Już święta i początek... wielkiego rodzinnego maratonu telewizyjnego. 47 procent ankietowanych Polaków przyznało, że nie wyobraża sobie Bożego Narodzenia bez telewizji. I nie chodzi tu bynajmniej o to, że w tym czasie telewizja raczy nas świątecznymi superprogramami czy funduje nowe zachodnie megaprodukcje. Jest przecież wręcz przeciwnie - na ogół serwowane są powtórki. Te same od lat, takie, które na ogół znamy na pamięć. Dlaczego więc oglądamy wtedy telewizję i to w większej nawet dawce niż zazwyczaj? Odpowiedź jest prosta - to siła świeckiej tradycji.
Z tradycją się nie wygra. Święta w domu przeciętnego Kowalskiego nad Wisłą oznaczają choinkę (ostatnio w modzie znów są naturalne drzewka), pierogi z kapustą i grzybami, karpia w galarecie oraz telewizję. Na ogół w sporej dawce. Odbiorniki będą włączone przez większą część świątecznych dni, nawet jeśli nikt nie będzie oglądał żadnego programu.
Telewizja, czyli nasz nałóg świąteczny
Początki rodzinnego święto-wania razem z telewizją giną w mrokach lat 70. i 80., ale przez dziesięciolecia ta tradycja okrzepła i na dobre zadomowiła się wśród innych świątecznych tradycji. Dlatego trzydzieści cztery procent ankietowanych Polaków nie widzi nic złego w tym, że odbiornik jest włączony podczas dzielenia się opłatkiem, a 29 procent przyznaje, że towarzyszy im podczas śpiewania kolęd, nawet gdy w tym czasie leci tam nie świąteczny koncert, a kolejna powtórka "Kevina samego w domu" lub "Kevina samego w Nowym Jorku". To świąteczne hity i zawsze można się ich spodziewać.
- Święta bez Kevina nie są świętami - żartuje dr Paweł Niedźwiedzki, psycholog społeczny. - Nie widziałem jeszcze telewizyjnego programu bożonarodzeniowego, ale dam sobie rękę uciąć, że Kevina znów pokażą. A mówiąc poważnie, o negatywnym wpływie telewizji na życie rodzinne, napisano już tomy, ale nic z tego nie wynika. Oglądamy w święta telewizję nałogowo, bo tak jesteśmy wychowywani, tak przyzwyczajeni i tak samo na ogół wychowujemy swoje dzieci.
Telewizja, czyli nałóg wszędzie uwielbiany
To, zresztą, nie tylko polska specyfika. Blisko 30 procent małych dzieci w zachodniej Europie żyje w domach, gdzie telewizor jest włączony przez większą część dnia. W listopadzie tego roku stało się to nawet tematem cyklu głośnych artykułów i naukowej debaty na brytyjskim uniwersytecie oksfordzkim. Podobne badania przeprowadzono też w Stanach Zjednoczonych.
Naukowcy z uniwersytetu w Massachusetts zbadali grupę dzieci (wiek - trzy lata), którym w miejscu badań towarzyszył ojciec lub matka. Połowę sesji badawczej rodzice i ich dzieci znajdowali się w sali zabaw bez telewizora, natomiast przez drugą część rodzice mogli włączyć sobie jakiś program dla dorosłych. Kiedy w pokoju zabaw włączony był odbiornik, częstość kontaktów pomiędzy rodzicami i ich dziećmi wyraźnie malała. Rodzice poświęcali około 25 proc. mniej czasu na rozmowy z dziećmi - byli ospali, nieaktywni i okazywali swoim pociechom mniej uwagi.
Chciałoby się rzec, to nic nowego pod słońcem, ale czy święta bez telewizji są w ogóle możliwe? Co by się stało, gdyby wyłączyć grające pudło cho-ciaż na jeden dzień, na kilka godzin?
I tu psycholodzy są raczej zgodni: jeśli już jesteśmy tak przyzwyczajeni do telewizji, że bez niej barszcz z uszkami ma jakiś gorzki posmak, a karp w galarecie w ogóle nie kusi, lepiej telewizora nie wyłączać. Przecież święta Bożego Narodzenia nie powinny się kojarzyć z pasmem wyrzeczeń, lecz radości i spokoju.
Telewizja, czyli lek na problem komunikacji
- Wyłączenie odbiornika może wywoływać nerwowe zachowania, a nawet podnosić poziom stresu, zwłaszcza wtedy, gdy rozmowa przy świątecznym stole się nie klei lub są przy nim osoby, których zwyczajnie nie lubimy i nawet magia Bożego Narodzenia tego nie zmienia - śmieje się dr Paweł Niedźwiedzki. - Ale, jeśli nie mamy problemów ze świąteczną komunikacją, spróbujmy odpocząć od telewizji. Może się udać...
Zwłaszcza wtedy, gdy do dyspozycji mamy jeszcze internet. 26 procent ankietowanych w ubiegłym roku Polaków przyznało bowiem, że w święta od niego nie odpoczywa. To, niestety, znak naszych czasów i coraz ważniejszej roli sieci w naszym życiu. Pewnie za lat kilka pan Kowalski i jego rodzina kolędować będą z laptopami na kolanach, a w przerwie pomiędzy kolejnymi utworami zajrzą sobie na ulubione strony. Natura wszak nie znosi pustki. Telewizor będzie trzeba czymś zastąpić.
OD REDAKCJI: W tym roku film Kevin sam w Nowym Jorku nadaje Polsat w piątek o godz. 19.30
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?