłane
"Kentomania" powróci do Lublina. Po 40 latach kibice koszykówki będą mogli cofnąć się do czasu wielkich sukcesów lubelskiego Startu, którego niekwestionowanym liderem był Kent Washington. Wszystko za sprawą książki, którą Amerykanin zamierza wydać w najbliższym czasie.

Data premiery nie jest jeszcze znana. Wiemy natomiast, że publikacja jest już ukończona i będzie zatytułowana "Kentomania. Miś Polskiej Koszykówki". - Spisywanie wspomnień zajęło kilka lat - mówi 64-letni autor powieści. - Odbyłem swego rodzaju literacką podróż, cofając się do czasów gry na etapie liceum, aż do wyjazdu do Polski. Opisałem swoją perspektywę z życia Amerykanina w komunistycznym kraju. Wspominam te czasy jako niezwykle barwne. Jestem w kontakcie z pewnym wydawnictwem, którego nazwy jeszcze nie chciałbym ujawniać. Fakt, że moja książka zostanie wydana w Polsce, daje mi mnóstwo pozytywnej energii - dodaje Washington.

Na przełomie lat 70. i 80. ubiegłego wieku, za sprawą tego zawodnika, Lublin zakochał się w koszykówce. Podpisując kontrakt w styczniu 1979 roku, Amerykanin został pierwszym czarnoskórym zawodnikiem w historii polskiej ligi. Do drużyny ściągnął go legendarny trener Zdzisław Niedziela.

Filigranowy, mierzący zaledwie 173 cm koszykarz z USA z miejsca stał się ogromną gwiazdą i idolem lubelskich kibiców. Mecze Startu oglądało wówczas po trzy tysiące osób. Chętnych było zdecydowanie więcej, ale podczas spotkań lubelska hala przy Alejach Zygmuntowskich pękała w szwach i zdobycie biletów nie było łatwe. Do kas ustawiały się długie kolejki. Wszyscy chcieli zobaczyć Kenta w akcji. Co ciekawe, nawet treningi drużyny, z uwagi na Washingtona, obserwowało po kilkaset osób.

- Kolejki, które wtedy ustawiały się po bilety, sięgały aż do mostu na Bystrzycy - wspominał przed laty na łamach Kuriera Jerzy Żytkowski, były koszykarz Startu i kolega z drużyny Washingtona. - To było prawdziwe szaleństwo. Zakłady pracy rozdawały wtedy wejściówki na mecze, a ktoś, kto zdobył bilet w inny sposób, był prawdziwym szczęściarzem. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek wcześniej albo później coś wywołało takie zainteresowanie. Dla nas, zawodników to również było wydarzenie. Kent to był wspaniały człowiek, świetny w obyciu, zabawny. Nauczył nas całkowicie nowego podejścia - podkreślał.

Kent Washington napisał książkę. Legendarny koszykarz Startu Lublin wspomina pobyt w Polsce
fot. archiwum

Amerykanin występował na pozycji rozgrywającego i wyróżniał się świetnym wyszkoleniem technicznym, był bardzo szybki, skuteczny oraz potrafił zrobić z piłką dosłownie wszystko. Jego sztuczki na parkiecie były dla polskich kibiców czymś niesamowitym. Lublin przeżywał „kentomanię”, a zespół Startu wygrywał mecz za meczem, osiągając znakomite rezultaty. Trener Niedziela oparł grę czerwono-czarnych na Washingtonie, dzięki czemu lublinianie dwukrotnie sięgnęli po brązowe medale mistrzostw Polski.

- Okres spędzony w Lublinie wspominam niezwykle miło. Wszyscy traktowali mnie tam fantastycznie. W niedalekiej przyszłości muszę ponownie odwiedzić to miasto - przyznaje Washington.

Występami sportowca ze Stanów Zjednoczonych interesował się nie tylko cały Lublin, ale również reszta naszego kraju, a nawet gazety z jego ojczyzny. W 1980 roku Washington został wybrany na najlepszego koszykarza ligi przez dziennik "Sport". 12 miesięcy później odszedł do Zagłębia Sosnowiec, a następnie wyjechał na dwanaście lat do Szwecji, gdzie zakończył karierę w 1995 roku, w wieku 39 lat. Amerykanin poznał w Skandynawii swoją przyszłą żonę i rozpoczął pracę w roli trenera żeńskich drużyn koszykarskich. Później zdecydował się przenieść wraz z rodziną do USA i do dziś mieszka w rodzinnym New Rochelle, w stanie Nowy Jork. Niebawem przejdzie na emeryturę.

Zawodnik zza oceanu został zapamiętany w Polsce także ze względu na pamiętny wkład w naszą... kinematografię. Na fali swojej popularności, Kent zaliczył bowiem epizod w słynnej scenie z filmu „Miś”, w której grający główną rolę Stanisław Tym „przemienił się” na chwilę w czarnoskórego koszykarza.

ZOBACZ TAKŻE:

Autokary klubów sportowych w Polsce. Zobacz zdjęcia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski